Ziemia jest płaska, a globalne ocieplenie nie istnieje?*

Ziemia jest płaska, a globalne ocieplenie nie istnieje?*
woodleywonderworks, NASA-GSFC / flickr cc

Globalne ocieplenie, teoria ewolucji, a nawet heliocentryzm i kulistość Ziemi ─ naukowców bawią argumenty na ich obalenie, ale miliony ludzi, w tym część światowych przywódców, mają wątpliwości. Podziały biegną m.in. politycznie i religijnie, a szczególnie ostre są tam, gdzie silna wiara w teorie spiskowe, jak w USA i Polsce.

Ziemia jest płaska ─ zapewne większość z naszych czytelników to stwierdzenie bawi, a jednak wciąż są ludzie całkiem serio przekonani, że tak właśnie jest. Część z nich zrzesza światowe Towarzystwo Płaskiej Ziemi, które doczekało się nawet polskiego oddziału. Trudno oszacować, ilu jest zwolenników tej tezy, ale wiadomo, że osób nieprzekonanych o tym, że to Ziemia krąży wokół Słońca, są miliony. Z tą podstawową teorią naukową zgadza się niespełna 90 proc. Polaków i nieco ponad 80 proc. Amerykanów ─ wynika z sondażu przeprowadzonego w 2011 roku przez hiszpańską fundację BBVA założoną przez jeden z największych europejskich banków.

Jeszcze mniej zwolenników w społeczeństwie ma teoria ewolucji. Nie brakuje też naukowców, którzy nadal starają się ją podważać. W ubiegłym roku do księgarń trafiła książka „Ewolucja, dewolucja, nauka” w której prof. Maciej Giertych, ojciec byłego ministra edukacji, przekonuje, że człowiek został stworzony przez Boga od razu tak, jak wygląda dzisiaj. Książkę wyśmiało w liście protestacyjnym kilkuset uczonych, jednak ich dowody naukowe nie przekonują aż 30 proc. Polaków. W teorię ewolucji nie wierzy podobny odsetek Amerykanów. W badaniach przeważają takie korelacje ─ im niższe wykształcenie i bardziej konserwatywne poglądy, tym mniejsze zaufanie do naukowców w tym względzie. Co ciekawe, od niemal 70 lat teorię ewolucji potwierdzają już także kolejni papieże.

REKLAMA

Podobnie jest z teorią globalnego ocieplenia. Tylko 69 proc. Polaków jest pewna, że działalność człowieka ma wpływ na ocieplanie się klimatu. Wciąż aż 27 proc. badanych nie jest o tym przekonanych ─ wynika z sondażu przeprowadzonego w 2016 roku przez CBOS na zlecenie Ministerstwa Środowiska. Także w tym wypadku sytuacja wygląda podobnie w USA.

Amerykańskie badania pokazują przy tym ostrą polaryzację polityczną. O ile większość Amerykanów zgadza się, że człowiek przyczynia się do globalnego ocieplenia, to o tym, że to bardzo poważny problem przekonanych jest 69 proc. wyborców Partii Demokratycznej, z której wywodził się Barack Obama, i jedynie 20 proc. republikańskich wyborców Donalda Trumpa.

Także i w sprawie globalnego ocieplenia nie brakuje pseudonaukowych wywodów na poparcie tezy, że klimat się jednak nie ociepla, a jeżeli już, to nie za sprawą człowieka, a nawet jeśli, to i tak za chwilę zacznie się ochładzać. Jedną z nowszych publikacji w tym temacie, przetłumaczoną i cytowaną także w Polsce, jest „Zimne słońce. Dlaczego klimatyczna katastrofa nie nadchodzi?” autorstwa dwóch Niemców, pracowników koncernu RWE: prof. Fritza Vahrenholta i dra Sebastiana Lüninga. Autorzy, nie podważając tezy, że człowiek przyczynia się do ocieplania klimatu, przekonują, że ONZ przesadza, bo temperatura od roku 2000 już nie rośnie z powodu spadku aktywności słonecznej. Autorzy pokusili się nawet o swoją projekcję zmian temperatur. Wystarczy prześledzić wyniki pomiarów, w tym także polskiego IMGW, aby stwierdzić, jak daleko od rzeczywistości znalazły się tezy tej książki.

REKLAMA

Niestety politycy sięgają po takie publikacje lub ludowe mądrości nie rzadziej niż przeciętni rodacy. ─ Jak sobie pomyślę, że płacimy za „globalne ocieplenie” i popatrzę za okno to mnie trafia szlag:/ ─ napisał dr Andrzej Duda jeszcze przed objęciem urzędu Prezydenta RP.

Ostatnio całą serię takich mitów zaprezentował na Kongresie Gospodarczym w Katowicach także minister energii Krzysztof Tchórzewski. Przekonywał audytorium, że w 2010 roku islandzki wulkan Eyjafjallajökull wyemitował więcej CO2 niż cała ludzkość w ciągu 10 lat. W rzeczywistości ludzie każdego dnia emitują nawet tysiąc razy więcej gazów cieplarnianych niż ten wulkan. Minister dodał także, że Polska jest liderem zalesienia w Europie, chociaż w rzeczywistości jest nawet poniżej średniej. To mity na poziomie tych wygłaszanych przez Janusza Korwin-Mikkego, jakoby Szwedzi szli na Polskę przez zamarznięty Bałtyk, chociaż historycy nie mają żadnych wątpliwości, że atak nastąpił… latem, co potwierdził i Sienkiewicz.

Dopóki naukowe mity są jedynie przedmiotem sporów przy niedzielnym objedzie, sytuacja nie jest zła. Gorzej, jeżeli stają się uzasadnieniem dla poważnych decyzji politycznych, jak ta podjęta przez prezydenta Donalda Trumpa o odrzuceniu światowego porozumienia mającego ograniczać emisje zanieczyszczeń do atmosfery.

Do prezydenta Trumpa nie przemówiło stanowisko jego własnych agencji rządowych, jak NASA i EPA, najlepszych uniwersytetów, jak Harvard i Yale, organizacji międzynarodowych: ONZ, WMO, UE, OBWE, ani 80 akademii nauk z takich państw jak: USA, Rosja, Chiny, Brazylia, Indie, RPA, Meksyk, Argentyna Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Japonia, Korea Południowa, Iran, Pakistan i Australia. Nic więc dziwnego, że nie wszystkich polskich polityków przekonuje równie jednoznaczne stanowisko Polskiej Akademii Nauk.

Czym zatem tłumaczą swój polityczny sprzeciw wobec świata nauki? O tym w dalszej części artykułu na portalu wysokienapiecie.pl.

Bartłomiej Derski, WysokieNapiecie.pl

*Tytuł redakcji Gramwzielone.pl.