S. Koch-Kopyszko, UPEBI: Do tej pory nas nie doceniano [II cz. wywiadu]

S. Koch-Kopyszko, UPEBI: Do tej pory nas nie doceniano [II cz. wywiadu]
Sylwia Koch-Kopyszko, prezes Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Biogazowego

Nowelizacja ustawy o OZE tworzy nowy impuls do rozwoju rynku biogazowni rolniczych, a branża biogazowa już zaczyna dostrzegać sygnały mówiące o tym, że jej sytuacja może ulec poprawie. O tym, jak mogą się zmienić realia polskiego rynku biogazowego opowiada w wywiadzie dla Gramwzielone.pl Sylwia Koch-Kopyszko, prezez Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Biogazowego (UPEBI).

Link do pierwszej części wywiadu

Gramwzielone.pl: – Jak rynek biogazowy może się teraz rozwijać i czy nie zabraknie projektów, skoro dotychczasowa sytuacja raczej nie zachęcała inwestorów do inwestycji w biogazownie?

REKLAMA

– Do 2020 r. jesteśmy w stanie zbudować 200 MW – 400 MW w biogazowniach. Wszystko zależy od tego, jak szybko odbędą się aukcje, jak szybko banki zrozumieją inwestorów chcących budować biogazownie i kiedy uruchomią linie kredytowe. Są jeszcze dotacje unijne. Dla energetyki odnawialnej w regionach przygotowano wiele programów, z których można pozyskać wsparcie. 

Inwestorzy będą gotowi do aukcji. Skończenie dotychczasowych projektów zajmie kilka miesięcy. Przewiduję, że do pierwszej aukcji będzie przygotowanych około 100 projektów.

Skąd wynika największa popularność projektów biogazowych o mocach w przedziale między 0,5 a 1 MW?

– Z takimi projektami mamy najwięcej do czynienia. Są firmy, które mając swoje bioodpady czy zbierając biomasę lokalną, oceniają, że największą efektywność dadzą biogazownie o mocy między 0,5 MW a 1 MW. Można powiedzieć, że taki przedział zapewnia inwestorom bezpieczeństwo. Chodzi o to, aby nie wozić biomasy na duże odległości.

Znam firmy, które mają większe biogazownie i dobrze sobie radzą jeśli chodzi o pozyskanie biomasy, natomiast nie ma takich biogazowni zbyt wiele.

Znaczenie dla charakteru przygotowanych projektów mają ponadto zasady systemu aukcyjnego, który był proponowany w zeszłym roku i w którym oferowano wsparcie dla instalacji o mocy do 1 MW. To też sprawiło, że w przypadku projektów, które były przygotowane na większe moce, ostatecznie zamykano ich moc w projektach budowlanych do 1 MW.

Jaki typ podmiotów może dominować w aukcjach? Czy będą to głównie przedsiębiorstwa rolnicze dysponujące już własnym substratem?

– Takich inwestorów powinno być najwięcej. Doświadczenie uczy nas, że właśnie dostępność substratu jest najważniejszym elementem. Do tego dochodzi oczywiście zbyt na ciepło, jak również zrównoważone organizowanie się pod kątem masy pofermentacyjnej. W wielu przypadkach znaczenie ma też jakość sieci elektroenergetycznej, która w wielu miejscach jest słaba i przez to inwestor musi liczyć się z okresowymi wyłączeniami.

Czy koncerny energetyczne na dobre odpuściły temat biogazowni?

– Koncerny energetyczne na razie przyglądają się i analizują rynek.

Jaki wpływ na rozwój biogazowni może mieć możliwość włączania ich do lokalnych sieci ciepłowniczych?

– To bardzo fajny pomysł, także pod kątem klastrów energetycznych, w przypadku których możemy mieć też odbiorców energii elektrycznej. Moim zdaniem w tą stronę podążają inwestorzy, aby mieć ten zbyt zapewniony także w zakresie ciepła.

Jakie znacznie dla rynku biogazowni rolniczych ma system certyfikatów kogeneracyjnych?

– Ten system na pewno jest korzystny. Przewidujemy, że po 2019 r. wsparcie dla kogeneracji zostanie przedłużone. Unia Europejska chce, aby kogeneracja się rozwijała, w związku z tym widzimy również taką szansę.

Nie każdy inwestuje w wysokosprawną kogenerację, a dodatkowe wsparcie to na pewno element motywujący do tego, aby ponosić dodatkowe koszty.

Na ile szansą dla biogazowni mogą być klastry i czego potrzeba, aby ta forma produkcji energii odnawialnej dobrze się rozwijała?

– W stronę klastrów należy iść. To bardzo dobra koncepcja i krok we właściwą stronę, natomiast oczywiście wymaga jeszcze doprecyzowania. Natomiast ministerstwo tworzy pole do wykazania się inwestorów, do dialogu miedzy nimi. Musi się porozumieć kilku inwestorów, a dzięki temu dialogowi ministerstwo będzie też dostawać sygnały, w którą ewentualnie stronę powinno iść przy nowelizowaniu ustawy o OZE. Klastry to w dużej mierze kwestia wiarygodności i zaufania między różnymi podmiotami.

Przepisy, które dotyczą spółdzielni i klastrów, nie dają jeszcze pełnego spektrum możliwości, aby te spółdzielnie mogły dobrze zafunkcjonować, i jeszcze trzeba się nad nimi pochylić. Natomiast jest to krok w dobrą stronę. Zaznaczenie potrzeby tworzenia spółdzielni energetycznych jest bardzo dobrym sygnałem również dla biogazowni, które mogą być doskonale pasującym do takich podmiotów źródłem lokalnej energii.

Kiedy spodziewa się Pani powstania pierwszych spółdzielni i klastrów?

REKLAMA

– Nie wiem jak szybko zaczną powstawać spółdzielnie i klastry, ale na pewno to niedaleka przyszłość. To krok w kierunku ucywilizowania lokalnego wytwarzania i odbierania energii. Uważam, że lokalne podmioty, widząc na swoim terenie wytwórców energii odnawialnej i dostrzegając możliwość współpracy z nimi, też lepiej poczują realny wpływ tych instalacji na swoje funkcjonowanie. Lokalne spółki np. oczyszczalnie ścieków, podmioty edukacyjne czy kulturalne, będą mogły zafunkcjonować razem z wytwórcami energii. Będzie to dotyczyło nie tylko biogazowni, ale także wiatraków, fotowoltaiki czy biomasy i tutaj będą szerokie możliwości rozwoju dla takich inicjatyw.

Czy do zafunkcjonowania spółdzielni i klastrów potrzebny jest system aukcyjny czy takie podmioty mogą poradzić sobie funkcjonując także poza systemem wsparcia, bazując głównie na sprzedaży energii do lokalnych odbiorców?

– System wsparcia dla OZE jest konsekwencją pewnych doświadczeń państwa. Państwo mówi – chcemy, aby te inicjatywy się rozwijały, będziemy otaczać swoją opiekę nad nimi przez jakiś okres, ale proszę pamiętać, że ten okres minie, a przecież lokalni odbiorcy będą nadal istnieć i za kilkanaście lat te podmioty będą musiały się odnaleźć w realiach czysto rynkowych.

Za parę lat będą powstawać inicjatywy, które skorzystają z doświadczeń pierwszych klastrów i będą mogły funkcjonować bez wsparcia. Do tego jest jednak potrzebna wola wielu stron.

Czy problemem przy tworzeniu klastrów nie będą relacje z dużą energetyką?

– W klastrach upatruję szansy dla dużej energetyki. Sieci energetyczne są jej własnością i w związku z tym potrzebna będzie usługa dzierżawy czy obsługi tych sieci. Uważam, że strukturę klastrów można tak dopracować, aby energetyka czuła, że te klastry pomagają jej również.

Nasza duża energetyka musi zrozumieć, że spółdzielnie czy klastry nie odbiorą im kawałka chleba, ale będą ją lokalnie wspierać. Energetyka zawsze miała problem z końcówkami sieci. To, że konsumenci nie wnoszą spraw do sądu, ponieważ mają cztery czy pięć razy w miesiącu przerwy w dostawach energii, to kwestia pewnej wyrozumiałości. Z drugiej strony ludzie zaczynają być coraz bardziej wymagający. Inicjatywy lokalne mogą natomiast wspierać działalność dużych grup energetycznych na tych terenach. To pomaganie im w utrzymaniu stabilności dostaw prądu.

Jak w tym roku rozwija się rynek biogazowni rolniczych?

– W rejestrze biogazowni rolniczych przybyło kilka biogazowni. W kontekście ustawy o OZE ważne jest jednak rozpoczęcie produkcji energii i oddawania jej do sieci. To ważny fakt dla biogazowni, które miałyby zafunkcjonować w nowym systemie.

Przygotowywane ostatnio projekty biogazowe zakładają nastawienie się w dużej mierze na utylizację bioodpadów, co z pewnością ucieszy rząd. Istniejące biogazownie w dużej mierze wycofały się z produkcji energii np. z kukurydzy. Obecnie w substracie tylko 17 proc. stanowi kukurydza. Reszta to odpady rolno-spożywcze. Wcześniej biogazownie pracowały głównie na kukurydzy, gnojowicy i oborniku. Kukurydza stanowiła ok. 55-60 proc. substratu. Ze względu na tragiczną sytuację biogazowni pod względem przychodów, ich właściciele musieli poszukać alternatyw dla kukurydzy.

Kolejne projekty uwzględniają doświadczenia zebrane od właścicieli istniejących biogazowni.

Czy w Polsce może rozwinąć się również rynek mikrobiogazowni i czy pozwala na to dostępna technologia?

– Kilka mikrobiogazowni w Polsce już powstało. Mikrobiogazownie powinny być w dużej mierze realizowane przez rolników, którzy dysponują własną biomasą i mają odpowiednie własne zapotrzebowanie na energię. Wtedy sens ekonomiczny jest chyba największy.

Dostrzegam zalążki rynku bazującego na biogazowniach kontenerowych. Pojawiają się ciekawe pomysły technologiczne, powstają rozwiązania oparte o polskie technologie. To na pewno krok w dobrą stronę, ponieważ powoduje powstanie konkurencji i daje sygnał producentom zagranicznym, że trzeba urealnić swoje ceny.

Te ceny były ostatnio urealniane, ponieważ sprzedaż mikrobiogazowni się zatrzymała, w związku z tym dostawcy urządzeń dostosowywali ceny. Na tą chwilę mikrobiogazownie nie powstają, o czym decyduje czynnik ekonomiczny.

Podmiotami, które mogą odnaleźć się na tym rynku są np. grupy producenckie zbierające własną biomasę. 

Czy rynek biogazowy może być na tyle zachęcający, aby napędzić rozwój technologii i wdrażanie efektywniejszych rozwiązań?

– Popyt kształtuje podaż. Na razie dostępnych jest jedynie kilka technologii. Największym kosztem jest agregat kogeneracyjny. To ten element determinuje cenę biogazowni. Gdy będzie więcej zainteresowanych, wtedy będzie również większa konkurencyjność. Myślę, że ciekawych rozwiązań będzie coraz więcej.

Ciekawe są rozwiązania bazujące ma technologii kontenerowej, gdzie możemy w zależności od potrzeb nie ryzykować na samym starcie z większą biogazownią, ponieważ coś może się nie udać, a taka technologia daje możliwość późniejszej rozbudowy biogazowni o kolejne elementy. Takie rozwiązania są dostępne na polskim rynku, także od polskich producentów.

Może ta technologia jest nieco droższa od tradycyjnych biogazowni, ale moim zdaniem stawia ona inwestora po „bezpiecznej stronie”.

Zresztą także w przypadku większych instalacji biogazowych rynek jest nam w stanie zaoferować coraz więcej, zwłaszcza w kontekście technologii osuszania, oczyszczania biogazu czy agregatów kogeneracyjnych. To się właśnie teraz dzieje. Powstaje coraz więcej rozwiązań dopasowanych do naszych realiów. Jest w czym wybierać.

Jako rynek jesteśmy teraz zainteresowani także biomasą celulozową. Inwestorzy szukają rozwiązań, które pozwolą zagospodarować np. słomę, której jest dużo w pewnych lokalizacjach. Szukamy wszelkich możliwości na lokalne pozyskanie biomasy, którą wcześniej rynek biogazowy się nie interesował, a są już polskie rozwiązania, które pozwalają wykorzystać taką „trudniejszą” biomasę.

gramwzielone.pl