Czarne chmury wokół projektu budowy elektrowni jądrowej w Polsce
{więcej}Należąca do Polskiej Grupy Energetycznej spółka PGE EJ 1 została powołana w celu budowy i eksploatacji pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. Po 10% udziałów w tej spółce miały objąć do końca marca koncerny energetyczne Tauron i Enea oraz miedziowy potentat KGHM. Na razie jednak żadna z firm tego nie zrobiła.
Tauron, Enea oraz KGHM we wrześniu 2013 roku podpisały umowę, w której zobowiązały się do zakupu po 10% akcji spółki PGE EJ 1 i do uczestnictwa w procesie budowy elektrowni jądrowej.
– Trwają prace nad tym projektem. O wszystkich kluczowych decyzjach z nim związanych poinformujemy za pomocą raportów giełdowych – ucina Magdalena Rusinek, rzeczniczka Tauronu (za forsal.pl)
– Strony kontynuują prace dotyczące tego projektu. W trakcie wynikła potrzeba aktualizacji zapisów umownych i uzgodnienia treści załączników do umowy wspólników – mówi Sławomir Krenczyk, rzecznik Enei (za forsal.pl)
Natomiast Joanna Zając, przedstawiciel PGE mówi, że rozmowy z podmiotowymi spółkami są nadal prowadzone:
– Objęcie udziałów w PGE EJ 1 przez trzy spółki nastąpi po podpisaniu umowy wspólników i wyrażeniu zgody na tę transakcję przez prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Należy się spodziewać, że nabycie udziałów nastąpi po ok. dwóch miesiącach od zawarcia umowy wspólników (za forsal.pl).
Jednak nikt nie chce powiedzieć, kiedy dokładnie to nastąpi. Wiadomo jedynie, że wciąż nie ustalono treści umowy, ponieważ PGE ma aktualnie problem, jak zapewnić rentowość inwestycji. Grupa chce, aby budowa elektrowni jądrowej była wspierana przez państwo. Spółka proponuje, aby były to kontrakty różnicowe lub gwarancje państwowe, ponieważ jej zdaniem bez takiego wsparcia nawet czterech dużych graczy z rynku energetycznego i surowców nie poradzi sobie z tym projektem.
– Zaangażowanie kapitałowe w projekt jądrowy będzie z pewnością dużym obciążeniem dla Tauronu, Enei i KGHM. Ale trudności z ustaleniem z PGE warunków umowy wspólników nie powinny rzutować na przyszłość tej inwestycji – twierdzi Paweł Puchalski, analityk DM BZ WBK (za forsal.pl).
Ekspert DM BZ WBK przypomina, że już wiele pomniejszych projektów energetycznych miało przekładane terminy realizacji. Jako przykład podaje inwestycje Taurona w Jaworznie. Natomiast – jak mówi – elektrownia atomowa ma zacząć działać dopiero w 2024 roku.
Natomiast, jak poinformowała Marzena Piszczek, wiceprezes spółki PGE EJ 1, chociaż budowa elektrowni rozpocznie się dopiero w 2019 r., finansowanie inwestycji musi być zorganizowane w tym i przyszłym roku.
Czytaj również: PGE szuka pieniędzy na budowę elektrowni jądrowej.
Nadal nie wiadomo jaka jest wycena spółki PGE EJ 1, na podstawie której partnerzy określą wartość sprzedawanych udziałów. Spółka zasłania się tajemnicą handlową.
Z informacji, do których dotarł portal forsal.pl wynika, że plan Ministerstwa Skarbu jest taki, że decyzja o podpisaniu umowy dotyczącej wykupu 30% udziałów w spółce PGE EJ 1 zostanie ogłoszona z początkiem maja. Spółki muszą jednak osiągnąć porozumienie, a to już nie jest takie oczywiste.
– Jest rok wyborczy, więc ta sprawa zostanie dopchnięta kolanem. Opóźnienie jest jednak symptomatyczne: jest problem z wyceną spółki. Przyszli udziałowcy są przez resort skarbu przymuszeni do uczestnictwa w tym projekcie, do czego się wcale nie palą – mówi jeden z rozmówców z branży prosząc o nieujawnianie jego nazwiska (za forsal.pl).
Obecnie prowadzone jest postępowanie przetargowe na wyłonienie inżyniera kontraktu dla inwestycji. PGE gotowe jest przeznaczyć na ten cel 1,25 mld zł, natomiast najniższa złożona oferta opiewa na kwotę 1,6 mld zł. Spółka planuje zakończyć wybór wykonawcy w III kwartale br. roku. Nie wiadomo czy przetarg zostanie powtórzony.
– Komisja przetargowa jest w trakcie prac mających na celu analizę i ocenę złożonych ofert. Dopiero po zakończeniu prac komisji możliwe będą jakiekolwiek rekomendacje dotyczące dalszych losów przetargu – odpowiada biuro prasowe PGE (za forsal.pl).
Nad projektem budowy pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce wciąż zbierają się ciemne chmury. Jak informuje forsal.pl, w zeszłym tygodniu ze stanowiska zrezygnowała pełnomocnik rządu ds. energetyki jądrowej Hanna Trojanowska. Resort gospodarki podaje oficjalnie, że przyczyną jej odejścia było wykonanie wyznaczonych jej zadań. Ale w branży można też usłyszeć spekulacje, że to może być wstęp do pożegnania się Polski z programem jądrowym. Pod koniec stycznia dymisję z funkcji prezesa spółki PGE EJ1 złożył były minister skarbu Aleksander Grad, który jest dziś wiceprezesem Taurona.
Jednak w opinii Pawła Puchalskiego, analityka DM BZ WBK, nie ma obecnie możliwości wycofania się z tego projektu.
– Projekt jądrowy rozwiązałby problem braku nowych mocy wytwarzania i konieczności redukcji emisji CO2. A jednocześnie nie wymagałby zaangażowania pieniędzy już teraz. Dlatego byłbym bardzo zdziwiony, gdyby wypadł ze strategii kraju – mówi Puchalski (za forsal.pl).
Przyjęty na początku roku Polski Program Energetyki Jądrowej (PPEJ) przewiduje, że do końca 2016 r. nastąpi wybór konkretnej lokalizacji na Pomorzu oraz podpisanie kontraktu. Budowa pierwszego bloku ma się rozpocząć w 2019 r., a jego oddanie do eksploatacji zaplanowano na 2024 r. Do 2030 r. ma zostać uruchomiony drugi i ewentualnie trzeci blok (ich liczba będzie zależeć od wybranej technologii). Planowana moc polskiej atomówki to 3000 MW. Koszty budowy szacuje się na ok. 50 mld zł.
gramwzielone/ forsal.pl