Tak powstaje pierwsza spółdzielnia energetyczna w Polsce (rozmowa)
W rejestrze Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa została zarejestrowana pierwsza w kraju spółdzielnia energetyczna. Jak wyglądało jej tworzenie i na jakim etapie jest ten pionierski projekt? Zapytaliśmy o to twórców spółdzielni – prezesa Ireneusza Perkowskiego oraz radcę prawnego Piotra Kolasę.
Gramwzielone.pl: – Pionierzy w naszej energetyce mają zawsze pod górkę. Skąd decyzja o wejściu w zupełnie nowy model na polskim rynku energii elektrycznej, jakim jest spółdzielnia energetyczna, a nie wykorzystanie innej formy działalności, która jest już znana i sprawdzona?
Ireneusz Perkowski: – Są dwa powody: ekonomiczny i techniczny. Członkowie spółdzielni mogą liczyć na wiele benefitów w porównaniu do zwykłego odbiorcy. Ceny energii przy podejmowaniu decyzji o założeniu spółdzielni już były wysokie, a teraz są bardzo wysokie. Jeżeli kontrakty roczne kosztują dzisiaj około 330 zł/MWh, to jest to o około 100 zł/MWh więcej niż przed rokiem o tej porze. Dalsze wzrosty ceny energii wydają się być przesądzone. Wytwarzanie energii we własnych źródłach OZE będzie coraz bardziej opłacalne.
Drugi powód jest czysto techniczny. Mamy członków, z których dwóch ma możliwość wytwarzania energii więcej niż potrzebują, i trzeciego, który takiej możliwości w ogóle nie ma. Dzieląc się tą energią, możemy pogodzić interesy wszystkich zainteresowanych.
Spółdzielnia EISALL jest niewielka, ponieważ obecnie liczy czterech członków i pięć punktów pomiarowych, ale na razie budowa spółdzielni liczącej kilkuset członków i kilka megawatów mocy zainstalowanej w źródłach byłaby ryzykowna, biorąc pod uwagę nadal niedookreślone przepisy.
Dlatego naszą spółdzielnię będzie można potraktować jako eksperymentalną, na której będzie można przetestować wiele nowych rozwiązań, sprawdzić efekt ekonomiczny na rzeczywistych wolumenach wytwarzania i poboru, a także poznać efekt zastosowania magazynu energii, gdyż taki również posiadamy.
Piotr Kolasa: – Zaciekawiła nas sama konstrukcja spółdzielni, ponieważ z jednej strony mamy relikt prawny, czyli spółdzielnię, a z drugiej strony mamy coś nowego, czyli spółdzielnię energetyczną, która daje wiele możliwości rozwoju energetyki rozproszonej. Spółdzielnia energetyczna może spajać wytwórców z odbiorcami. To zdecydowało o rozpoczęciu prac nad budową spółdzielni, które zapoczątkowaliśmy już 16 miesięcy temu.
Ireneusz Perkowski: – Jeśli jest możliwość wykorzystania sieci lokalnego OSD dla przesyłu energii pomiędzy wytwórcą i odbiorcą, to warto z niej skorzystać. Jak na razie sprzedaż energii bezpośrednio od wytwórcy do odbiorcy linią bezpośrednią jest praktycznie niemożliwa.
Jak wyglądał proces rejestracji spółdzielni?
Piotr Kolasa: – Wiele czasu zajęła praca koncepcyjna, natomiast niestety dużo czasu zabrały nam także kwestie proceduralne. Ze względu na to, że spółdzielnia jest położona w Raszynie i właściwym do rejestracji jest Krajowy Rejestr Sądowy w Warszawie, około 5 miesięcy zajęło uzyskanie wpisu w rejestrze przedsiębiorców.
Pojawiały się pytania, co to jest spółdzielnia energetyczna. Ten etap był utrudnieniem, natomiast już samo uzyskanie wpisu w rejestrze Krajowego Rejestru Rolniczego nie było problemem. Współpracowaliśmy z KOWR i ta współpraca okazała się bardzo dobra. Zarejestrowanie spółdzielni zajęło nam 16 miesięcy.
Teraz jesteśmy bogatsi o wiele doświadczeń i teraz cały proces założenia spółdzielni byłby szybszy.
Jak wyglądała współpraca z energetyką?
Ireneusz Perkowski: – Ta współpraca się dopiero zacznie. Wystąpiliśmy do PGE Obrót i PGE Dystrybucja z oficjalnymi pismami o zawarcie umów i podjęcie uzgodnień co do współpracy. Szczególnie ze strony spółki obrotu jest podejście biznesowe i świadomość, że powstawanie kolejnych spółdzielni jest nieuchronne, w związku z czym trzeba się do tego przygotować.
Po spotkaniach z obrotem powstała lista tematów, na które trzeba wypracować własne rozwiązania, bo brak ich w obecnych przepisach. Na przykład ustawa o OZE mówi o obowiązku bezzwłocznego zawarciu umowy dystrybucyjnej, ale jak ma ona wyglądać, to dopiero trzeba rozstrzygnąć.
Patrząc z punktu widzenia rozliczenia w formie opustów, powinna to być także zawarta umowa kompleksowa ze sprzedawcą zobowiązanym. To jeden z problemów do rozwiązania. Przeszkodą jest również brak rozporządzenia o zasadach rozliczeń spółdzielni energetycznych, ale zakładam, że w najbliższych miesiącach ono zostanie podpisane.
Czy nie łatwiej było skorzystać z konstrukcji, jaką jest klaster energii?
Ireneusz Perkowski: – Model klastra nie działa. Klastrów zostało założonych około 300, a działających mniej lub bardziej efektywnie jest może 10. Dla klastrów brakuje właśnie takich rozwiązań, jakie wprowadzono dla spółdzielni. Wprowadzenie możliwości magazynowania energii w sieci jak dla prosumentów i rozliczeń za pomocą opustu, co prawda ze współczynnikiem 0,6, daje możliwość zbilansowania produkcji i poboru.
Spółdzielnia ma produkować tylko na własne potrzeby. Bez systemu opustów byłoby trudno zbilansować tą produkcję i pobór. W moim przekonaniu wytwarzanie oparte będzie głównie o fotowoltaikę, a tam, gdzie będzie to możliwe, również o biomasę, która będzie stabilizowała produkcję.
Skoro większość energii będzie pochodzić z PV, to trzeba coś zrobić z nadwyżką powstałą w szczycie wytwarzania. Pobór w czasie pracy źródła to ok 30-40 proc. produkcji. Reszta energii trafi do sieci. A trzeba zapewnić, że wyprodukowana energia pokryje 70 procent zapotrzebowania członków na energię. Sama fotowoltaika nie zapewni tego warunku bez systemu magazynowania. Tak więc energię trzeba magazynować w sieci i odbierać z uwzględnieniem współczynnika 0,6 lub budować własne magazyny.
Czy jednak system opustów dla spółdzielni nie zabija sensu inwestowania we własne magazyny energii?
Ireneusz Perkowski: – W żadnym razie. To tworzy impuls do instalowania magazynów, ponieważ nie będę musiał zostawiać 40 proc. energii w sieci. Magazyny są jeszcze drogie, jednak jeżeli pojawi się dofinansowanie, to taka inwestycja zacznie być opłacalna.
Czy koncepcja spółdzielni obroni się, jeśli zostaną wprowadzane w życie nowe pomysły w postaci np. prosumenta wirtualnego czy zbiorowego?
Piotr Kolasa: – Nie widzę tego jako rozwiązań, które będą ze sobą konkurować. Przy wyborze odpowiedniego modelu musimy brać uwarunkowania lokalne. Transponowanie rozwiązań, które są zapisane w dyrektywie RED II, do krajowego prawa może nie być proste.
Przy wspomnianym wirtualnym prosumencie mogą dochodzić dodatkowe ryzyka. Na przykład, gdy wykupimy sobie część farmy fotowoltaicznej, to ktoś musi nią zarządzać, ktoś musi ją serwisować. To wszystko przenosi ciężar odpowiedzialności za niezawodność dostaw. Oczywiście można te ryzyka mitygować poprzez przeniesienie ich na podmiot, który będzie się tym zajmować zawodowo, natomiast to generuje koszty.
Te rozwiązania uzupełniają się z koncepcją spółdzielni. Odbiorcy muszą przeanalizować wszystkie kwestie i zdecydować, który model jest dla nich najlepszy. My, tworząc spółdzielnię, wychodzimy naprzeciw temu. Jesteśmy w stanie pokazać każdemu podmiotowi, który chce zbudować spółdzielnię energetyczną, jakie są korzyści i ryzyka. Nie jest powiedziane, że jest to rozwiązanie najlepsze dla każdego.
Druga część wywiadu z twórcami pierwszej polskiej spółdzielni energetycznej ukaże się na portalu Gramwzielone.pl za dwa tygodnie.
redakcja@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.