W meandrach programu „Prosument” – gwarancja na urządzenia i słoneczną pogodę?
OPINIA. Długo wyczekiwane dokumenty BOŚ Banku dotyczące programu „Prosument”, ani trochę nie zawiodły moich oczekiwań. Po trzech latach sagi pt. „Ustawa o OZE”, spodziewałem się równie przemyślanych i jednoznacznie brzmiących przepisów, jakie zafundowali nam panowie z ul. Wiejskiej przy okazji tworzenia ustawy o odnawialnych źródłach energii. Po raz kolejny mamy wiele niedomówień i niejasności, jak również lekko absurdalnych wymagań stawianym głównie wykonawcom oraz producentom urządzeń – pisze Patryk Rakowski, doradca ds. ochrony środowiska.
Rozumiem i w pełni popieram próbę zabezpieczenia inwestorów (beneficjantów) przed nieuczciwymi wykonawcami, proponujących urządzenia kiepskiej jakości pochodzących od mało wiarygodnych producentów. Jednak przyjęte przez NFOŚiGW założenia programu, które zostały powielone przez BOŚ Bank wykraczają poza logikę i dostępną wiedzę, stwarzając dodatkowe i niepotrzebne ryzyko dla wykonawców i producentów, a głównie dla inwestorów, dla ochrony których wymagania te powstały. Analizując skutki zapisu będącego przedmiotem rozważań, przyjąłem oczywiście, że instalacja PV składa się z dobrych jakościowo komponentów, a projekt oraz montaż instalacji zostały wykonane przez osoby mające odpowiednią wiedzę i doświadczenie. Chodzi o to, że ryzyko dotyczy wszystkich wykonawców – nierzetelnych i bez doświadczenia, jak również wykonawców mających odpowiednią wiedzę oraz długoletni staż w branży fotowoltaicznej.
Zgodnie z programem „Prosument” NFOŚiGW oraz wymaganiami BOŚ, wykonawca ma obowiązek określenia w umowie z inwestorem „gwarantowanej wielkości rocznego uzysku energii z instalacji, który to parametr może służyć do weryfikacji działania instalacji poprzez porównanie ze wskazaniami liczników wyprodukowanej energii.” Zobowiązany jest również wykonać i dołączyć do wniosku, opis instalacji wraz z wyliczonym uzyskiem energii elektrycznej, który zapewne ma być podstawą do określenia wielkości uzysku, jaki wykonawca musi zagwarantować w umowie. Z kolei okres na jaki wykonawca zobowiązany jest zagwarantować określoną wielkość uzysku energii, można zakładać, że powinien być równy okresowi, na jaki wykonawca zobowiązany jest posiadać gwarancję bankową z tytułu rękojmi. Niestety ani jakiej wielkości uzysku energii ma dotyczyć gwarancja, ani na jaki okres musi obowiązywać nie zostało wprost określone w opisie programu „Prosument”. Dodatkowo na podstawie wymagań programowych beneficjent (inwestor) musi „utrzymać efekt przedsięwzięcia przez okres ni krótszy niż trzy lata, licząc od dnia jego osiągnięcia, tj. zrealizowania przedsięwzięcia (Okres Trwałości)”, a „Utrzymanie dotacji z Prosumenta w wersji realizowanej przez BOŚ Bank wymaga od jej beneficjenta m.in. zachowania okresu trwałości instalacji minimum przez 3 lata oraz przekazywania danych o produkcji energii.”
Próbując zrozumieć sens pierwszego cytatu doszedłem do wniosku, że poprzez pojęcie „efekt przedsięwzięcia” należy rozumieć tylko osiągnięcie efektu rzeczowego tj. fizyczną trwałość projektu – przez 3 lata instalacja musi zostać na swoim miejscu i produkować energię. Okazuje się, że moje rozumowanie jest jednak niezgodne z opisem programu udostępnionym przez NFOŚiGW, gdzie w części 2b, dotyczącej udostępniania środków przez Bank, w pkt. 7.3, lit. h, czytamy, że „dotacja wypłacana jest przez bank po potwierdzeniu przez bank zrealizowania przedsięwzięcia oraz osiągnięcia efektu ekologicznego, który zostanie uzyskany po osiągnięciu efektu rzeczowego”. Gdyby osiągnięcie efektu ekologicznego było jednoznaczne z osiągnięciem efektu rzeczowego, w cytowanym zdaniu zamiast przyimka „po” użyto by przyimka „poprzez”, a tak się jednak nie stało. Starając się wyjaśnić znaczenie użytych sformułowań, takich jak okres trwałości projektu, utrzymanie efektu przedsięwzięcia oraz efekt rzeczowy i ekologiczny, których definicji próżno szukać w wymaganiach programu „Prosument”, pomocne okazały się informacje jakie zostały zamieszczone na stronach WFOŚ w Toruniu i Szczecinie, gdzie możemy przeczytać:
„Co oznacza zachowanie trwałości projektu? Zgodnie z wymaganiami Programu, każdy beneficjent musi zapewnić trwałość projektu przez
okres 3 lat od dnia zrealizowania przedsięwzięcia. Oznacza to obowiązek utrzymania efektu rzeczowego i ekologicznego przedsięwzięcia.”
„Jak rozumieć pojęcia efektu rzeczowego i efektu ekologicznego w Programie Prosument? Efekt rzeczowy to wykonana mikroinstalacja OZE spełniająca wymagania określone w programie. Efekt ekologiczny to ograniczenie lub uniknięcie emisji CO2 określone na podstawie danych w projekcie instalacji.”
„Przez jak długi okres należy utrzymywać efekt ekologiczny inwestycji? Efekt ekologiczny i efekt rzeczowy należy utrzymać przez co najmniej okres trwałości przedsięwzięcia, rozumiany jako okres 3 lat po zakończeniu realizacji inwestycji.”
oraz informacje zawarte w programie „Prosument” udostępnionym przez NFOŚiGW:
„Beneficjent zobowiązany jest do przekazywania danych o wielkości produkcji energii ze źródeł odnawialnych zgodnie z warunkami określonymi w umowie o kredyt wraz z dotacja.” ; „Efekty rzeczowe i ekologiczne, osiągnięte w związku z realizacja przedsięwzięć, są ewidencjonowane przez NFOŚiGW, na podstawie informacji przekazywanych przez banki.” ; „Dotacja wypłacana jest przez bank po potwierdzeniu przez bank zrealizowania przedsięwzięcia oraz osiągnięcia efektu ekologicznego, który zostanie uzyskany po osiągnięciu efektu rzeczowego”.;
Analiza powyższych informacji nie pozostawiła dla mnie większych wątpliwości co do tego, że:
- Utrzymanie efektu przedsięwzięcia dotyczy osiągnięcia efektu rzeczowego i ekologicznego przedsięwzięcia;
- Okres trwałości projektu oznacza obowiązek utrzymania efektu rzeczowego i ekologicznego przedsięwzięcia przez okres 3 lat;
- Efekt rzeczowy zostaje osiągnięty po realizacji przedsięwzięcia i spełnieniu opisanych wymagań, a efekt ekologiczny będzie liczony przez okres 3 lat od dnia osiągnięcia efektu rzeczowego;
- Sprawdzenie, czy beneficjent osiągnął efekt ekologiczny będzie realizowane na podstawie dostarczanych przez beneficjenta do BOŚ danych o wielkości uzysku energii i porównanie z danymi zawartymi w projekcie instalacji (nie ma znaczenia, czy uzysk energii w kWh zostanie przeliczony na ograniczoną/unikniętą emisję CO2 – rezultat będzie taki sam);
- Nieosiągnięcie efektu ekologicznego przez beneficjenta = nieosiągnięcie efektu ekologicznego przez BOŚ = NFOŚiGW nie wypłaci BOŚ dotacji = nieutrzymanie dotacji przez beneficjenta;
Jak postąpi beneficjent w przypadku nieutrzymania dotacji ze względu na nieosiągnięcie efektu ekologicznego, który wyliczony został na podstawie danych zawartych w projekcie instalacji przygotowanym przez wykonawcę? Z dużą dozą pewności można przypuszczać, że na podstawie zagwarantowanej w umowie z wykonawcą wielkości rocznego uzysku energii z instalacji, pociągnie wykonawcę do odpowiedzialności finansowej, mając oczywiście do tego pełne prawo. Nieosiągnięcie efektu ekologicznego może mieć nawet miejsce w przypadku wzorowej, perfekcyjnie wykonanej instalacji PV składającej się z najlepszych urządzeń dostępnych na rynku. Należy mieć na uwadze fakt, że wykonując analizę produkcji energii elektrycznej z instalacji fotowoltaicznej za pomocą programu przeznaczonego do projektowania instalacji PV, uzysk zostanie wyliczony m.in. na podstawie zaszytych w programie danych o nasłonecznieniu na określonym obszarze. Ilość promieniowania słonecznego docierającego do powierzchni ziemi jest najbardziej zmiennym i nie do końca przewidywalnym parametrem mającym wpływ na efektywność produkcji energii z instalacji PV. Zaszyte w programach dane o nasłonecznienia są wartościami średnimi najczęściej z okresu 15 lat i oczywistym jest, że są pochodną kilku wartości mniejszych i większych od średniej. Po wykonaniu analizy produktywności energii z instalacji PV, otrzymujemy produkcję energii w poszczególnych latach działania instalacji PV, rokrocznie pomniejszaną o spadek wydajności instalacji, głównie paneli PV. Można założyć, że wielkości uzysków jakie wykonawca przedstawił w załączeniu do wniosku, wyznaczają wielkości uzysków jakie musi on zagwarantować w umowie z inwestorem. Jednak nikt w NFOŚiGW, a teraz w BOŚ nie zwrócił uwagi na to, że ilość wyprodukowanej energii jest ściśle zależna od jakże zmiennej i różnej na przestrzeni lat pogody. Nie trzeba być profesorem nauk przyrodniczych, aby zauważyc, że w jednym roku w okresie letnim mamy prawie same piękne słoneczne dni, a w kolejnym większość dni jest pochmurna i deszczowa. W skutek czego uzyski energii w poszczególnych latach różnią się od siebie, a przedstawione w analizie uzyski w konkretnym roku działania instalacji mogą, a nawet będą różnić się od rzeczywistej produkcji energii.
Jestem wręcz przekonany, że instalacje PV oddane do użytku w połowie, a nawet pod koniec roku 2015, w okresie 3 lat mogą mieć poważny problem z wyprodukowaniem ilości energii elektrycznej wyliczonej w oparciu o średnie wartości nasłonecznienia. Dlaczego? A to dlatego, że natura rządzi się swoimi prawami. Niektórzy zapewne spotkali się z nazwą El Niño – w dużym skrócie jest to anomalia pogodowa występująca w 2-7 letnich odstępach czasu w strefie równikowej Pacyfiku. Na pewno wiele osób pamięta załamanie pogody i tragiczną w skutkach powódź w 1997 roku, jaką doświadczyliśmy w Polsce – główną przyczyną był właśnie El Niño, występujący w tamtym okresie. Z informacji podanej na początku marca 2015 r. przez National Oceanic and Atmospheric Administration wynika, że El Niño po roku oczekiwań pojawiło się na Oceanie Spokojnym. Z kolei na podstawie wieloletnich obserwacji naukowcom udało się wyodrębnić kilka zależności między występowaniem El Niño, a trendem pogodowym. Jedną z udokumentowanych zależności jest wzrost sum opadów w Europie, w tym także w Polsce, które mogą utrzymywać się z mniejszą lub większą intensywnością nawet przez okres 1 roku od pojawienia się El Niño. Oczywistym jest, że wzrost sumy opadów wiąże się bezpośrednio ze wzrostem zachmurzenia, w konsekwencji do niższego od średniej nasłonecznienia oraz produkcji energii elektrycznej na poziomie niższym od wielkości uzysków przedstawionych w analizie i zagwarantowanych w umowie.
Niepotrzebne ryzyko, jakie niesie za sobą (z pozoru błachy) zapis w wymaganiach NFOŚiGW i BOŚ Banku, może okazać się opłakany w skutkach. Oczywiście na warunki pogodowe w Polsce ma wpływ również wiele innych czynników. Nie można wykluczyć, że np. w roku 2017 nasłonecznienie będzie również na poziomie poniżej wartości średniej. W konsekwencji czego w okresie 3 lat możemy trafić na dwa lata o nasłonecznieniu niższym od średniego nasłonecznienia występującego na danym obszarze. Oczywiste jest, że jeżeli w okresie gwarantowanego uzysku energii, wystąpią jeden lub dwa lata, w których nasłonecznienie będzie niższe od średniej przyjętej do wyliczeń, produkcja energii będzie niższa od uzysku zagwarantowanego przez wykonawcę w umowie oraz uzysków zawartych w projekcie instalacji służących do wyliczenia efektu ekologicznego.
Skoro wykonawca ma zagwarantować w umowie wielkości rocznego uzysku energii z instalacji PV, które są bezpośrednio zależne od warunków pogodowych, konieczne jest, aby NFOŚiGW lub BOŚ zawarł dodatkowe umowy z wykonawcami, w których zagwarantuje nasłonecznienie na średnim poziomie z ostatnich 15 lat, a w przypadku wystąpienia niższego od średniej nasłonecznienia zobowiąże się do poniesienia wszelkich strat finansowych i dodatkowych kosztów wynikłych z tego tytułu dla inwestorów oraz wykonawców. Jest to jedyne logiczne rozwiązanie w całym tym nielogicznym, sprzecznym z dostępną wiedzą wymogu. Oczywistym jest, że instalacje PV mają składać się z dobrej jakości komponentów, być wykonane zgodnie ze sztuką techniczną oraz pracować w sposób niezawodny przez długie lata, ale osiągnięcie tego efektu, nie może odbywać się kosztem, wcale nie małego, wzrostu ryzyka dla inwestorów oraz wykonawców instalacji PV. Jest jeszcze czas na drobne zmiany i liczę na to, że logiczne myślenie, zdrowy rozsądek oraz dostępna wiedza na temat funkcjonowania przyrody, zwycięży nad konstruowanie nieprzemyślanym zapisów, które znając życie będą w pełni egzekwowane – zapewne usłyszelibyśmy wtedy kultowe już stwierdzenie – „Sorry, taki mamy klimat”.
Należy mieć na uwadze to, że dobrze zaprojektowana i wykonana instalacja PV, składająca się z dobrych jakościowo komponentów, która ze względu na niższe od średniej nasłonecznienie, wyprodukowałaby w pierwszych 3 latach mniej energii niż wynikałoby to z przedstawionej analizy, w ostateczności wyprodukuje energię w ilości bardzo zbliżonej do przedstawionej w analizie, jednak dotyczy to produkcji energii w czasie równym okresowi z jakiego liczona jest średnia wartość nasłonecznienia, w tym przypadku 15 lat!
Kolejną sprawą która może nie tyle przysparza problemy w zrozumieniu, ale powoduje niepewność co do przyjętych założeń, to chaotycznie stosowana nomenklatura dotycząca instalacji OZE. Już same opisy wymagań do programu „Prosument”, jakie zostały opublikowane na stronie BOŚ, nakazują zastanowić się czy NFOŚiGW i BOŚ posiada odpowiednią wiedzę i kompetencje do realizacji programu. Czytając je odnoszę wrażenie, że autorzy nie do końca widzą różnicę pomiędzy instalacją, a urządzeniem. W opisie pojawia się jakże zrozumiałe i oczywiste dla wszystkich stwierdzenie, którego rozszyfrowanie może przysporzyć o ból głowy: „Każdy producent instalacji realizowanej w ramach programu „Prosument” musi przedstawić gwarancję jakości głównych elementów urządzeń”. Producent instalacji ? Główne elementy urządzeń ? Rozumiem, jak w tekście pojawiają się błędy pisarskie tj. literówki, przestawienia wyrazów, które nie zmieniają sensu zdania, jednak brak sensu powyższego cytatu, nie da się wytłumaczyć w inny sposób niż znaczne braki w wiedzy i kompetencjach osób pracujących nad programem. W innym miejscu możemy z kolei przeczytać, że „Wymagana jest gwarancja Producentów głównych elementów urządzeń”, a także o „gwarancji producenta urządzeń wchodzących w skład finansowanej instalacji.” Na podstawie dostępnych opisów programu nie da się odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie, kto i na co ma dać gwarancję.
Oczywiście osoby znające budowę instalacji PV, stwierdzą jednoznacznie, że prawidłowa odpowiedź to cytat nr 3, ale nie o to przecież chodzi, abyśmy musieli na każdym kroku domyślać się, czy interpretować wymagania na podstawie i w granicach których mamy funkcjonować. Najbardziej irytujące jest to, że sztab ludzi w NFOŚiGW i BOŚ, nie potrafi poprawnie zredagować opisu mieszczącego się na 5 stronach formatu A4. Nawet jak uda się nam ustalić, że wymagana jest gwarancja producenta na urządzenia, pojawia się pytanie, producent których urządzeń wchodzących w skład instalacji PV, musi spełnić ten obowiązek? Żadne dostępne informacje nie uszczegóławiają tej kwestii, można to jedynie wywnioskować na podstawie wymagań technicznych do programu „Prosument”. Z nazwy wymienione są panele fotowoltaiczne, a także urządzenia monitorujące parametry pracy systemu oraz wymienia się jakie normy muszą one spełniać. Panele nie zostały określone jako urządzenia, więc możemy nawet pokusić się o stwierdzenie, że wymagania nałożone na producentów urządzeń, w przypadku instalacji PV, będą dotyczyć tylko urządzeń monitorujących.
Nawet jak uznamy, że wymagania te dotyczą także producentów paneli PV, cały czas brakuje mi serca całego systemu jakim niewątpliwie jest falownik. Od samego początku zdziwił mnie fakt, że w wymaganiach technicznych w ogóle nie wspomina się o falownikach. Byłem przekonany, że w trakcie aktualizacji wymagań w programie Prosument, to niedopatrzenie zostanie skorygowane – tak się jednak nie stało. Stosując nawet najlepsze panele PV, instalacja nie będzie prawidłowo pracowała bez odpowiedniej klasy falownika. Jak to się ma do ciągłego gadania NFOŚiGW o zastosowaniu urządzeń najwyższej klasy i przede wszystkim do niezawodnej pracy instalacji PV? Oczywiście zastosowane falowniki, pod kątem zgodności z normami, zostaną sprawdzone na etapie składania do zakładu energetycznego zgłoszenia przyłączenia instalacji PV.
Mimo wszystko brak określenia w programie jakichkolwiek wymagań dla falowników jest dla mnie jakimś totalnym nieporozumieniem. Konsekwencją braku odniesienia się do falowników w „Warunkach Technicznych”, jest brak obowiązku zawarcia w gwarancji producenta falownika, oświadczenia dotyczącego spełnienia wszystkich wymagań technicznych określonych w programie „Prosument” oraz brak obowiązku dołączenia dokumentów potwierdzających zgodność projektowanego falownika z odpowiednimi normami technicznymi – wymagania te dotyczą tylko urządzeń i norm, o których mowa w pkt. II załącznika do programu „Warunki techniczne”. Żeby było weselej na stronie BOŚ w zakładce „wymagania wobec urządzeń i dostawców” czytamy: „Okres kredytowania uzależniony jest od: okresu gwarancji jakości na główne elementy instalacji wystawionej przez Producenta”. A może wcale autorom nie chodzi o urządzenia, ale główne elementy instalacji? Pozostawię to bez komentarza…
Kolejnym wymogiem dla producentów jest „zobowiązanie do usunięcia wady poprzez bezpłatną naprawę lub wymianę urządzenia”. Należy postawić pytanie, czy zapis o bezpłatnej usłudze w ramach gwarancji jest bezwarunkowy tzn., czy wyklucza możliwość określenia w warunkach gwarancji sytuacji, w których dodatkowe koszty usługi pokrywane będą przez kupującego, czy dozwolone jest stosowanie takich wyłączeń w warunkach gwarancji? Standardem jest, że warunki gwarancji zawierają opisy sytuacji nieobjętych gwarancją, a koszty takich dodatkowych usług wykraczających poza zwykły serwis pokrywa kupujący np. do demontażu urządzenia objętego gwarancją wymagane jest wykonanie dodatkowych prac rozbiórkowych/demontażowych innych elementów nie wchodzących w skład instalacji.
Następny wymóg znajdujący się w opisie udostępnionym przez BOŚ, dotyczący wskazania „czasu trwania gwarancji, który nie może być krótszy niż 5 lat”, również nie precyzuje od kiedy należy liczyć okres gwarancji – od daty sprzedaży, daty uruchomienia instalacji? Wymagania BOŚ dotyczące gwarancji wykraczają poza ramy programu „Prosument”, więc warto byłoby dookreślić okres trwania gwarancji bezpośrednio w wymaganiach BOŚ, a nie odsyłać do wymagań NFOŚiGW (tutaj: czas trwania gwarancji liczony jest od dnia uruchomienia instalacji – na podstawie innych zapisów można jednoznacznie (?) stwierdzić, że poprzez dzień uruchomienia instalacji należy rozumieć dzień podpisania przez inwestora i wykonawcę protokołu końcowego odbioru przedsięwzięcia).
Można powiedzieć, że czepiam się szczegółów, ale właśnie diabeł tkwi w szczegółach. Aby warunki gwarancji spełniały wymagania programu Prosument, producent musi wprowadzić konkretne zmiany, jednak w tym celu potrzebujemy dokładnych i precyzyjnych wytycznych. Brak jednoznacznych wymagań znacząco utrudnia i wydłuża dostosowanie dokumentów do wymagań NFOŚiGW i BOŚ, w konsekwencji uniemożliwi złożenie kompletnego wniosku lub wniosek taki zostanie odrzucony ze względu na niespełnienie wymagań programowych.
Na koniec kilka słów o wszędobylskiej, polskiej biurokracji, której nie mogło oczywiście zabraknąć w programie „Prosument”. Bardzo powszechne w Polsce jest potwierdzanie przez wszystkich wszystkiego co tylko się da. W programie „Prosument” każdy kto będzie miał udział przy projektowaniu, montażu i dostarczaniu kompletnej instalacji PV, musi dołączyć lub zawrzeć w konkretnych dokumentach oświadczenie dotyczące spełnienia wszystkich wymagań określonych w programie lub wszystkich wymagań technicznych określonych w programie „Prosument”. Oczywiście w dostępnym opisie BOŚ, raz jest mowa o oświadczeniu np. wykonawcy dotyczącym spełnienie wymagań programu „Prosument”, a raz o oświadczeniu dotyczącym spełnienie wymagań technicznych programu „Prosument” – chyba autorzy nie mogli zdecydować się na ostateczną wersję. Oświadczenia dotyczą projektantów, instalatorów, wykonawców i producentów.
Czy nie wystarczyłoby oświadczenie np. projektanta, który posiada odpowiednie uprawnienia do projektowania i montażu instalacji oraz dołączenie dokumentów potwierdzających zgodność projektowanych urządzeń z normami? Skoro projektant posiada uprawnienia wydane zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa i potwierdził, że instalacja spełnia wymagania określone w programie „Prosument”, w jakim celu pozostali muszą potwierdzać już potwierdzony fakt? Do wniosku należy dołączyć także dokumenty potwierdzające zgodność instalowanych urządzeń z normami, o których mowa w warunkach technicznych programu „Prosument”. Same dokumenty dołączone do wniosku, wydane przez niezależne jednostki certyfikujące, powinny całkowicie rozwiązać sprawę i stanowić jednoznaczny dowód na spełnienie stawianych wymagań. Jednak w polskich realiach wymagane jest potwierdzenie przez wszystkich oczywistej oczywistości, która wynika z dokumentacji i której nikt z nas nie ma prawa podważyć.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że producent urządzeń posiadający dokumenty potwierdzające ich zgodność z wymaganymi normami, które zostaną dołączone do wniosku, musi dodatkowo w gwarancji zamieścić oświadczenie potwierdzające zgodność urządzeń z warunkami technicznymi, czyli de facto z normami technicznymi – jest to typowy przerost formy nad treścią. W przepisach prawa forma oświadczenia została wprowadzona jako środek zastępczy – albo dokumenty albo oświadczenie – czego do końca nie rozumieją autorzy programu „Prosument”. Pozostała jeszcze kwestia, kto powinien być autorem oświadczenia, że do realizacji przedsięwzięcia nie jest wymagane zarówno pozwolenie na budowę, jak i zgłoszenie zamiaru wykonywania robót budowlanych? Z formy zapisu można przypuszczać, że oświadczenie takie powinno być wydane przez właściwy organ w sprawie, czyli Starostę, co moim zdaniem, wynika to także z faktu, że przedmiotem oświadczenia ma być wykładania przepisów zawartych w ustawie Prawo budowlane. Jest to jednak kolejna sprawa, która nie została w sposób jednoznaczny określona w wymaganiach programu „Prosument” i daje możliwość dowolnej interpretacji.
Wychodzi na to, że specjalnie dla NFOŚiGW oraz BOŚ Banku należy zmienić powszechnie stosowany model do wyliczenia produkcji energii z instalacji PV, oparty na średnich wartościach nasłonecznienia na danym obszarze. Wykonawcy muszą dać inwestorowi gwarancję na słoneczną pogodę, a światowi liderzy w produkcji urządzeń OZE muszą zmieniać zapisy gwarancji i potwierdzać w nich oczywistą oczywistość wynikającą z posiadanych i dołączonych do wniosku dokumentów. Wymagania techniczne, które miały na celu zagwarantować odpowiednią jakość instalowanych urządzeń, w przypadku instalacji PV, określają jedynie niezbędne minimum, pomijając całkowicie najważniejsze w całym systemie urządzenie, jakim niewątpliwie jest falownik.
Opisy programu są tak niejednoznaczne, że pozwalają na wieloraką interpretację i zamiast wyjaśniać, wprowadzają niepotrzebne zamieszanie wskazujące na braki w kompetencjach NFOŚiGW i BOŚ lub każą doszukiwać się mało transparentnych zasad. Łącząc wymagania programu „Prosument” z zapisami ustawy o OZE, można pokusić się o przytoczenie słynnej maksymy „wiem, że nic nie wiem”. Naprawdę nie spodziewałem się, że można tak przykładnie dusić w zarodku potencjał jaki drzemie w szeroko pojętym rozwoju energetyki prosumenckiej. Jeżeli nawet moje rozważania okażą się częściowo chybione, to i tak sam fakt, że pojawiły się, jest potwierdzeniem niejasnych i trudnych do zinterpretowania zapisów, na podstawie i w ramach których przyjdzie nam funkcjonować. Zapraszam do konstruktywnej krytyki oraz komentowania i umieszczania własnych uwag dotyczących poruszonych zagadnień.
Patryk Rakowski, Doradca ds. ochrony środowiska
Powyższy tekst stanowi jedynie swoistą próbę przelania na papier własnych, subiektywnych przemyśleń autora powstałych w trakcie indywidualnej analizy wymogów programu „Prosument” oraz rozmów z potencjalnym wykonawcami i inwestorami.
Komentarz autorstwa Witolda Maziarza, rzecznika Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, do w/w artykułu (link)