G. Wiśniewski: Genialny plan, przypadek czy cud w OZE?
Wiele wydarzeń z końca 2021 roku można było przewidzieć już rok wcześniej, np. czwartą falę pandemii, inflację, ale zapewne nikt nie przewidywał, że Polska z dużym zapasem spełni swoje międzynarodowe zobowiązanie uzyskania minimum 15 proc. udziału energii z OZE w 2020 roku – pisze Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.
Według przekazanego w grudniu Komisji Europejskiej raportu GUS pt. Energia ze źródeł odnawialnych w 2020 r., Polska w 2020 roku uzyskała 16,13 proc. udziału energii z OZE w finalnym zużyciu energii brutto i w świetnym stylu (tzw. rzutem na taśmę) wypełniła swój przyjęty jeszcze w 2009 roku cel, przekraczając minimalne zobowiązania aż o 1,13 punku procentowego.
Komisja Europejska, z pomocą Eurostat, już zastawiła dane z krajowych urzędów statystycznych i okazało się że prawie wszyscy mają powody do zadowolenia. Cała Unia (UE-27) przekroczyła swój ogólny cel 20-proc. udziału energii z OZE w 2020 roku – o niemal 2,1 pp. Jedynie cztery kraje członkowskie (Francja, Holandia, Belgia i Słowenia) nie spełniły swoich celów i nie wypełniły międzynarodowych zobowiązań.
O ile spełnienie celów przez UE i brak szans Francji i Holandii na wywiązanie się ze zobowiązań były spodziewane, to Polska zaskoczyła. Dane GUS za poprzedni rok wskazywały, że Polska miała udział OZE wynoszący 12,16 proc. i do spełnienia 15 proc. celu wiele brakowało. Nawet jak w 2019 roku udział OZE został rekordowo podniesiony o niemal 0,7 punktu procentowego (pp.), to do osiągnięcia wymaganych za zaledwie 12 miesięcy 15 proc. było beznadziejnie daleko – aż 2,8 pp.!
Pewnie większość czytelników pomyśli, że o sukcesie mogły zdecydować takie czynniki jak spowodowany pandemią spadek zapotrzebowania na energię (mniejszy mianownik) lub sukces fotowoltaiki w 2020 roku. Nie są to tezy, które dałyby się potwierdzić.
To prawda że w 2020 roku spadło zapotrzebowanie na wszystkie nośniki energii razem wzięte o 3,6 proc. r/r (rok do roku 2020/2019; nb. w latach 2019/2018 był odnotowany analogiczny spadek 1,9 proc. r/r), ale nie jest to kluczowy czynnik. Gdyby zapotrzebowanie na energię nie spadło, dalej cieszylibyśmy się sukcesem z udziałem OZE wynoszącym 15,6 proc. (zysk rzędu 0,6 pp.). Również fotowoltaika wniosła znikomy wkład w realizację ogólnego krajowego celu – zaledwie 0,23 pp. W zużyciu energii elektrycznej brutto (OZE dostarczyły 16,2 proc. energii elektrycznej) udział PV był już zauważalny i wynosił 1,15 pp. Tu wynik dała przede wszystkim energetyka wiatrowa z wkładem 8,8 pp., czyli grubo powyżej 50 proc. całości zielonej energii elektrycznej.
Jak GUS wyjaśnia przyczyny i rozmiary sukcesu
Ogólnie, cel OZE Polska zrealizowała tak łatwo dzięki spalaniu drewna (ogólnie biomasy) w gospodarstwach domowych, która podniosła udziały energii z OZE o ponad 2 pp., choć nikt zmasowanych inwestycji w wykorzystanie biomasy na cele grzewcze nie widział. Zdaniem GUS energia pozyskiwana z OZE w 2020 r. (w odniesieniu do krajowego zużycia całości energii finalnej brutto: tj. łączne zużycie energii elektrycznej+ ciepła+ paliw transportowych) pochodziła odpowiednio z biopaliw stałych (71,61 proc.), energii wiatru (10,85 proc.) i z biopaliw ciekłych (7,79 proc.).
Wysoki udział biopaliw stałych (niemal 72 proc.) w realizacji celu ogólnego OZE nie musi od razu budzić zdziwienia. Polska zawsze miała wysokie udziały biomasy w wytwarzaniu energii z OZE. Na przykład w 2017 roku udział biopaliw stałych w pozyskaniu energii z OZE wynosił 67,9 proc., w UE – 42 proc., ale np. Finlandia i Litwa przekraczały odpowiednio 73 i 78 proc.. Zdziwienie mogą budzić trendy z lat 2018-2020 prowadzące do sukcesu, które – zdaniem GUS – tak się prezentowały w odniesieniu do roku referencyjnego (2010) – kluczowy rysunek z raportu statystycznego.
Udział OZE w zużyciu energii w Polsce wg GUS.
Przełamanie niekorzystnego dla OZE trendu nastąpiło w 2018 roku. Jak wyjaśnia GUS, dane za lata 2018 i 2019 zostały skorygowane w stosunku do wcześniej opublikowanych w zakresie zużycia biopaliw stałych przez gospodarstwa domowe (skorygowane zostały trzy pozycje bilansowe dotyczące biopaliw stałych, tj.pozyskanie, zużycie krajowe oraz zużycie finalne w gospodarstwach domowych), w efekcie rewizji metodologii obliczania ilości zużycia biopaliw stałych przez gospodarstwa domowe, która polegała na poszerzeniu zakresu danych wykorzystywanych do obliczania bilansu o dodatkowe źródła danych.
Zmiana metodologii w zakresie zużycia biopaliw stałych spowodowała zdecydowaną zmianę trendu obserwowanego jeszcze niedawno w poprzednich raportach GUS za lata 2018 i 2019.
Nie jest łatwo wyjaśnić co się stało w 2018 roku i dokładnie na czym polegała głęboka korekta w statystyce publicznej. Metodologia zastosowana do przeprowadzenia korekty jest słabo udokumentowana w publicznie dostępnych źródłach informacji, brak także dostępu do danych źródłowych wykorzystanych w celu jej dokonania, w tym ich weryfikacji. Raporty GUS za lata 2020 i 2019 są bardzo lakoniczne. Wcześniejsze raporty 2012-2018 były bardzo szczegółowe (70-90 stron), także od strony metodologicznej, podczas gdy raporty za ostatnie dwa lata publikowane są w formie 7-stronicowych syntez.
Kluczem do zrozumienia sukcesu w rozwoju OZE w ostatnich latach jest policzenie ilości biomasy stałej zużytej w paleniskach gospodarstw domowych i jej kaloryczności. Metodyka liczenia celów OZE wg poprzedniej dyrektywy o OZE (2009/28/WE) i szczegółowa implementacja zasad liczenia celu wdrożona przez Eurostat zakładają, że w przypadku obliczania ilości ciepła z niekomercyjnych OZE liczy się wsad energetyczny biomasy, a nie faktyczna ilość ciepła z niej wytworzonej (innego rodzaju uproszczenia, bazujące na zakładanych współczynnikach wydajności zastosowano w przypadku pomp ciepła).
Różnica zasadniczo nie jest aż tak duża, gdyż dobrej jakość kocioł automatyczny na biomasę ma sprawność ponad 90 proc. (gorzej w przypadku kotłów wielopaliwowych starego typu i kominków bez płaszcza wodnego, a jeszcze gorzej jeżeli spalane drewno jest zawilgocone, nie jest w stanie powietrzno-suchym). Czyli do faktycznej oceny ilości ciepła z OZE w danym roku trzeba znać dobrze stan i strukturę urządzeń grzewczych oraz rodzaj i wilgotność zużywanej biomasy w każdym z kotłów, piecyków lub trzonów kuchennych
Na potrzeby sprawdzania realizacji celów OZE liczy się wsad, czyli powinniśmy znać zużycie różnego rodzaju biomasy w m3, wilgotność i wartość o kaloryczność. GUS kieruje się wytycznymi („Zasady metodyczne badań statystycznych z zakresu OZE” z 2016r.) jeśli chodzi o ciężar właściwy (od 10,5 do 0,8 t/m3) i wartość kaloryczną zużytej biomasy – tabela (wartości przeliczono na MWh/t). Jak widać poruszamy się w bardzo dużym zakresie zmienności. Przyjmiemy dla ustalenia uwagi i uproszczenia, że zużyta biomasa miała uśrednione parametry: gęstość średnio 0,64 t/m3 i wartość opałową równą 3,64 MWh/t.
Nie wiadomo jak głębokimi danymi z badań o strukturze zużycia drewna opływowego GUS dysponuje, ich wyniki nie są publicznie dostępne. Najpełniejsze dane mógł dostarczyć tegoroczny Narodowy Spis Powszechny, który co prawda nie pytał o rodzaj lub ilość zużytego drewna, ale wśród pytań o główny sposób ogrzewania mieszkania wystąpiły piece. Niemniej jednak na liście pytań NSP trudno doszukać się takiej pozycji, która pozwoliłaby w sposób ilościowy udokumentować deklarowane wykorzystanie biomasy.
Pełne, końcowe wyniki NSP będą dostępne dopiero w marcu 2024 r., po tzw. „consensus hub”. Poza tym badania dotyczyły roku 2021, a nie 2018, 2019 i 2020. Podjęcie próby zrozumienia istoty sukcesu w OZE wymaga oparcia się cząstkowych badaniach na małych próbkach (być może GUS takimi, poza dotychczas publikowanymi, dysponuje), a zasadniczo na szacunkach, założeniach i uproszczonych analizach.
Grzegorz Wiśniewski
Dalszy fragment wpisu Grzegorza Wiśniewskiego na blogu Odnawialny pod tym linkiem.