Już w przyszłym roku w Polsce może brakować prądu
{więcej}Ministerstwo Gospodarki potwierdza obawy ekspertów rynku energii i informuje, że już za kilka lat w całym kraju może brakować prądu. Z wyliczeń resortu wynika, że pierwsze niedobory mogą się pojawić już w 2015 r., ale najgorzej ma być dwa lata później, kiedy brakować ma aż 1100 MW.
Według szacunków resortu gospodarki już wkrótce prądu może zabraknąć także w okresie letnim: w 2016 – 520 MW, a rok później 680 MW, co wynika z zwiększonego zapotrzebowania na energię elektryczną dla klimatyzacji. Obecnie prądu Polska ma w nadmiarze, ale szybko ta sytuacja może się zmienić. Zgodnie z przyjętymi przez Polskę dyrektywami unijnymi, do 2016 roku jesteśmy zobowiązani wyłączyć przestarzałe bloki energetyczne o mocy 3-4 tys. MW.
Polska energetyka wciąż jest bardzo przestarzała, większość elektrowni ma ponad 30 lat. Spalają ogromne ilości węgla, którego wydobycie w Polsce jest coraz mniej opłacalne, emitują za dużo CO2 i wytwarzają stosunkowo mało prądu.
Ciągle rozwijająca się polska gospodarka pochłania coraz większe ilości energii. Jest to związane m.in. z powstawaniem nowych zakładów przemysłowych. Jak szacują eksperci, wzrost PKB o każdy 1% przekłada się na ok. 0,7% wyższe zapotrzebowanie na energię.
Na zeszłotygodniowej konferencji „Inwestycje w polskiej energetyce konwencjonalnej” wicepremier Janusz Piechociński zapowiedział powrót do planów budowy elektrowni w Ostrołęce. Projekt budowy bloku energetycznego o mocy 1000 MW zasilanego węglem kamiennym z dodatkiem biopaliwa miał być realizowany przez Grupę Energa, a jego uruchomienie planowano na przełomie 2016 i 2017 r. Jednak zarząd spółki jesienią 2012 wstrzymał jego realizację, tłumacząc swoją decyzję tym, iż nie pozyskał inwestora, a nie chciał brać na siebie 100% ryzyka inwestycji o wartości 6 mld zł.
Wątpliwości co do opłacalności inwestycji, jaką miała być budowa dwóch bloków węglowych o łącznej mocy 1800 MW w Opolu, miał też były prezes Polskiej Grupy Energetycznej Krzysztof Kilian. Z tego też powodu musiał pożegnać się z fotelem prezesa spółki. Jego następca Marek Woszczyk (były prezes URE) tych obaw już nie podziela. Jego zdaniem inwestycja w Opolu jest uzasadniona ekonomicznie i pozwoli zmodernizować energetykę konwencjonalną. Prezes Woszczyk zadecydował, że budowa nowej elektrowni wartej 11,6 mld zł ruszy w lutym tego roku.
– To jest decyzja polityczna, a nie biznesowa. To inwestycja z pogranicza opłacalności. Ale z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego niezbędna – powiedział o inwestycji w Opolu prof. Krzysztof Żmijewski, sekretarz generalny Społecznej Rady ds. Rozwoju Gospodarki Niskoemisyjnej (za „GW”).
Niepewna jest też realizacja największego projektu w polskiej energetyce. Rząd zapowiada, że PGE zbuduje pierwszą polską elektrownię jądrową do 2024 r., jednak w dalszym ciągu nie ma nawet lokalizacji dla tej inwestycj, a jej znalezienie może okazać się dosyć trudne. NIe jest też znany mechanizm finansowania projektu, którego CAPEX wycenia się na 50 mld zł i którego wartość przerasta możliwości nie tylko PGE, ale także pozostałych koncernów, które niejako na polecenie rządu zostały włączone do programu atomowego.
Za bezpieczeństwo energetyczne bezpośrednio odpowiedzialne jest Ministerstwo Gospodarki, któremu obecnie szefuje wicepremier Janusz Piechociński. Resort kontroluje wszystkie największe grupy energetyczne takie jak: PGE, Tauron, Enea i Energa, co niewątpliwe jest dużym ułatwieniem. Wielu komentatorów rynku energetycznego zauważa jednak ostatnio, że ośrodek decyzyjny w kwestii energetyki przeniósł się ostatnio z MG do kancelarii premiera.
Inwestycje w energetykę konwencjonalną są nie tylko bardzo kosztowne, ale również czasochłonne. Budowa dużych bloków węglowych to okres 4-5 lat. W tym roku nie zostanie uruchomiona żadna nowa inwestycja. Najbliższe uruchomienia są bloki gazowo-parowe w Stalowej Woli (ok. 450 MW) i Włocławku (ok. 460 MW). Przewidywany termin oddania ich do eksploatacji to 2015 r. Oznacza to, że w najbliższych latach prąd będziemy musieli kupować z zagranicy, np. od Niemców, którzy mimo wyłączania elektrowni atomowych mają go w nadmiarze. Tymczasem jak wspomniał ostatnio Janusz Piechociński, Polska sama powinna być „aktywnym uczestnikiem sprzedaży energii”. Bez nowych inwestycji w moce wytwórcze taka opinia pozostanie tylko myśleniem życzeniowym.
gramwzielone.pl