„Mały trójpak zabija domową fotowoltaikę. Nie ma zgody na nierówne traktowanie prosumenta”

„Mały trójpak zabija domową fotowoltaikę. Nie ma zgody na nierówne traktowanie prosumenta”
materiały inwestora

{więcej}- Najnowsze zmiany w Prawie energetycznym poszły absolutnie w złym kierunku – ocenia Pan Marcin, jeden z pierwszych prosumentów w Polsce, właściciel domowej instalacji fotowoltaicznej na trackerach. Jak jego zdaniem może rozwinąć się rynek prosumencki w Polsce w świetle nowych przepisów dla sektora OZE, które weszły w życie wraz z małym trójpakiem energetycznym, a także w perspektywie przyjęcia założeń nowego systemu wsparcia dla OZE, które Ministerstwo Gospodarki zaprezentowało w ubiegłym miesiącu?
 
CZĘŚĆ I ARTYKUŁU
 
W ubiegłym miesiącu w życie weszła najnowsza nowelizacja Prawa energetycznego, tzw. mały trójpak, która wdrożyła nowe regulacje istotne z punktu widzenia osób zainteresowanych montażem domowych instalacji fotowoltaicznych. Nowe regulacje w ocenie rządu mają ułatwić montaż tego rodzaju systemów i zachęcić do ich wykorzystania. Czy rzeczywiście mały trójpak to krok w kierunku rynku prosumentów, czyli gospodarstw domowych jednocześnie konsumujących i produkujących energię?
 
– Te zmiany poszły absolutnie w złym kierunku. Mały trójpak nie daje prosumentom praktycznie nic, duży trójpak w kształcie forsowanym przez Ministerstwo Gospodarki zabija domową fotowoltaikę na starcie i ten rynek bez silnego wsparcia dotacyjnego nie powstanie w Polsce nigdy. Słabą stroną sektora jest fakt, że nie ma on aktywnej reprezentacji, a podmioty, które mienią się, że reprezentują kogokolwiek, z rzeczy samej reprezentują jedynie swoje konto bankowe, nic więcej. Oświadczenie jednego z luminarzy z „organizacji OZE”, że „poczekamy aż się wszystko zawali” wydaje się żartem tak długo, jak nie uświadomimy sobie, że mówi to osoba przygotowująca poufne raporty dla Ministra Gospodarki. Ograniczenie do 80%, jeśli tylko wejdzie, sam zgłoszę do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Dlaczego? Oto proszę sobie wyobrazić: mamy dwa podmioty: mnie i dużą firmę energetyczną, dla przykładu PGE. Oba podmioty ponoszą koszt w wysokości 100.000 zł, jednak ja będę miał z banku gorsze warunki od dużego podmiotu PGE, który w sposób oczywisty będzie miał niższy koszt kapitału. Stawiamy obok siebie dwie takie same instalacje – jedna moja, druga umownego PGE. Obie produkują tę samą ilość energii. PGE może to sprzedać na rynku za 100%. A ja – za 80%, bo tak się zdaje ministrowi gospodarki. Nie ma mojej zgody na tak nierówne traktowanie prosumenta i wielkiego koncernu i na pewno tego tak nie zostawię – zapewnia Pan Marcin.
 
Jakie bariery w rozwoju rynku prosumeckiego widzi właściciel jednej z pierwszych domowych instalacji fotowoltaicznych w Polsce?
 
– Podstawowa bariera to brak myślenia po stronie rządowej. Strona rządowa rozpatruje przyszłość w kategorii „oby do następnych wyborów”. Ja natomiast planuję na 10 lat do przodu. I dlatego tzw. duży trójpak, nazywany w branży PV „Dużym Gniotem” zamiast ułatwiać – utrudnia i zniechęca nowych prosumentów do zainteresowania się technologią PV. Jeśli na oficjalnej konferencji w Ministerstwie Gospodarki we wrześniu 2013 dyrektor departamentu energii odnawialnej ma czelność powiedzieć, że „prosumenci nie są od zarabiania na produkcji energii” to ja się pytam: a niby dlaczego? I kto dał temu panu prawo do decydowania, do czego ja, obywatel, mam prawo, jeśli produkuję energię zgodnie z obowiązującym prawem? Kto daje Ministerstwu prawo do ograniczania mi równego dostępu do rynku? Na 180 krajów, uznanych przez ONZ, 140 z nich ma preferencyjne warunki dla producentów energii z małych instalacji, ale oczywiście Polska chce być awangardą i my zamiast ułatwiać – będziemy utrudniać. I pytanie nieco szersze – jakim prawem tekst ustawy dotyczący 10 milionów gospodarstw domowych jest procedowany bez konsultacji społecznych? Przypomnę, że jest to ustawowy obowiązek rządu. Podstawą do przeprowadzenia konsultacji społecznych w rządzie są choćby przepisy ustawy o działach administracji rządowej z 4 września 1997 roku, ustawy o Radzie Ministrów z 8 sierpnia 1996 roku, ustawy o związkach zawodowych z 23 maja 1991 r, czy ustawy o organizacjach pracodawców z 23 maja 1991 r. – tłumaczy Pan Marcin.
 
Nasz czytelnik zwraca ponadto uwagę na potrzebę zmiany myślenia w kwestii OZE w kręgach rządowych, które są odpowiedzialne za przygotowanie nowego prawa dla energetyki odnawialnej.
 
– Niestety nie zostanie wprowadzona taryfa stała (FIT), bo strona rządowa obawia się, że nie zapanuje nad tym i powtórzy się scenariusz niemiecki. To gruby błąd w myśleniu, bo założenie, że Polacy i Niemcy dysponują podobnym kapitałem, niezbędnym do wybudowania elektrowni PV na własnym dachu, jest błędne; to typowy wynik, gdy za tworzenie prawa biorą się dyrektorzy nie odróżanijący kW od kWp, a tak jest jest w tym przypadku. Dlatego nieświadomy niczego rząd jedną ręką głaszcze i mówi na konferencjach „jesteśmy za OZE”, a drugą podpisuje tekst Ustawy, która nakłada liczne sankcje i ograniczenia, zabijając rynek PV przed jego narodzinami. Nie rozumiem tego i nie zamierzam się z tym pogodzić, widząc ospałość instytucji branżowych podjąłem własne działania i po dwóch kolejnych spotkaniach z Premierem Piechocińskim oraz Ministrem Pietrewiczem mam umówione kolejne, tak by uświadomić ich co do faktycznych skutków planowanej, szkodliwej dla prosumentów Ustawy. Skoro organizacje branżowe nie robią nic, to mnie to nie zniechęca – zrobię to za nich – zapewnia Pan Marcin, dodając, że chętnie podzieli się swoimi uwagami na temat realizacji domowego systemu PV na przykładzie wykonanej przez niego inwestycji.
 
– Przyjechać, obejrzeć, opowiem, wyjaśnię, rozwieje wątpliwości. Obie instalacje pokazowe nadają się do obejrzenia nawet bez mojej wiedzy, bo przez ogrodzenie. Szukać narzędzi do dofinansowania, składać wnioski, pilnować terminów, mądrze negocjować i realizować marzenie o własnej energii. Nie przejmować się jakimiś magicznymi formułkami i mądralami, co liczą „w ile lat to się zwróci”, bo ci zwykle nawet nie potrafią określić, ile wydają rocznie na prąd. Nie poddawać się i robić, pytać ludzi, którzy już coś zbudowali i brać poprawkę, że internet niestety jest pełen opinii tych, którzy nigdy niczego nie zbudują. I pamiętać: nie ma takiego rządu, którego nie można zmienić, ani takiej Ustawy, która nie podlega dyskusji społecznej – zachęca nasz czytelnik.

 
Czytaj część I artykułu: Domowa instalacja fotowoltaiczna na trackerach. Doświadczenia jednego z pierwszych użytkowników w Polsce

REKLAMA

gramwzielone.pl

REKLAMA