Polskie wiatraki na Bałtyku mają dostać dedykowany system wsparcia
Ministerstwo Energii po raz pierwszy wypowiedziało się konkretniej w kwestii planów wspierania budowy morskich farm wiatrowych w polskiej części Morza Bałtyckiego. Ciśnienie rośnie. Zainteresowanie inwestycjami w morskie farmy wiatrowe wyraziła właśnie kolejna państwowa instytucja.
Medialny hałas wokół polskiego offshore zaczął się kilka miesięcy temu – od informacji o wejściu norweskiego potentata paliwowego Equinor (wcześniej Statoil) w realizowane w polskiej części Bałtyku projekty morskich farm wiatrowych.
– Otworzyliśmy nowy rozdział w historii polskiego systemu elektroenergetycznego. Pozyskanie przez Polenergię tak renomowanego partnera, którym jest Equinor, okazało się jakże potrzebnym impulsem dla całego rynku energii odnawialnej – komentuje Jacek Głowacki, prezes Polenergii.
Obie firmy mają wspólnie rozwijać, posiadając równe udziały, projekty morskich wiatraków o łącznej mocy 1,2 GW, dla których uzyskano już decyzje środowiskowe.
Po tej informacji swoimi planami w obszarze morskiej energetyki wiatrowej pochwalił się największy państwowy koncern energetyczny PGE, który do 2025 r. chce wybudować morskie wiatraki o mocy około 1 GW, a następnie chce powiększyć swój potencjał w offshore do 2,5 GW do roku 2030.
Deklaracje PGE wydają się mieć szczególne znaczenie w kontekście rządowych planów wsparcia morskiej energetyki wiatrowej, skłaniając Ministerstwo Energii do poważniejszego zajęcia się tym tematem.
Później zainteresowanie udziałem w projektach offshore złożyły także Enea i Energa, a największy państwowy koncern paliwowy PKN Orlen poinformował o przygotowaniach do realizacji projektu morskiej farmy wiatrowej na około 1 GW.
Z kolei Polskie Sieci Elektroenergetyczne zakomunikowały, że widzą możliwość przyłączenia morskich wiatraków do krajowego systemu elektroenergetycznego.
Niejako pokłosiem zamieszania powstałego wokół offshore była decyzja Ministerstwa Energii o rezygnacji – w ramach opracowanego projektu nowelizacji ustawy o OZE – z wymogu posiadania dla projektów morskich farm wiatrowych zgłaszanych do systemu aukcyjnego pozwoleń na budowę – a jedynie decyzji środowiskowych – które mają już dla swoich dwóch projektów offshore na 1,2 GW Polenergia i Equinor.
Ten warunek powinien ułatwić realizację projektów morskich wiatraków, dla których uzyskanie pozwolenia na budowę wiąże się z ogromnymi wydatkami, co może postawić inwestorów w trudnej sytuacji, ponieważ nadal nie mogą mieć przekonania – w obliczu niepewności co do mechanizmów wsparcia dla offshore – czy wydane na to pieniądze nie zostaną utopione.
Tym bardziej, że Ministerstwo Energii wcześniej nie zadeklarowało, czy, jak i kiedy chce wspierać projekty morskich farm wiatrowych, a szef ME Krzysztof Tchórzewski zaczął ostatnio powtarzać, że zanim zapadną w tej sprawie decyzje, uruchomiony musi zostać projekt jądrowy, którego realizacja wydaje się co najmniej wątpliwa – tym bardziej w kontekście pojawiających się sygnałów o dystansowaniu się państwowych koncernów energetycznych od tego projektu.
Teraz okazuje się jednak, że Ministerstwo Energii zaczęło na poważnie myśleć o przygotowaniu mechanizmów wsparcia dla morskiej energetyki wiatrowej – ale bynajmniej nie w ramach wdrażanego dla wszystkich OZE systemu aukcyjnego.
– W 2019 roku może być system wsparcia, ale to raczej nie będą aukcje, bo model biznesowy jest inny. Prawdopodobnie to będą indywidualnie notyfikowane umowy z inwestorami – Polska Agencja Prasowa cytuje wczorajszą wypowiedź dyrektora departamentu OZE w Ministerstwie Energii Andrzeja Kaźmierskiego podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego.
Szef departamentu OZE w ME ocenił jednocześnie, że możliwe będzie wybudowanie w polskiej części Bałtyku wiatraków o mocy około 6-8 GW do roku 2030, a później nawet do 14 MW.
Inwestorzy w polskim offshore mogą liczyć na zainteresowanie europejskich instytucji bankowych, z których zainteresowaniem nie spotkają się już raczej nowe projekty elektrowni węglowych, a które mogą wspierać polskie offshore finansowaniem udzielonym na preferencyjnych warunkach.
Teraz do grona instytucji, które mogą wziąć udział w finansowaniu morskich farm wiatrowych na Bałtyku, dołącza państwowy Polski Fundusz Rozwoju.
– Widzielibyśmy się przy finansowaniu dużego offshore. Jesteśmy gotowi do takich inwestycji pod warunkiem, że będzie to opłacalne, a to się wydaje coraz bardziej realne. Koszty technologii offshore spadają, mogą być systemy wsparcia. Pewne projekty już się materializują, przyglądamy się. Wydaje się, że to klasa aktywów, w której chcielibyśmy się znaleźć, jeśli będzie rentowna, ze wsparciem – powiedział wczoraj podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego agencji informacyjnej PAP Janusz Ogłaza, dyrektor inwestycyjny Polskiego Funduszu Rozwoju.
Kluczowy będzie jednak biznesplan, a tutaj pozostają na razie same niewiadome, które wymagają bardziej precyzyjnych deklaracji urzędników Ministerstwa Energii i przygotowania przez nich odpowiednich regulacji.
Nie wiadomo, jak w systemie, którego stworzenie zasygnalizował dyrektor Kaźmierski, zostanie określona cena sprzedaży energii, ani jaki mechanizm zostanie zastosowany, aby powiązać zagwarantowaną cenę ze sprzedażą energii na rynku.
Nie jest też jasne, jak Ministerstwo Energii widzi podział kosztów i odpowiedzialności za budowę infrastruktury przesyłowej. Trudno bynajmniej oczekiwać, aby ME zgodziło się na wdrożenie modelu stosowanego m.in. w Niemczech, gdzie koszty przyłączenia morskich wiatraków bierze na siebie państwo.
Obecnie koszt budowy morskich wiatraków w niemieckiej części Morza Bałtyckiego to około 1 mld euro na ok. 400 MW instalowanej mocy. Można się jednak spodziewać, że gdy budowę morskich wiatraków będą rozpoczynać polskie koncerny, na rynku dostępne będą morskie turbiny o jednostkowej mocy większej o kilkadziesiąt procent niż moc turbin instalowanych obecnie. To znacząco obniży koszty energii z polskich wiatraków na Bałtyku i taką perspektywę wyraźnie dostrzegła już nasza energetyka.
gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.