Co (nie)wydarzy się w Cancun?

Eksperci komentujący rozpoczynający się szczyt klimatyczny ONZ zapowiadają zgodnie, że w meksykańskim Cancun wydarzy się niewiele, a sukcesem będzie już samo {więcej}podtrzymanie negocjacji mających na celu globalne ograniczenie emisji CO2.

Atmosfera przed Cancun jest zgoła odmienna niż przed zeszłorocznym szczytem klimatycznym Narodów Zjednoczonych w Kopenhadze, któremu towarzyszyły ogromne nadzieje co do porozumienia w sprawie podjęcia nowych środków w walce z globalnym ociepleniem. W Kopenhadze porozumienia jednak nie osiągnięto i nie przyjęto traktatu zastępującego Protokuł z Kioto.

Nie inaczej ma być w Cancun, a sukcesem tego szczytu będzie co najwyżej zbliżenie stanowisk największych państw świata, których chęć do współpracy jest niezbędna do osiągnięcia postępu w sprawie zmian klimatu.

REKLAMA

O braku perspektyw na znaczący krok do przodu w globalnej walce ze zmianami klimatu świadczy fakt, że w Cancun pojawi się tylko kilku liderów państw, a większość delegacji jest reprezentowana przez polityków niższego szczebla. Na czele polskiej delegacji w Cancun stoi Janusz Zaleski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska.

REKLAMA

Komentatorzy szczytu w Cancun oceniają, że wśród jego uczestników jest chęć do podtrzymania prac nad nowym pakietem klimatycznym, wobec czego nie można spodziewać się, aby na forum negocjacji wypłynęły poważniejsze spory w zakresie skali zmian i zobowiązań do redukcji CO2 przez poszczególne państwa.

Jeśli tak się stanie, brak dyskusji nie będzie bynajmniej oznaczał rozwiązania istniejących problemów, a jedynie odłożenie w czasie koniecznych rozwiązań.

Szacuje się, że po okresie, kiedy na skutek globalnej recesji, globalna emisja CO2 przestała rosnąć, ilość emitowanych gazów cieplarnianych wróci na ścieżkę wzrostu. Tymczasem, jak obliczają naukowcy, ograniczenie wzrostu temperatury na świecie będzie możliwe, gdy globalna emisja CO2 przestanie rosnąć po 2020 roku, a do roku 2050 zostanie zmniejszona o połowę.


Red. Gramwzielone.pl