RWE dostanie 2,6 mld euro za zamknięcie elektrowni węglowych
Niemieckie RWE czeka drastyczne cięcie mocy w energetyce węglowej. To efekt porozumienia z rządem federalnym i czterema krajami związkowymi, w wyniku którego ustalono, że niemiecki koncern w ciągu zaledwie 3 lat wyłączy aż 1/3 mocy w elektrowniach bazujących na spalaniu węgla brunatnego.
Pierwsza z jednostek o mocy 300 MW ma być wyłączona już w tym roku. Kolejne trzy bloki, o mocy 300 MW każdy w przyszłym, a w 2022 roku planowane jest wyłącznie jednego bloku o mocy 120 MW, jednego o mocy 300 MW i dwóch jednostek o mocy 600 MW każda. Oznacza to, że do 2022 roku koncern wycofa łącznie ponad 2,8 GW mocy węglowych, a pod koniec 2022 roku łączna moc zainstalowana bloków węglowych należących do RWE spadnie do 5,9 GW.
Wycofanie kolejnych czterech bloków – jeden o mocy 300 MW i trzy o mocy po 600 MW – spowoduje, że w 2029 roku RWE będzie dysponowało mocami węglowymi na poziomie 3,9 GW. Do 2030 roku wycofane zostanie około 8,7 GW, z kolei do 2033 roku ma zostać wyłączony ostatni z bloków o mocy 600 MW i w sieci pozostaną tylko dwie jednostki o mocy 1,1 GW i jeden blok 1 GW, które mają być wyłączone w 2038 roku.
Wyłączenie mocy węglowych będzie mieć poważne konsekwencje dla kopalni odkrywkowych. RWE szacuje, że ponad 1,1 mld ton surowca, czyli ponad połowa paliwa przewidzianego wcześniej do pozyskania, pozostanie w ziemi. Dzięki temu las Hambach, wokół planów wycinki którego doszło do głośnego konfliktu koncernu z ekologami, zostanie zachowany. Od 2030 r. tylko kopalnia odkrywkowa Garzweiler ma zaopatrywać w węgiel niewyłączone z użytku węglówki RWE.
Niemiecki rząd wypłaci firmie rekompensatę w wysokości 2,6 mld euro, która ma pokryć część strat wynikających z rezygnacji z węgla. RWE szacuje, że łącznie wyniosą one około 3,5 mld euro.
Zmiany i odchodzenie od węgla w RWE ma pochłonąć do 2030 roku w sumie 6 tys. miejsc pracy i będzie to jeden z najsilniej dotkniętych transformacją koncernów energetycznych. Jednak warto pamiętać, że jest to również największy europejski emitent dwutlenku węgla.
RWE to jednak także czołowy inwestor w sektorze OZE, który w ostatnim czasie znacząco powiększył swoje aktywa dzięki wchłonięciu odnawialnych źródeł energii należących do niemieckiego koncernu energetycznego E.ON.
Po niedawnej wymianie aktywów z grupą E.ON nowa spółka zależna, RWE, RWE Renewables, dysponuje mocą zainstalowaną w OZE na poziomie ponad 9 gigawatów, a kolejne 2,6 gigawata jest w budowie.
Niemiecki koncern to jeden z liderów globalnego sektora wiatrowego, która ma spore doświadczenie zwłaszcza w zakresie budowy i eksploatacji dużych morskich farm wiatrowych. Przy całkowitej mocy morskich elektrowni wiatrowych wynoszącej 2,5 gigawata RWE Renewables zajmuje pod tym względem drugie miejsce na świecie – po duńskim Orsted, który – podobnie jak RWE – ma realizować projekty morskich wiatraków w polskiej części Bałtyku, w tym przypadku we współpracy z Polską Grupą Energetyczną.
W październiku 2019 r. RWE Renewables poinformowało o nabyciu od prywatnych właścicieli czterech projektów morskich farm wiatrowych w Polsce o łącznej mocy 1,5 GW.
Wiadomo, że projekty przejęte przez RWE znajdują się na różnych etapach rozwoju i są zlokalizowane na wysokości Słupska, w środkowej części polskiej linii brzegowej na Morzu Bałtyckim. Niemiecki koncern zapowiada, że w najbliższych latach prowadzone będą dalsze działania rozwojowe, a faza budowy mogłaby się rozpocząć już w roku 2023.
Niemcy doszły w zeszłym tygodniu do porozumienia z Brukselą na mocy którego mają wstępnie otrzymać do 2038 roku aż 44 mld euro z unijnego budżetu na wycofanie się z węgla, co oznacza, że są krajem, który otrzyma największe fundusze na transformację energetyczną. Polska ma na ten sam cel dostać 27 mld euro.
Joanna Kędzierska
redakcja@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.