A. Sekściński, PSEW: aukcje zagrożone underbiddingiem [wywiad]
– Koszyk wiatrowy, w którym odbędzie się największa konkurencja (powyżej 1 MW i przy produktywności poniżej 4000 godzin rocznie) jest zagrożony tzw. underbiddingiem, czyli sytuacją w której inwestorzy będą oferowali nierealne ceny oznaczające de facto brak możliwości realizacji wielu inwestycji. Natomiast koszyk poniżej 1 MW i przy produktywności poniżej 4000 godzin przypadnie w udziale praktycznie tylko projektom fotowoltaicznym – mówi w wywiadzie dla Gramwzielone.pl dr Arkadiusz Sekściński, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW).
Gramwzielone.pl: – Za kilka miesięcy czeka nas przejście z systemu zielonych certyfikatów, w którym energetyka wiatrowa rozwijała się w Polsce w niezłym tempie, na system aukcji. Czy pośpiech inwestorów, którzy chcą uruchomić produkcję energii jeszcze w starym systemie, to dobre rozwiązanie, czy mając na uwadze niepewną cenę zielonych certyfikatów lepiej poczekać i powalczyć o wsparcie w aukcji? Kiedy można spodziewać się uruchomienia pierwszych farm wiatrowych w ramach systemu aukcyjnego?
Dr A. Sekściński, PSEW: – Przyspieszenie jest najbardziej widoczne w przypadku projektów zaawansowanych, które zdążą zakwalifikować się do obowiązującego systemu wsparcia zielonych certyfikatów. Jest to dość naturalna reakcja inwestorów, którzy chcą sfinalizować inwestycje i zaraz potem uruchomić instalacje OZE. Nie wiadomo bowiem, kiedy odbędzie się pierwsza aukcja, a więc możliwość oddania do użytku kolejnych inwestycji.
Bezsprzecznie nowe moce w energetyce wiatrowej będą powstawać do końca bieżącego roku, a później zapewne dopiero w 2017 roku. Czeka nas więc okres spowolnienia, podczas gdy Polska bardzo potrzebuje nowych mocy i źródeł energii. Mam nadzieję, że ta luka inwestycyjna będzie możliwie krótka.
System zielonych certyfikatów miał i ma swoje wady, ale to w tym systemie wsparcia zbudowano ponad 4 000 MW w energetyce wiatrowej. Największą bolączką tego systemu jest nadpodaż świadectw pochodzenia, która wpływa na ich niską cenę na Towarowej Giełdzie Energii. Dlatego niezbędne są kompleksowe zmiany, aby zapobiec całkowitemu załamaniu się rynku zielonych certyfikatów, który ma przecież funkcjonować w Polsce do 2035 roku.
Z kolei system aukcyjny może być bezpiecznym rozwiązaniem, między innymi dzięki temu, że inwestor ma zagwarantowane wsparcie po stałej cenie przez 15 lat działania instalacji. Trzeba jednak pamiętać, że nowemu systemowi wsparcia wciąż towarzyszy sporo pytań, dlatego nawet pojawiła się inicjatywa szybkiej nowelizacji ustawy o OZE.
Od dłuższego czasu sygnalizujecie Państwo problem nadpodaży zielonych certyfikatów. Czy wpisane do ustawy o OZE rozwiązania mające ograniczyć wsparcie w postaci certyfikatów dla niektórych technologii i inne rozwiązania wprowadzone w ustawie to realna szansa na ograniczenie nadpodaży certyfikatów na przełomie 2015 i 2016 r.? Jak w perspektywie przejścia na system aukcyjny może zachowywać się cena zielonych certyfikatów na TGE?
– Nadpodaż zielonych certyfikatów wyniosła na koniec marca 2015 roku aż 15 278 GWh. Okrojona i zbyt rzadko publikowana informacja o rynku świadectw pochodzenia nie pozwala jednak na bieżącą analizę stanu podaży i popytu. To bardzo zaburza funkcjonowanie rynku i podejmowanie racjonalnych decyzji inwestycyjnych, ale też regulacyjnych przez administrację, która uchyla się cały czas od tego by zająć się tym problemem.
W sytuacji, gdy rynek zielonych certyfikatów będzie funkcjonował do 2035 roku, niezbędne jest, by system informacji był przejrzysty i zapewniał dostęp do bieżących danych, nie rzadziej niż raz w miesiącu tak jak to ma miejsce w Szwecji, Norwegii czy Wielkiej Brytanii. Tego typu rozwiązania są możliwe i potrzebne również u nas. W Polsce Urząd Regulacji Energetyki publikuje dane w wąskim zakresie, 30 albo 45 dni po zakończeniu kwartału, a nawet rzadziej.
Ministerstwo Gospodarki dwa lata temu uznało za fakt, iż rynek zielonych certyfikatów uległ załamaniu i proponowało szereg rozwiązań stabilizujących. Żadne z tych działań nie zostało jednak do tej pory wdrożone i nie widać propozycji ich wdrożenia aż do czasu wejścia w życie przepisów rozdziału IV ustawy OZE. Również w tym przypadku postulaty PSEW dotyczące przyśpieszenia daty wejścia w życie przepisów nakierowanych na ustabilizowanie rynku zielonych certyfikatów zostały przez Ministerstwo Gospodarki zignorowane. Tymczasem obecnie skala tego zjawiska jest największa w dotychczasowej historii funkcjonowania systemu wsparcia w Polsce. W porównaniu z czwartym kwartałem 2014 roku nadwyżka wzrosła o 1 853 GWh i wciąż systematycznie rośnie.
Spodziewam się więc, że niektórzy inwestorzy będą zainteresowani przejściem z systemu zielonych certyfikatów do systemu aukcyjnego. Ale na 2016 rok wyznaczono niewielki wolumen energii i budżet. Z naszych wyliczeń wynika, że gdyby nawet całość puli aukcji dla istniejących instalacji przypadła wiatrakom, to raptem z 4 000 MW tylko około 70–100 MW mogłaby przejść do nowego systemu.
Jak w perspektywie systemu aukcji wygląda konkurencyjność projektów wiatrowych względem innych technologii w koszykach aukcyjnych o mocy do 1 MW i powyżej 1 MW? Jaka minimalna cena za energię w systemie aukcji może gwarantować projektom wiatrowym akceptowany przez inwestorów okres zwrotu?
– Tzw. koszyk wiatrowy, w którym odbędzie się największa konkurencja (powyżej 1 MW i przy produktywności poniżej 4000 godzin rocznie) jest zagrożony tzw. underbiddingiem, czyli sytuacją, w której inwestorzy będą oferowali nierealne ceny oznaczające de facto brak możliwości realizacji wielu inwestycji. Wskazują na to wyniki pierwszej w Polsce symulacji aukcji OZE oraz historia aukcji między innymi w Holandii czy we Włoszech. W tym pierwszym kraju w latach 2008-2013, czyli od czasu wprowadzenia systemu aukcyjnego, z 1816 MW mocy wiatrowych zakontraktowanych w przetargach zbudowano zaledwie 291 MW. Natomiast we Włoszech w wyniku aukcji przeprowadzonych w 2013 roku wygrały projekty wiatrowe o mocy 907 MW, z których do dziś zostało zrealizowanych zaledwie 47%.
Natomiast koszyk poniżej 1 MW i przy produktywności poniżej 4000 godzin przypadnie w udziale praktycznie tylko projektom fotowoltaicznym. Spodziewam się, że pochłonie znaczną część budżetu przeznaczonego na aukcje, a w zamian zapewni stosunkowo niewiele energii.
Problemy będą też w koszyku powyżej 1 MW i przy produktywności powyżej 4000 godzin, w którym znajdą się projekty biomasowe. W mojej ocenie jest ich zbyt mało, by wykorzystać dostępną ilość energii. Inwestorzy biomasowi nie mając konkurencji będą więc mogli zgłaszać oferty bliskie ceny maksymalnej, a wolumen i tak pozostanie niezagospodarowany. Czyli może wyjść drogo. Ostra konkurencja tylko w jednym koszyku, tzw. wiatrowym (powyżej 1 MW i przy produktywności poniżej 4000 godzin), a wynikające z niego niskie ceny nie zrekompensują wyższych cen oferowanych w innych koszykach.
Koniec części pierwszej. Druga część wywiadu z wiceprezesem PSEW Arkadiuszem Sekścińskim nt. ostatnich propozycji zmian w zasadach lokalizowania inwestycji OZE ukaże się na portalu Gramwzielone.pl w najbliższy poniedziałek.