J. Maćkowiak-Pandera: decyzja ws. rynku mocy pragmatycznym kompromisem
Decyzję Komisji Europejskiej można uznać za przykład pragmatycznego kompromisu. Polski rząd przyjął większość sugestii KE dotyczących kształtu mechanizmu mocy. KE ustąpiła i bezprecedensowo przyśpieszyła notyfikację, nie czekając na zakończenie prac w Parlamencie Europejskim – pisze Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii.
Rok 2017 w polskiej energetyce upłynął pod znakiem przygotowywania ustawy o rynku mocy. Celem tej regulacji jest poprawa rentowności polskich wytwórców oraz ustabilizowanie dostaw energii elektrycznej w przyszłości. Prace nad ustawą o rynku mocy przebiegały sprawnie – zgodnie z zapowiedzianym planem i dobrą praktyką tworzenia aktów prawnych. Ustawa została podpisana przez prezydenta. Regulamin aukcji jest obecnie konsultowany i do końca roku odbędą się trzy aukcje.
Widać pośpiech. Spółki energetyczne niecierpliwie czekały na notyfikację mechanizmu przez Komisję Europejską. Bez notyfikacji aukcje mocy nie mogły ruszyć, bo istniało ryzyko, że kontrakt mocowy zostanie uznany za niedozwoloną pomoc publiczną. Komisja Europejska mogłaby uznać umowy mocowe za niezgodne z prawem i nakazać spółkom energetycznym zwrot środków. Dla biznesu to zbyt duże ryzyko.
Komisja Europejska zaakceptowała zaproponowane przez Polskę rozwiązanie, mimo że w Parlamencie Europejskim trwają jeszcze negocjacje w sprawie ostatecznego kształtu Rozporządzenia na temat wspólnego rynku energii. Poza Polską jeszcze 5 innych krajów otrzymało zgodę na różne formy mechanizmów mocowych.
Jednak w przypadku Polski przebieg negocjacji w parlamencie jest szczególnie istotny, bo rozporządzenie zawiera newralgiczną kwestię limitu emisji CO2 oraz kwestię, jak długo i w jakiej formie będzie można wspierać węgiel jako paliwo w elektrowniach. Parlament Europejski zawsze przykładał większą wagę do kwestii środowiskowych, więc można spodziewać się zaostrzenia tych norm.
Limit emisji CO2
Trwa wyścig z czasem. Widać to po planowanym przez Polskę harmonogramie aukcji na ten rok. Według obecnych propozycji Rady Europejskiej z grudnia 2017 r. jednostki emitujące powyżej 550 g/kWh (a taka emisyjność cechuje wszystkie elektrownie węglowe), których budowę rozpoczęto po wejściu w życie regulacji, nie będą mogły korzystać z systemu wsparcia po 2025 r.
Inwestycje starsze, których budowę rozpoczęto przed wejściem w życie rozporządzenia, będą mogły otrzymywać wsparcie najwyżej do 2030 r. Ostatnia umowa mocowa przed 2030 będzie mogła być zawarta na maksymalnie 5 lat. Oznacza to, że elektrownie węglowe będzie można wspierać najdalej do 2035 r. Parlament Europejski może jednak zaostrzyć te przepisy.
Długofalowa strategia
Komisji Europejskiej najbardziej zależy na tym, żeby Polska nie promowała nowych projektów węglowych w ramach rynku mocy i za tę cenę była gotowa była na kompromis. Również w Polsce słabnie przekonanie, że węgiel jest jedyną opcją na przyszłość. Bez dywersyfikacji źródeł wytwarzania w dłuższej perspektywie ceny energii elektrycznej, szczególnie dla przemysłu, będą coraz mniej konkurencyjne. Ponadto, utrzymując status quo w energetyce do 2030 r. w ogóle nie jesteśmy w stanie ograniczyć emisji CO2. Nadal jednak brakuje deklaracji rządu co do strategii energetycznej. Dlatego w przepisach są dwa wentyle bezpieczeństwa.
Nadal ważna jest regionalna ocena adekwatności zasobów przeprowadzona według europejskiej metodyki. Jeżeli wykaże, że w sąsiednim systemie występuje dostępna nadwyżka energii elektrycznej – wówczas mechanizm mocy będzie trzeba stopniowo wygasić – choć zapewne z poszanowaniem praw już raz nabytych (w postaci kontraktu mocowego).
Jednocześnie Komisja Europejska pozostawia sobie furtkę, ważną ze względu na cel ograniczenia emisji o 40 proc. do 2030 r. W sytuacji, gdy wyniki aukcji będą odbiegać od ostatecznego kształtu pakietu zimowego – po zakończeniu prac w Parlamencie Europejskim i trilogach – polską ustawę będzie trzeba odpowiednio zmienić.
Cóż więc oznacza dzisiejsza decyzja w praktyce? Polska wygrywa kilkanaście lat wspierania elektrowni węglowych, do połowy lat trzydziestych. Argumenty strony polskiej o niskich poziomach rezerw okazały się przekonujące. Teraz jednak czas na pokazanie szerszej strategii co zamierzamy z tym zrobić. Bo dzisiejsza decyzja zarysowuje też horyzont funkcjonowania energetyki węglowej w Polsce.
Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii