Trump ma plan obrony węgla, ale rynku nie oszuka

Administracja Donalda Trumpa przedstawiła plan mający stanowić alternatywę dla przygotowanego przez jego poprzednika Baracka Obamę tzw. Clean Energy Plan. Propozycja Trumpa nie zawiera jakichkolwiek restrykcji w zakresie emisji CO2.
Po zmianie na stanowisku prezydenta USA amerykańska polityka klimatyczna wykonała zwrot o 180 stopni. Obecnie Stany Zjednoczone pozostają jedynym krajem ONZ, który nie jest stroną paryskiej umowy klimatycznej – w której przygotowaniu ogromne zasługi miał poprzednik Trumpa na stanowisku prezydenta USA Barack Obama.
Teraz Donald Trump wykonuje kolejny krok w obronie węgla. Amerykańska rządowa agencja ochrony środowiska Environmental Protection Agency (EPA) przedstawiła założenia planu, który umożliwi raczej pogorszenie stanu powietrza.
Przygotowany przez Baracka Obamę tzw. Clean Energy Plan miał wprowadzić po raz pierwszy w amerykańskiej historii krajowe cele redukcji emisji CO2 w energetyce – o 32 proc. do roku 2030 w porównaniu z poziomem emisji z roku 2005.
Plan Obamy nie wszedł jednak w życie. Zakwestionował go w 2016 r. amerykański sąd najwyższy, podważając sposób jego procedowania, mający uniemożliwić zablokowanie go przez Republikanów.
Alternatywa, którą w tym tygodniu zaproponowała administracja kierowana przez Donalda Trumpa – tzw. Affordable Clean Energy – pomija jakiekolwiek cele dotyczące redukcji emisji zanieczyszczeń.
W zamian nowy plan EPA wskazuje rozwiązania, które poszczególne stany mogą wykorzystać w celu poprawy efektywności energetycznej w stanowej energetyce, ale nie mają obowiązku ich wdrożenia.
EPA jednocześnie przyznaje, że zaproponowane regulacje przyczynią się do zwiększenia emisji CO2 i wylicza, że szkodliwe emisje z amerykańskich elektrowni są przyczyną wcześniejszych zgonów ok. 1,4 tys. obywateli USA rocznie.
Niezależnie od działań EPA, swój plan obrony węgla forsuje federalny Departament Energii, który – tłumacząc to bezpieczeństwem narodowym – chce zobligować koncerny energetyczne do zakupu energii z elektrowni węglowych.
– Oczywiście jeśli rzeczywiście chodziłoby o bezpieczeństwo narodowe, spowolnienie zmian klimatu byłoby najpilniejszą sprawą – odpowiada Bloomberg.
Media komentujące energetyczne inicjatywy Donalda Trumpa zwracają uwagę, że obecnie znacznie więcej w celu ograniczania emisji robi amerykański biznes.
Instytut Sierra Club wylicza, że nawet przy braku federalnych restrykcji w zakresie CO2, amerykańskiej gospodarce uda się i tak ograniczyć emisje o 28 proc. do roku 2030, czyli do wartości zbliżonej do postulowanej przez Baracka Obamę.
– Na szczęście rynek działa przeciwko węglowi. Wraz ze spadającymi cenami energii z gazu, wiatru i słońca, od 2010 r. operatorzy zamknęli lub zapowiedzieli zamknięcie 270 elektrowni węglowych w całych Stanach – czyli ponad połowy ich całkowitej liczby – wylicza Bloomberg.
gramwzielone.pl
redakcja@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.