REKLAMA
 
REKLAMA

Rząd zaczyna sterować rynkiem zielonych certyfikatów. Zablokuje projekty OZE?

Rząd zaczyna sterować rynkiem zielonych certyfikatów. Zablokuje projekty OZE?
fot. Ashes Sitoula/Unsplash

Polska branża OZE zwróciła się do rządu o wstrzymanie działań destabilizujących rynek świadectw pochodzenia. Jak twierdzą organizacje zrzeszające wytwórców i odbiorców energii z OZE, ręczne sterowanie systemem zielonych certyfikatów doprowadzi do nieodwracanych szkód i zablokuje nowe inwestycje. W efekcie wpłynie na pogorszenie sytuacji kraju uznawanego dotąd za otwarty na inwestycje.

Ministerstwo Klimatu i Środowiska przedstawiło nową wersję projektu rozporządzenia w sprawie zmiany wielkości udziału ilościowego sumy energii elektrycznej wynikającej z umorzonych świadectw pochodzenia. Projekt ten jednak w ostatniej chwili uległ istotnym zmianom, które według branży OZE zagrażają funkcjonowaniu istniejących źródeł wytwórczych zielonej energii.

Dlatego trzy organizacje – Stowarzyszenie Energii Odnawialnej, Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) oraz Związek Przedsiębiorców i Pracodawców – podpisały apel do premiera Mateusza Morawieckiego. Podkreślają, że wprowadzenie planowanych przez rząd zmian w systemie świadectw pochodzenia spowoduje, że nie będą powstawały nowe projekty inwestycyjne związane z budową źródeł OZE. Przyczyną będzie zbyt wysokie ryzyko regulacyjne. Według sygnatariuszy listu w efekcie potencjalnym inwestorom, którzy zechcą postawić swoje zakłady w Polsce, trzeba będzie uświadomić, że nie uzyskają pewności zasilania ich działalności energią odnawialną.

REKLAMA

Kluczowe zmiany dotyczące świadectw pochodzenia

Projekt nowelizacji rozporządzenia przewiduje obniżenie obowiązku przedstawienia do umorzenia świadectwa pochodzenia energii do poziomu 5 proc. – jest to ponad trzykrotnie mniej niż w roku 2022. Według branży spowoduje to dramatyczny wzrost nadpodaży zielonych certyfikatów, a tym samym załamanie ich ceny. Sygnatariusze apelu zaznaczają, że w grę mogą wchodzić nawet historyczne minima, tj. poziom poniżej 30 zł/MWh.

„W związku z opublikowanym 11 sierpnia br. projektem przekazanym do dalszych prac legislacyjnych mamy do czynienia z nieprawdopodobnym i niezrozumiałym odwrotem od pierwotnie przyjętego scenariusza. Minister Klimatu i Środowiska redukuje własną, przedstawioną do konsultacji propozycję poziomu obowiązku o blisko 60 proc. Taka zmiana nie znajduje racjonalnego uzasadnienia na gruncie dostępnych danych analitycznych. Dlatego też przestrzegamy przed nieuniknioną konsekwencją gwałtownego wzrostu skumulowanej nadpodaży, a tym samym destabilizacją systemu świadectw pochodzenia, w przypadku przyjęcia poziomu obowiązku wynoszącego 5 proc.” – piszą organizacje w liście do premiera.

Wzrost cen energii z OZE

Sygnatariusze apelu wskazują, że destabilizacja tworzonego oddolnie rynku energii może spowodować spadek podaży, a co za tym idzie – wzrost cen zielonej energii. Skutkiem tego będą wzrosty cen energii dla odbiorców, których nie da się bez końca chronić mechanizmami interwencyjnymi.

REKLAMA

Według przedstawicieli branży tylko dynamiczny i systematyczny przyrost zrównoważonych i tanich źródeł wytwarzania w Polsce może się przełożyć na długoterminowe obniżenie kosztów energii.

„Dlatego przestrzegamy przed anarchizacją rynku świadectw pochodzenia i stanowczo apelujemy o wstrzymanie prac nad wersją rozporządzenia opublikowaną w dniu 11 sierpnia i co najmniej powrót do wartości 11 proc. na rok 2024, zgodnie z pierwotną propozycją rozporządzenia” – piszą sygnatariusze apelu. Zaznaczają, że poziom ten nie da pewności w zakresie dalszej kumulacji nadpodaży świadectw pochodzenia, powinien jednak umożliwić uniknięcie tragicznych konsekwencji wynikających z destabilizacji, jaka grozi rynkowi świadectw pochodzenia.

Osłabienie konkurencyjności gospodarki

Organizacje branżowe podkreślają, że za destabilizację zapłacą nie tylko wytwórcy, ale w dużej mierze też odbiorcy energii. Wpłynie więc ona na kondycję i konkurencyjność polskiej gospodarki.

Pierwszym symptomem potwierdzającym, że przyjęcie proponowanych regulacji spowoduje załamanie się rynku zielonych certyfikatów, ma być pierwsza po ogłoszeniu nowego projektu sesja giełdowa, na której cena zielonych certyfikatów spadła o blisko 50 proc. – ze 163,87 zł/MWh do 82,50 zł/MWh. To największy jednostkowy spadek notowań zielonych certyfikatów w całej ich historii, tj. od roku 2005.

Apel organizacji branżowych można przeczytać tutaj.

redakcja@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.

REKLAMA
Komentarze

Boją się bo otwarty system to spekulacja cenowa silnych prywatnych jednostek

Przecież cena za energią jest zupełnie inna niż w 2016r, kiedy był rzeczywisty kryzys na tym rynku. Wystarczy porównać słupki zarobki 1 kWh OZE z ostatnich lat- te zielone certyfikaty miały sens przy zbyt niskich cenach energii.

Jedyny sposób żeby OZE w końcu zaczęło normalnie funkcjonować to likwidacja dofinansowań i zwolnień
Nic tak nie psuje rynku OZE począwszy od produkcji urządzeń skończywszy na sprzedaży energii
Jak dokładane z podatków
Lepiej swoje pieniądze przepić wódka niż dać komuś na panele

Rząd niczym nie steruje, chroni portfele tych Polaków/Przedsiębiorców którzy nie uczestniczą w zielonych projektach…, notabene opłacanych przez wszystkich konsumentów energii elektrycznej

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA