Czesi przejechali się na polskich wiatrakach
Kilka lat temu czeski koncern energetyczny CEZ wszedł na polski rynek wiatrowy przejmując spore portfolio projektów. Jednak jak dotąd żadnego jeszcze nie sfinalizował, a w ubiegłym roku wykonał spory odpis wartości tych projektów.
W 2012 r. CEZ przejął działającego w Polsce dewelopera farm wiatrowych Eco-Wind Construction z portfolio projektów na około 400 MW.
Późniejsze zamieszanie wokół nowego systemu wsparcia dla energetyki odnawialnej i wynikająca z niego niepewność co do sensu realizacji inwestycji wiatrowych sprawiły, że CEZ wstrzymał budowę wiatraków w naszym kraju, a dodatkowo w jego wiatrowy biznes w Polsce uderzyła wdrożona w 2016 roku tzw. ustawa odległościowa, która wyeliminowała z rynku projekty wiatrowe, dla których nie uzyskano do tamtego czasu pozwoleń na budowę.
– Stabilność prawa i regulacji ma dla nas kluczowe znaczenie. Jako zagraniczny inwestor z dużym niepokojem patrzymy na pojawiającą się niepewność regulacyjną na rynku OZE. Rozdźwięk w komunikatach płynących ze strony rządu tym bardziej jest dla nas trudny do zrozumienia – mówił w czasie procedowania tej ustawy w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” prezes Eco-Wind Construction Jaromír Pečonka.
Przyjęte w ostatnich latach regulacje, które mocno ograniczyły aktywność na polskim rynku wiatrowym, przełożyły się na odpisy wartości projektów wiatrowych realizowanych m.in. przez polskie koncerny energetyczne.
Teraz o odpisach wartości w polskich projektach wiatrowych informuje CEZ. Czeski portal ekonomiczny E15.cz podaje, że odpis za 2017 r. w tym zakresie wyniósł 372 mln czeskich koron, czyli ok. 61,6 mln zł.
W wypowiedzi cytowanej przez E15.cz szef czeskiego koncernu Daniel Beneš wskazuje na ustawę odległościową jako przyczynę utraty wartości wiatrowych aktywów w Polsce.
CEZ ma posiadać w naszym kraju dwa projekty wiatrowe, których z rynku nie wykluczyła ustawa odległościowa, ze względu na ważne pozwolenia na budowę. Ich łączna moc sięga 40 MW i energię z nich Czesi będą mogli zaoferować w pierwszej wiatrowo-fotowoltaicznej aukcji dla nowych projektów o mocy powyżej 1 MW, która ma się odbyć w tym roku.
Czeski portal zwraca przy tym uwagę, że CEZ inwestując w wiatraki, stracił nie tylko w Polsce. W Rumunii Czesi zbudowali kilka lat temu gigantyczną farmę wiatrową o mocy 600 MW. Uruchomili ją w sytuacji, gdy za produkcję energii z wiatru rumuński rząd oferował dwa certyfikaty/MWh, z których wartość każdego wynosiła ok. 100 euro. Później jednak Bukareszt zredukował wsparcie dla energetyki wiatrowej do jednego certyfikatu/MWh, a wartość samego certyfikatu znacząco spadła.
Z tego powodu w 2014 roku CEZ wykonał odpis wartości wynoszący aż 6,6 mld koron, dwa lata później odpisano 2,5 mld koron, a w ubiegłym roku jeszcze 142 mln koron.
CEZ należy w niemal 70-procentach do czeskiego państwa. Pozostałe udziały są przedmiotem obrotu na giełdzie. W ubiegłym roku wyprodukował 56 proc. energii elektrycznej wytworzonej w Czechach, gdzie posiada 12 elektrowni węglowych, 16 elektrowni wodnych, jedną elektrownię fotowoltaiczną, 1 elektrownię gazową oraz dwie elektrownie jądrowe.
Czesi posiadają też 11 elektrowni wiatrowych w Niemczech, dwie elektrociepłownie węglowe i dwie hydroelektrownie w Polsce, jedną elektrownię fotowoltaiczną w Bułgarii, a także farmę wiatrową oraz kilka elektrowni wodnych w Rumunii. CEZ zajmuje się też działalnością dystrybucyjną w Czechach, Rumuni i Bułgarii.
Łączna moc elektrowni czeskiego koncernu sięga 14,9 GW, z czego w dziale New Energy 1 GW. W ubiegłym roku CEZ wyprodukował 62,9 TWh energii elektrycznej.
W 2017 r. CEZ wypracował przychody rzędu 201,9 mld koron (wzrost r/r o 1 proc.). Jego EBITDA sięgnęła 53,9 mld koron i była większa rok do roku o 7 proc., a zysk netto wzrósł o 30 proc. do 18 mld koron.
Wartość aktywów czeskiego koncernu została wyceniona na koniec 2017 roku na 626 mld koron, a jego kapitalizacja rynkowa wyniosła 265 mld koron. CEZ zatrudnia 29,7 tys. pracowników.
red. gramwzielone.pl