Inwestorzy chętni do budowy wiatraków na Bałtyku napotykają pierwsze problemy
{więcej}Jak informuje dzisiaj „Rzeczpospolita”, realizacja projektów offshore na Bałtyku staje pod znakiem zapytania w obliczu opóźnień i problemów z wydawaniem pozwoleń na wznoszenie sztucznych wysp.
Podczas procedury wydawania decyzji na budowę sztucznych wysp na Bałtyku swoje opinie musi wydać kilka ministerstw – m.in. resort środowiska, który kwestionuje inwestycje w morskie farmy wiatrowe w obawie, że uniemożliwią one skorzystanie z podmorskich złóż gazu łupkowego, a także resort rolnictwa. Decyzję w sprawie przyznania lokalizacji na wznoszenie wysp na Bałtyku wydaje co prawda resort infrastruktury, jednak bez pozytywnych opinii z 6 innych ministerstw nie może wydać inwestorowi zgody.
W efekcie, na ponad 50 złożonych wniosków, na początku lipca wydano zaledwie 8 decyzji, z czego dwie negatywne. Jak informuje „RZ”, inwestorzy skarżą się, że już na obecnym etapie rozwoju projektów ponieśli duże koszty, a negatywne decyzje nie mają uzasadnienia. „Rzeczpospolita” przypomina, że koszt budowy 1 GW morskich farm wiatrowych szacuje się na około 3.5 mld euro, z czego koszt przygotowania projektu o takiej mocy to ok. 20-30 mln euro. Jak do tej pory pozytywne decyzje w sprawie budowy sztucznych wysp na Bałtyku – chodzi o projekty, których łączna moc to około 6 GW – otrzymali: Kulczyk Investments, PGE, Orlen i belgijska firma Deme.
Jak zauważa „Rzeczpospolita”, problemy z wydawaniem pozwoleń na morskie elektrownie wiatrowe mogą zniechęcić zagranicznych inwestorów do inwestycji w polską branżę offshore – a to może oznaczać dla polskiego przemysłu stoczniowego brak kontraktów na produkcję komponentów do morskich farm wiatrowych, których wartość „Rzeczpospolita” wycenia na ok. 700 mln euro rocznie.
gramwzielone.pl