K. Kłaczyńska, EY: ustawa o OZE nie daje gwarancji na rozwój rynku energii odnawialnej
{więcej}– Projektowane rozwiązania w znaczny sposób ograniczają wsparcie systemowe dla wytwórców energii ze źródeł odnawialnych, wprowadzają mechanizmy, których rezultat zastosowania jest niepewny oraz nie przewidują żadnego mechanizmu, który można byłoby wdrożyć w przypadku, w którym realizacja tego celu byłaby zagrożona – mówi w wywiadzie dla Gramwzielone.pl Katarzyna Kłaczyńska, która kieruje praktyką energetyczną w EY Law.
Gramwzielone.pl: Jak ocenia Pani ostatnie zmiany w projekcie ustawy o OZE? Co istotnego wniosły do projektowanych przez rząd regulacji dla energetyki odnawialnej?
Katarzyna Kłaczyńska, EY: Ostatnia wersja ustawy o OZE w znacznej mierze zawiera powtórzenie wcześniejszej (4.0) wersji projektu i zachowuje zarówno zalety jak i wady wcześniejszej propozycji Ministerstwa Gospodarki. Zdecydowana większość przytłaczającej liczby uwag zgłoszonych w trakcie konsultacji społecznych oraz ustaleń międzyresortowych została odrzucona przez stronę rządową. To, że prace nad regulacją „odłożoną do szuflady” na dłuższy czas ruszyły z impetem, należy ocenić pozytywnie. Tym, co może martwić, jest fakt zignorowania przez projektodawcę znacznej liczby (ok. 90%) zgłoszonych zastrzeżeń.
Jakie skutki może mieć dla branży OZE przyjęcie regulacji w proponowanym kształcie?
Skutki projektowanych rozwiązań dla branży OZE są trudne do jednoznacznego przesądzenia. Nie wiadomo, jakie skutki przyniesie wdrożenie systemu wsparcia energetyki odnawialnej w postaci systemu aukcyjnego (wskazują na to m.in. przykłady innych państw, które taki system zastosowały). Dodatkowo należy zwrócić uwagę na fakt, że z jednej strony – projektowane przepisy ograniczają wsparcie technologii współspalania, ale nie wykluczają jej w całości. W stosunku do poprzedniej wersji projektu, istotnie zmieniona została definicja dopuszczonej do systemu aukcyjnego dedykowanej instalacji współspalania, ograniczając zbiór tych instalacji do jednostek wybudowanych do 30 czerwca 2014 r. wyposażoną w oddzielne linie technologiczne do przerobu i transportu biomasy. W związku z charakterem dyskusji dotyczącej współspalania (konfliktu interesów), należy spodziewać się znacznej ilości rozbieżnych ocen w zakresie tego rozwiązania.
Jednoznacznie pozytywnie należy natomiast postrzegać usunięcie z projektu zapisu dotyczącego braku możliwości uzyskania zielonych certyfikatów w przypadku sprzedaży energii po cenie wyższej niż 105 procent ceny gwarantowanej. Urzędowe określenie maksymalnej ceny zielonej energii wykluczało możliwość handlu nią na platformach obrotu czy giełdach towarowych.
Jak ocenia Pani obecny stan rynku OZE w Polsce i czy po wprowadzeniu proponowanych regulacji możemy spodziewać się w tym zakresie zmian?
Spadek cen zielonych certyfikatów i niepewne otoczenie prawne wpływają na spadek inwestycji w odnawialne źródła energii i postępującą konsolidację przedsiębiorstw energetycznych poprzez wycofywanie się z rynku niektórych zagranicznych inwestorów. Zjawisko nadpodaży zielonych certyfikatów ma charakter trwały i może być zwalczone wyłącznie poprzez wprowadzenie odpowiednich regulacji prawnych. W przeciwnym razie grozi to utratą płynności finansowej przedsiębiorstw, brakiem możliwości spłaty kredytów zaciągniętych na realizację inwestycji w źródła odnawialne oraz koniecznością renegocjacji zawartych kontraktów terminowych. Wydaje się zatem, że projektowany obecnie stan prawny nie wpłynie w znaczny sposób na poprawę nastrojów w branży źródeł odnawialnych. Wskazuje na to m. in. stanowisko skierowane ostatnio przez przedstawicieli niektórych stowarzyszeń branżowych i organizacji ekologicznych do premiera RP, Donalda Tuska, w którym krytykują oni projekt m. in. za wątpliwe rozwiązania odnośnie systemu wsparcia, czy fakt utrzymania wsparcia systemowego dla współspalania węgla i biomasy (pomimo ograniczenia jego zakresu).
Jak ocenia Pani zaproponowane przez rząd zasady systemu aukcyjnego i jak jego wdrożenie może przełożyć się na rozwój rynku?
Jak pokazują doświadczenia innych państw, które stosowały system aukcyjny w celu wsparcia rozwoju energetyki odnawialnej, skutki wdrożenia takiego systemu są trudne do przewidzenia. Dotychczas brak jest podstaw do stwierdzenia, że tego rodzaju system jest efektywny. Gwarancja zakupu energii nawet przez 15 lat po cenie zaoferowanej w trakcie udziału w aukcji o dopuszczalnej zmienności w zakresie wskaźnika inflacji sztucznie stabilizuje płynne ze swej natury ceny energii, zagrażając rozwojowi konkurencyjnego rynku energii, a w szczególności – sektora obrotu hurtowego. W naszej ocenie zaproponowany system aukcyjny jest rozwiązaniem ryzykownym również ze względu na fakt, iż nie uwzględnia ryzyka związanego z możliwością niezrealizowania inwestycji przez podmiot dopuszczony do udziału w aukcji.
Które technologie OZE mogą rozwinąć się w ramach nowego systemu wsparcia, a dla których proponowane zasady są niekorzystne i dlaczego?
Projekt przewiduje rekonstrukcję systemu wsparcia wytwarzania energii w źródłach odnawialnych, której skutki trudno przewidzieć, bez dokonania daleko idących prognoz i serii badań empirycznych. Dotyczy to przede wszystkim instalacji, które skorzystają z systemu aukcyjnego. Zdecydowanie pozytywnych skutków mogą spodziewać się podmioty, które pozostaną uprawnionymi do uzyskiwania zielonych certyfikatów, gdyż w związku ze znacznym ograniczeniem kręgu tych podmiotów, a także wprowadzeniem mechanizmów ograniczenia liczby zielonych certyfikatów na rynku, powinna zdecydowanie zmaleć ich podaż, a w rezultacie również – wzrosnąć cena. Projekt przewiduje daleko idące ograniczenia lub całkowite wyłączenie możliwości ubiegania się o wsparcie w przypadku hydroelektrowni o mocy zainstalowanej powyżej 1 MW oraz w znacznym stopniu ogranicza wsparcie dla współspalania. Ponadto w naszej ocenie projekt zawiera rozwiązania, które mogą uniemożliwić rozwój rozproszonej energetyki prosumenckiej.
Jak nowe regulacje wpłyną na produkcję energii w kontrowersyjnej technologii współspalania, która w ostatnich latach zdominowała produkcję zielonej energii w Polsce?
Projekt w znacznym stopniu ogranicza wsparcie instalacji spalania wielopaliwowego, nie rezygnując zupełnie z możliwości otrzymania wsparcia przez taką instalację. Co więcej, projekt dopuszcza tzw. dedykowaną instalację spalania wielopaliwowego do udziału w systemie aukcyjnym. Dyskusja tocząca się wokół zakwalifikowania energii wytwarzanej w procesie współspalania biomasy i węgla kamiennego do kategorii energii ze źródeł odnawialnych i wsparcia tego procesu poprzez przyznanie zielonych certyfikatów ma w istocie charakter konfliktu interesów pomiędzy prowadzącymi takie instalacje, a właścicielami pozostałych źródeł odnawialnych. Według danych za rok 2012 współspalanie stanowiło 44% produkcji energii elektrycznej wytwarzanej w źródłach odnawialnych. Oznacza to, że do właścicieli tych instalacji trafiło prawie 50% wydanych zielonych certyfikatów. W zestawieniu z faktem występowania nadpodaży i drastycznego spadku cen certyfikatów, trudno dziwić się przedsiębiorstwom produkującym energię z innych źródeł, że sprzeciwiają się takiej kwalifikacji współspalania. Z drugiej strony powstaje pytanie o rzeczywiste korzyści dla środowiska i zmniejszenie emisyjności w przypadku zastąpienia części węgla biomasą oraz o sens wsparcia takiego sposobu wytwarzania. W naszej ocenie fakt, że rozwiązanie polegające na wsparciu współspalania nie jest popularne w innych jurysdykcjach nie powinien całkowicie rzutować na możliwość przynajmniej ograniczonego wsparcia w systemie, którego struktura wytwórczości bazuje na węglu.
Czy nowe regulacje dają nadzieję na wywiązanie się z celu produkcji 15% z OZE do 2020?
Zgodnie z uzasadnieniem projektu ustawy, jednym z jej celów jest realizacja zobowiązań międzynarodowych dotyczących zapewnienia osiągnięcia przez Polskę w 2020 r. co najmniej 15% udziału energii ze źródeł odnawialnych w zużyciu energii finalnej brutto wynikającego z prawa unijnego.
Na obecnym etapie trudno jest prognozować, na ile wejście w życie ustawy w obecnym kształcie przyczyni się do realizacji tego celu. Projektowane rozwiązania w znaczny sposób ograniczają wsparcie systemowe dla wytwórców energii ze źródeł odnawialnych, wprowadzają mechanizmy, których rezultat zastosowania jest niepewny oraz nie przewidują żadnego mechanizmu, który można byłoby wdrożyć w przypadku, w którym realizacja tego celu byłaby zagrożona. Dodatkowym czynnikiem, który może negatywnie wpłynąć na możliwość osiągnięcia celu w zakresie udziału energii ze źródeł odnawialnych w strukturze zużycia jest sygnalizowane przez niektórych przedstawicieli branży niezadowolenie z braku stabilnego otoczenia regulacyjnego oraz zastrzeżenia kierowane w stronę najnowszej wersji ustawy.
Jak ocenia Pani proponowane przez rząd rozwiązania dla energetyki prosumenckiej?
Projekt wprowadza m. in. definicję mikroinstalacji, czyli instalacji OZE o niewielkiej mocy, produkującej energię głównie na własne potrzeby. Dla jej użytkowania nie trzeba będzie mieć koncesji, czy prowadzić działalności gospodarczej. Wsparciem ma być tu też obowiązek zakupu przez zobowiązanego sprzedawcę (wyznaczanego przez prezesa URE spośród sprzedawców o największym wolumenie sprzedaży na terenie danego OSD) nadwyżek energii za 80 proc. ceny rynkowej. Ponadto prosumenci zwolnieni są z obowiązku prowadzenia działalności gospodarczej i posiadania koncesji na wytwarzanie energii.
Zasada odsprzedaży energii przez prosumentów po cenie 80% ceny rynkowej spotkała się z powszechną krytyką branży. Czy jest ona uzasadniona?
W naszej ocenie rozwiązanie polegające na zapewnieniu zbytu nadwyżki wyprodukowanej energii za cenę o 20% niższą od jej rynkowej wartości poddaje w wątpliwość opłacalność prowadzenia mikroinstalacji przez potencjalnych prosumentów. Jedną z charakterystycznych cech wytwarzania energii w źródłach odnawialnych jest uzależnienie wielkości produkcji od czynników pogodowych. Zgodnie natomiast z projektowanymi rozwiązaniami, prosument będzie zmuszony kupować energię w okresach, w których nie będzie w stanie wyprodukować jej w ilości pokrywającej jego własne potrzeby po cenie rynkowej, natomiast wyprodukowane przez niego nadwyżki odsprzedawane będą uprawnionemu przedsiębiorcy po cenie o 20% niższej od ceny rynkowej, co przy założeniu równości powyższych okresów (co będzie najbardziej odczuwalne w przypadku mikroźródeł fotowoltaicznych) naraża go na straty spowodowane aktywnością prosumencką. Rozwiązanie to można uznać za poniekąd dyskryminujące, bowiem przedsiębiorcy korzystający z gwarancji zbytu energii będą mogli sprzedać ją po cenie równej cenie sprzedaży energii ogłoszonej przez Prezesa URE na rynku konkurencyjnym. Dodatkowo, stworzenie możliwości zaopatrywania się przez przedsiębiorstwa obrotu w energię po cenie o 20% niższej od ceny rynkowej, tworzy zagrożenie wykreowania po ich stronie zjawiska windfall profits (nieoczekiwane zyski) i w związku z powyższym poddaje w wątpliwość legalność tego rozwiązania z perspektywy unijnych przepisów dotyczących zakazanej pomocy publicznej.
Jak pani zdaniem na rozwój rynku OZE w Europie może wpłynąć wprowadzenie w życie zaproponowanych ostatnio przez Komisję Europejską nowych celów dla OZE?
Do tej pory organy Unii niejednokrotnie formułowały wątpliwości odnośnie wzajemnego wpływu celu w zakresie wzrostu udziału energii z odnawialnych źródeł na cel w zakresie redukcji emisji gazów cieplarnianych. W wydawanych dokumentach politycznych organy Unii jednoznacznie przyznawały pierwszeństwo drugiemu z tych celów, poddając w wątpliwość kwestię ustalenia celu OZE. W świetle powyższego należy stwierdzić, że sam fakt określenia, niewiążącego póki co, celu OZE dla UE powinien pozytywnie wpłynąć na nastroje w branży.
W publicznie dostępnych wypowiedziach przedstawicieli europejskiego sektora OZE słychać optymizm odnośnie ogłoszonego celu. Przedstawiciele branży wskazują na istotną rolę, jaką w zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego (w tym w szczególności w kwestii uniezależnienia od niestabilnych cen surowców kopalnych) oraz w spadku cen energii odgrywa jej zwiększona poprzez rozwój odnawialnych źródeł energii podaż.
gramwzielone.pl