Dotacje na OZE dla gangsterów?
Unijne dotacje na rozwój energetyki odnawialnej w naszym kraju stały się okazją do wyłudzania pieniędzy {więcej}- informuje Dziennik Gazeta Prawna.
Gazeta powołuje się w tej kwestii na raport generalnego inspektora informacji finansowej (GIIF). Proceder realizacji nielegalnych transakcji przy okazji ubiegania się o fundusze unijne na OZE GIIF zanotował m.in. przy okazji inwestycji związanych z budową farm wiatrowych.
– Firma inwestująca w energię kupowała wiatrak za milion złotych. Poprzez fikcyjne transakcje podbijała jego cenę do pięciu milionów. I na taką sumę otrzymywała dotację – Dziennik Gazeta Prawna powołuje się na jednego ze swoich rozmówców.
GIIF informuje, że grupy przestęprze upatrzyły sobie energetykę wiatrową ze względu na duże kwoty przyznawanych dotacji, co stanowi dla nich dogodną okazję do wyłudzenia sporych pieniędzy.
DGP donosi ponadto, że do prania brudnych pieniędzy dochodzi także w zakresie handlu uprawnieniami do emisji CO2. – Mechanizm jest prosty: jedna firma, sprzedająca limit, informuje kupca o zapłacie VAT w swoim kraju. W rzeczywistości nigdy jednak tego nie robi. Kupiec wypłaca w swoim urzędzie skarbowym kwotę tego podatku. Często sięgającą wielu milionów złotych. Po całej transakcji nieuczciwa firma znika – informuje Gazeta.
Obowiązek informowania GIIF o podejrzanych transakcjach spoczywa na wielu podmiotach, jednak w praktyce realizuje go przede wszystkim sektor bankowy. Generalny Inspektor w 2010 roku był w tym zakresie informowany przez banki 1355 razy – przede wszystkim takie informacje trafiały do niego z Banku Pekao, BZ WBK, Banku Millennium, PKO BP i Polbanku. W mniejszym stopniu zawiadomienia o podejrzanych transakcjach zgłaszały: spółdzielcze kasy oszczędnościowe (25 razy), prawnicy (20), domy maklerskie (19) i pozostałe instytucje finansowe (13).
– GIIF w ubiegłym roku skierował 120 zawiadomień do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez 387 firm i osób fizycznych. Sam generalny inspektor zablokował 112 rachunków, na których było zgromadzonych niemal 60 milionów złotych. Problem w tym, że prokuratury umarzają te doniesienia. Uznają, że nie ma dowodów na to, że pieniądze pochodzą z konkretnych przestępstw, np. handlu narkotykami. Dlatego GIIF najpierw przekazuje sygnał (aż 420 razy) policji, ABW i CBA. Tam w wyniku pracy operacyjnej zbierane są informacje i dopiero ich komplet przekazywany jest do prokuratur – czytamy w Dzienniku Gazecie Prawnej.
gr