URE: system aukcyjny do poprawy, OZE bliskie konkurencyjności
Wczoraj w Sejmie podczas połączenego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Energetycznego Pakietu Zimowego oraz Parlamentarnego Zespołu Energii Odnawialnej rozwój i warunki systemu aukcyjnego skrytykowała Katarzyna Szwed-Lipińska, dyrektor Departamentu Źródeł Odnawialnych w Urzędzie Regulacji Energetyki. Z kolei prezes URE Maciej Bando podkreślał, że koszt energii odnawialnej, nawet wliczając potrzebne źródło rezerwowe, wkrótce zrówna się z kosztem energii z elektrowni konwencjonalnych.
Omawiając efekty dotychczasowych aukcji dla energetyki odnawialnej, dyrektor Szwed-Lipińska wytknęła niedopasowanie zasad przyznawania wsparcia w tym systemie do sytuacji rynkowej, co w jej opinii przekreśliło szanse na stworzenie optymalnego miksu energii ze źródeł odnawialnych.
– Ustawodawca nie nadąża za zmianami na rynku i nie dostrzega zmian zachodzących w energetyce odnawialnej. (…) Zmiany są tak wyraźne, że w moim przekonaniu koszyki aukcyjne nie są prawidłowo adresowane i to powoduje, że system aukcyjny stał się taką niewykorzystaną szansą na stworzenie optymalnego miksu energetycznego na rynku OZE – zarówno w kontekście osiągnięcia celu na rok 2020, którego nie osiągniemy, jak i celu na 2030 r. – i co istotne – miksu optymalnego kosztowo dla odbiorcy końcowego – stwierdziła Katarzyna Szwed-Lipińska,
Dyrektor departamentu OZE w Urzędzie Regulacji Energetyki wskazała na niską frekwencję w dużej części przeprowadzonych dotąd aukcji, w efekcie czego nie były one rozstrzygane, albo skutkowały relatywnie wysokimi cenami zakupionej energii.
– Najwyższe ceny odnotowaliśmy w aukcjach dedykowanych biogazowniom rolniczym, a te aukcje cechowała najmniejsza rozpiętość cenowa. Cena maksymalna uzyskana w tej aukcji to 505 zł/MWh, a cena minimalna 502 zł/MWh. Przy niewielkim zainteresowaniu i bardzo dużym wolumenie oraz wartości trudno jest mówić o jakiejkolwiek konkurencji w systemie aukcyjnym – stwierdziła dyrektor Szwed-Lipińska, zaznaczając, że w aukcjach z lat 2016-17 nie funkcjonowała wprowadzona w 2018 r. reguła wymuszająca konkurencję.
Fiaskiem okazały się zwłaszcza ubiegłoroczne aukcje dla istniejących instalacji OZE. Żadna z przeprowadzonych pięciu aukcji tzw. „migracyjnych” nie została zakończona przyznaniem wsparcia z uwagi na zbyt niską frekwencję.
Jak mówiła dyrektor Szwed-Lipińska, sama konstrukcja niektórych koszyków od razu wskazywała, że nie zostaną do nich zgłoszone projekty, tymczasem dla tych koszyków rezerwowano ogromne budżety. Oceniła, w przypadku niektórych koszyków, że „nie miały prawa zafunkcjonować i były czystą fikcją, która nie powinna się pojawić w akcie wykonawczym, ani w ustawie”.
Z kolei w przypadku koszyków dedykowanych fotowoltaice i energetyce wiatrowej o jednostkowej mocy powyżej 1 MW, jak oceniła dyrektor Szwed-Lipińska, sprzedano energię „za bardzo nieduże pieniądze”. – Niewątpliwie widać, że rynek na tę aukcję czekał – oceniła, dodając, że frekwencję w aukcji wiatrowo-fotowoltaicznej dla instalacji o mocy do 1 MW obniżył fakt, że w przypadku części projektów nie zdążono z dopełnieniem wymogów formalnych (w tej aukcji sprzedano 51 proc. energii o wartości stanowiącej 46 proc. przyjętego budżetu).
Z kolei oceniając najniższą cenę rzędu 158 zł/MWh, zaoferowaną w aukcji „wiatrowej”, dyrektor departamentu OZE w URE zauważyła, że przyczyniła się do niej zarówno duża konkurencja, ale też brak pewności co do sposobu wykładni rozliczenia tzw. dodatniego i ujemnego salda.
– Na rynku funkcjonuje kilka opinii prawnych, a jest to kluczowy element dla każdego inwestora z punktu widzenia kalkulacji ceny, jednak budzi wątpliwości jeśli chodzi o interpretację. Stąd zakładam, że część inwestorów zdecydowała się przyjąć kalkulację dla siebie bardziej korzystną i z tych względów zaoferowała taką, a nie inną cenę – oceniła Katarzyna Szwed-Lipińska.
Dyrektor departamentu OZE w Urzędzie Regulacji Energetyki dodała, że w prowadzonych w ostatnich trzech latach aukcjach, co roku inwestorzy musieli korzystać z innych koszyków, poruszając się w innym reżimie prawnym – m.in. w zakresie zasad obliczania pomocy publicznej.
– Kluczem do sukcesu jest właściwe zaadresowanie koszyka aukcyjnego, trafne oszacowanie potencjalnej liczby chętnych, wolumenu i wartości, optymalne oszacowanie ceny referencyjnej – wyliczała dyrektor Szwed-Lipińska.
– Bardzo istotne jest stabilne otoczenie prawne i przepisy, które nie będą budziły wątpliwości interpretacyjnych. Jeżeli my zastanawiamy się jak wyłożyć pewne regulacje, tym bardziej taka wątpliwość jest po stronie przedsiębiorców, co też stwarza problemy z pozyskaniem finansowania – oceniła dyrektor Szwed-Lipińska.
Przedstawicielka URE podkreśliła przy tym, że w sytuacji planowania kolejnej nowelizacji ustawy o OZE, która może po raz kolejny zmienić zasady systemu aukcyjnego, Urząd nie uzyskał w tegorocznym budżecie dodatkowych środków na modyfikację Internetowej Platformy Aukcyjnej.
W kontekście zaplanowanych na 2019 rok aukcji dyrektor Szwed-Lipińska podkreśliła, że nie ma jeszcze aktów wykonawczych, które określiłyby warunki tych aukcji, a URE nie wie, jaki będzie tryb ich prowadzenia.
Bando: OZE bliskie konkurencyjności
Prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando zwrócił uwagę na błędne ukształtowanie koszyków aukcyjnych. – My wykonujemy politykę rządu. Prowadzimy aukcje tak, jak zaplanował je rząd. (…) Wiele z aukcji zupełnie nie wzbudziło zainteresowania, co może świadczyć o tym, że wypisano z książki wszystkie możliwe technologie, przeznaczono środki finansowe, przeznaczono jakieś ilości megawatogodzin, ale z książki, bez łączności z zainteresowanymi.
Prezes Bando ocenił że system aukcyjny nie jest właściwym systemem dla mniejszych inwestorów.
– Energetyka obywatelska jest od dawana naszą troską. Warto podjąć dyskusję, jak mają być zorganizowane systemy pomocy państwa i nie myślę tutaj o koszykach [aukcyjnych – red.], myślę o prosumentach i energetyce obywatelskiej oraz wielkoskalowej energetyce odnawialnej. To jest dyskusja, która musi być podjęta, bo unikanie tematu prowadzi do takiej sytuacji, w której fotowoltaika i wiatr ze sobą konkurują, albo część inwestorów wybiera stałe taryfy, nie wchodząc w system aukcyjny, bo jest to system dedykowany dla dużych przedsiębiorstw. To nie jest system dla mnie, gdy chciałbym postawić jeden czy dwa wiatraki – to jest system dla mnie, gdy chciałbym postawić 50 wiatraków – stwierdził wczoraj w Sejmie Maciej Bando.
– W aukcjach startują profesjonalne przedsiębiorstwa energetyczne, możemy tam znaleźć wielkich gigantów, istotne podmioty z zagranicy, ale też niewielkich przedsiębiorców. Z czystym sumieniem możemy powiedzieć, że ceny, które zostały zaoferowane na aukcji, te z niższego przedziału, na podstawie znajomości przedsiębiorstw, które złożyły te oferty, świadczą o tym, że nie są to ceny przypadkowe czy złożone w wyniku pomyłki. Świadomie uczestniczą w rynku, kształtując ten rynek na dzisiaj i na jutro – mówił prezes Bando.
Maciej Bando odniósł się też do kwestii zbliżania się energetyki odnawialnej do „grid parity”. – 200 zł/MWh to cena konkurencyjna, ale nie możemy udawać, że nie trzeba tych źródeł „rezerwować”. Ale jeżeli byśmy uwzględnili proporcjonalnie ilość godzin pracy źródeł konwencjonalnych i odnawialnych, to przy tej cenie energetyka odnawialna plus koszt rezerw za dwa lata zbliży się do ceny energii wyprodukowanej z dotychczasowej elektrowni konwencjonalnej.
– To jest ten moment przełomowy, w którym możemy powiedzieć „dzisiaj jeszcze nie”, ale jesteśmy w stanie powiedzieć, że to będzie najpóźniej za dwa lata. To powinno przyświecać wszystkim tym, którzy kształtują prawo – nie patrzmy na dzień dzisiejszy, tylko popatrzmy, co będzie w przyszłości – stwierdził prezes Bando.
redakcja@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o