M. Bieliński, Energa: opłata abonamentowa dla prosumentów za korzystanie z sieci

{więcej}Prezes Energii Mirosław Bieliński zwrócił uwagę na koszty, które jego spółka musi ponosić w związku z rozwojem odnawialnych energii, wskazując, że w przypadku Energi te koszty są dużo większe niż dla pozostałych koncernów energetycznych. Prezes Energi wskazuje, że te koszty może jeszcze zwiększyć rozwój energetyki prosumenckiej i proponuje wprowadzenie dla prosumentów opłaty abonamentowej za korzystanie z sieci.
W wywiadzie dla wnp.pl prezes Energi zwraca uwagę, że jego firma musi sprzedawać energię odbiorcom końcowym po cenach poniżej kosztów, co wynika z regulowania tych cen przez Urząd Regualcji Energetyki. Mirosław Bieliński wskazuje także na relatywnie wyższe koszty, które ponosi Energa w związku z rozwojem OZE.
– Natomiast jak rozumiem rolę sprzedawców z urzędu w innych branżach, to podmiot uznany za dominujący, dzieli się na przykład swoją infrastrukturą z mniejszymi konkurentami dlatego, że czerpie korzyści ze swej pozycji. W naszym przypadku są tylko koszty i obowiązki: przez lata sprzedaż energii w taryfie G była prowadzona decyzjami URE znacznie poniżej kosztów, a teraz musimy dofinansowywać większych właścicieli farm wiatrowych. Niestety, koszty wspierania OZE nie są równomiernie rozłożone pomiędzy sprzedawców z urzędu. My, czyli grupa Energa, a de facto nasi klienci, płacą praktycznie za wszystkich. Dlatego URE powinien się zmierzyć z funkcją sprzedawcy z urzędu – przekonuje prezes Energi (za wnp.pl).
Mirosław Bieliński odnosi się także do fukncji tzw. sprzedawcy energii z urzędu, którą pełni m.in. Energa. – Funkcja sprzedawcy z urzędu sprawiła, że w 2013 roku musieliśmy kupić niezamówioną i niepotrzebną nam energię za ponad 700 mln zł i była ona droższa od rynkowej o ponad 170 mln zł. W I kwartale 2014 roku odchylenie od cen rynkowych wyniosło ponad 50 mln zł. To jest kosztowna funkcja. Możemy ją dalej pełnić, tylko dlaczego? Jaką korzyść ma firma, jej akcjonariusze, w tym Skarb Państwa, nasi klienci – ogólnie rzecz biorąc gospodarka? Mechanizm wsparcia zaprojektowany dawno temu po to, aby pomóc „amatorom”, działa na rzecz dużych i profesjonalnych. Po jednej stronie korzyści, po drugiej tylko koszty – informuje na łamach wnp.pl prezes Energi.
Mirosław Bieliński odnosi się także do wpływu, jaki będzie mieć na tradycyjny model energetyki rozwój wytwarzania rozproszonego. – Rozwój energetyki prosumenckiej, zarówno tej małej w postaci chociażby fotowoltaiki na dachu, jak i tej dużej, w postaci profesjonalnych elektrowni i elektrociepłowni w firmach przemysłowych, spowoduje, że sieć dla części klientów zmieni charakter: zamiast stałego zasilania będzie tylko rezerwowym, awaryjnym źródłem zasilania – prognozuje prezes Energi, dodając, że rozwój energetyki prosumenckiej zmniejszy wpływy koncernów energetycznych przy jednoczesnym wzroście ich kosztów związanych z zarządzaniem siecią – proponuje prezes Energi i dodaje – Mniejszy przepływ spowoduje wzrost stawki, wzrost stawki spowoduje odejście kolejnych klientów w stronę energetyki prosumenckiej itd. Co w tym złego? Energetyka prosumencka z jednej strony zwiększy koszty zarządzania siecią, a z drugiej zmniejszy jej przychody. A przy obecnym mechanizmie przychody będą mogły być rekompensowane tylko wzrostem stawki. Dodam, że wzrost stawek, a tym samym końcowy koszt energii elektrycznej będzie odczuwalny mocno, ale jedynie przez mniej zamożnych, którzy na balkonach mieszkań fotowoltaiki przecież nie zainstalują. Zatem pojawi się też problem społeczny. Możemy go dzisiaj zlikwidować w prosty sposób, znany nam chociażby z telewizji kablowej: płatność abonamentowa za prawo korzystania z oferty sieci. Proste, prawda? (za wnp.pl)
Cały wywiad z Mirosławem Bielińskim na łamach wnp.pl.
gramwzielone.pl