"Taryfy gwarantowane to w rzeczywistości dziecko PiS"

"Taryfy gwarantowane to w rzeczywistości dziecko PiS"
Fot. Kancelaria Sejmu RP

Rok temu Sejm przyjął ustawę o OZE z wniesioną w ostatniej chwili poprawką prosumencką, która miała na celu wprowadzenie taryf gwarantowanych za sprzedaż energii z domowych mikroinstalacji OZE. Wojciech Kukułka, prawnik w Fundacji ClientEarth, pisze na łamach „Rzeczpospolitej” w rocznicę przyjęcia taryf gwarantowanych, że „dyskusję wokół poprawki i fakt wprowadzenia jej do ustawy należy uznać za punkt zwrotny w debacie na temat kierunków rozwoju krajowej energetyki”.

Zgodnie z pierwotną wersją ustawy o OZE, uchwalną w dniu 20 lutego 2015 r., taryfy gwarantowane miały zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2016 r. i mieli z nich korzystać właściciele uruchamianych po tym terminie domowych mikroinstalacji OZE o mocy do 10 kW. Tak się jednak nie stało. Na kilka dni przed planowanym wejściem w życie taryf gwarantowanych posłowie PiS, którzy w poprzedniej kadencji Sejmu 20 lutego 2015 r. zagłosowali za taryfami gwarantowanymi, teraz przesunęli ich wprowadzenie o pół roku, a wobec ostatnich zapowiedzi Ministerstwa Energii nie wiadomo, czy w ogóle taryfy gwarantowane zostaną wprowadzone.

Wojciech Kukułka pisze na łamach „RZ”, że o ile niemal wszystkie partie polityczne popierają rozwój energetyki odnawialnej i obywatelskiej, w debacie na ten temat pojawia się zwykle argument o kosztach produkcji energii z domowych instalacji.

REKLAMA

Porównywać należy jednak rzeczy porównywalne, a takimi nie są kocioł w Bełchatowie i kilka paneli na dachu naszego sąsiada. Ponadto proste rachunki ekonomiczne nie uwzględniają takich aspektów, jak postęp technologiczny (którego konsekwencją jest spadek cen), wielopłaszczyznowa poprawa jakości środowiska, lokalne miejsca pracy lub demokratyzacja sektora energetycznego – komentuje Wojciech Kukułka.

REKLAMA

Prawnik Fundacji ClientEarth zwraca uwagę, że w systemie taryf gwarantowanych, który wpisano do ustawy o OZE, pojawiają się wątpliwości w interpretacji tych przepisów, jednak nie jest to powód do rezygnacji z tego systemu, a przesunięcie o pół roku jego wprowadzenia daje czas na wykonanie potrzebnych korekt.

Wpisany do ustawy mechanizm taryf gwarantowanych wymagałby raczej ewolucji, tak aby system wsparcia dla prosumentów stał się pewny, przejrzysty i nie wiązał się z ryzykiem finansowym dla nieprofesjonalnych uczestników rynku energii, a jednocześnie był zoptymalizowany kosztowo po stronie państwa. Przesunięcie o pół roku początku obowiązywania taryf gwarantowanych spowodowało już straty u setek obywateli, którzy w dobrej wierze zaufali państwu i stanowionemu przez nie prawu. Kolejna rewolucja regulacyjna to ostatnia rzecz, której potrzebuje polski prosument – pisze Wojciech Kukułka.

Link do artkułu Wojciecha Kukułki z Fundacji ClientEarth na łamach „Rzeczpospolitej”

gramwzielone.pl