Opłata zastępcza w nowej ustawie o OZE
Sposób obliczania wartości opłaty zastępczej, a więc pośrednio także ceny zielonego certyfikatu, który przyjęto w projekcie ustawy o energii odnawialnej, dla niektórych inwestorów z branży OZE może być ryzykowny. {więcej}
Projekt ustawy o OZE zmienia sposób obliczania wartości opłaty zastępczej determinującej cenę zielonych certyfikatów (świadectw pochodzenia), którą co roku będą musieli wpłacać operatorzy energetyczni, którzy w danym roku nie kupią wystarczającej ilości zielonej energii wraz z potwierdzającymi jej zakup świadectwami pochodzenia.
W obecnym systemie wsparcia dla producentów energii odnawialnej, wartość opłaty zastępczej na dany rok podawana jest przez Urząd Regulacji Energetyki (URE) w terminie do końca marca. URE ustalając wartość opłaty na dany rok, zwiększa ją o wartość średniej inflacji w roku ubiegłym. Dlatego wartość opłaty zastępczej wzrasta co roku o około 2-3%.
Nowy sposób obliczania opłaty zastępczej przedstawiony przez Ministerstwo Gospodarki w projekcie ustawy o OZE zakłada, że będzie się ją co roku obliczać odejmując od stałej wartości 470 zł średnią cenę energii na rynku hurtowym w roku wcześniejszym, a otrzymana wartość zostanie zwiększona o średnioroczną inflację z roku wcześniejszego.
Dla przykładu, przyjmijmy, że średnia cena energii elektrycznej w 2011 roku wyniosła 200 zł. Oznacza to, że zgodnie z nowymi zasadami jednostkowa wartośc opłaty zastępczej wyniosłaby w tym roku 270 zł – powiększona o wskaźnik inflacji z roku ubiegłego. Referencyjna wartość zielonego certyfikatu byłaby zatem nieznacznie niższa do wartości opłaty zastępczej podanej przez URE na rok 2011 (274,92 zł/MWh).
Jeśli jednak w kolejnych latach wzrastać będzie cena energii (a jest to przesądzone), adekwatnie spadać będzie też jednostkowa wartość opłaty zastępczej (zielonego certyfikatu). Jeśli np. w roku 2013 cena energii na rynku hurtowym wzrośnie do poziomu 250 zł, co przewiduje Ministerstwo Gospodarki, cena opłaty zastępczej w roku 2014, a więc i referencyjna cena zielonego certyfikatu, spadnie do poziomu 220 zł. Jeśli trend wyraźnego wzrostu cen energii elektrycznej utrzyma się także w kolejnych latach i osiągnie np. 350 zł, zielony certyfikat będzie kosztować wówczas w następnym roku zaledwie około 120 zł powiększone o wartość inflacji.
Na takim trendzie nie straciliby producenci energii elektrycznej w technologiach, które w nowym systemie wsparcia otrzymają współczynnik korygujący wartość zielonego certyfikatu na poziomie 1 – dla nich nowy system obliczania opłaty zastępczej byłby neutralny, ponieważ ich dochód ze sprzedaży 1 MWh energii zawsze wynosiłby niewiele ponad 470 zł (wartość opłaty zastępczej byłaby wyższa o wskaźnik inflacji z roku ubiegłego).
Dla inwestycji w technologiach OZE, które otrzymałaby współczynnik korygujący na poziomiemniejszym niż 1 (na przykład energetyka wiatrowa ze współczynnikiem korygującym na poziomie 0,7) – spadek wartości zielonego certyfikatu byłby nawet korzystny, ponieważ wraz ze wzrostem cen energii i spadkiem wartości opłaty zastępczej, ich łączny dochód za sprzedaż energii byłby z roku na rok coraz wyższy.
Natomiast coroczny spadek watości zielonych certyfikatów będzie zmniejszał przychód producentów zielonej energii w technologiach z największym współczynnikiem korygującym, przez który będzie się mnożyć przysługującą im wartość zielonego certyfikatu. Najwięcej z czasem może na tym stracić fotowoltaika czy branża biogazowa, a także mikroinstalacje, dla których współczynnik będzie zwiekszany jeszcze o 0,5 punktu.
Zobacz współczynniki korygujące wartość zielonych certyfikatów, które zaprezentowało Ministerstwo Gospodarki, w dziale grafik Gramwzielone.pl: Nowy system wsparcia OZE