REKLAMA
 
REKLAMA

Donald Tusk mówi o patrolach na Bałtyku. Branża wiatrowa apeluje o udział Polaków

Donald Tusk mówi o patrolach na Bałtyku. Branża wiatrowa apeluje o udział Polaków
fot. Kancelaria Premiera Rady Ministrów

Premier Polski  chce wprowadzenia patroli na Morzu Bałtyckim we współpracy z krajami bałtyckimi i nordyckimi. Potrzeba kontroli bezpieczeństwa na tym obszarze wiąże się m.in. z prowadzonymi inwestycjami w morskie farmy wiatrowe. Branża offshore liczy na zaangażowanie polskich jednostek. 

Region Morza Bałtyckiego jest miejscem, w którym wyraźnie widoczne są szybkie zmiany geopolityczne. Sytuację regionu i całej Europy zmieniła wojna Rosji z Ukrainą. W obawie o coraz częstsze ingerencje w bezpieczeństwo pojawiają się nowe pomysły. Jeden z nich zaproponował w ubiegłym tygodniu Donald Tusk.

Podczas zeszłotygodniowego szczytu szefów rządów państw nordyckich i bałtyckich, czyli tzw. formatu NB8 w Szwecji, toczyły się rozmowy o relacjach transatlantyckich, bezpieczeństwie w regionie i wojnie Rosji z Ukrainą. Uczestniczący w nim premier Donald Tusk zaproponował m.in. stworzenie tzw. navy policing, czyli wspólnych misji patrolujących na Morzu Bałtyckim.

REKLAMA

Zaproponowałem dzisiaj, aby stworzyć wspólną misję patrolowania wód Bałtyku. Spotkało się to z zainteresowaniem. Będziemy pracować nad szczegółami – powiedział Donald Tusk.

Podczas szczytu podkreślono, że na Morzu Bałtyckim dochodzi do szybkich zmian geopolitycznych, na które wpływ ma nie tylko rosyjska agresja i tocząca się w jej wyniku wojna, ale też prowadzone i planowane na Bałtyku inwestycje.

Kraje nordyckie i bałtyckie są naszymi największymi partnerami i sojusznikami, zwłaszcza jeśli chodzi o obronność i bezpieczeństwo […]. Mamy także taką samą ocenę sytuacji, jeśli chodzi o niezbędne wykorzystanie strategicznych zasobów na Morzu Bałtyckim – stwierdził polski premier.

Szansa dla polskiego przemysłu

Donald Tusk mówił o planach zwiększenia polskich inwestycji na Morzu Bałtyckim. Miał na myśli głównie morskie farmy wiatrowe, które mają odegrać kluczową rolę w zwiększeniu bezpieczeństwa energetycznego regionu.

Na pomysł patrolowania Bałtyku zareagowała branża energetyki wiatrowej, wskazując, że rozwiązanie to byłoby olbrzymią szansą dla polskiego przemysłu stoczniowego. Jak podkreślił Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW), nasz kraj ma zaplecze stoczniowe i potencjał do przeprowadzenia niezbędnych inwestycji.

Polski przemysł i łańcuch dostaw mają ogromny potencjał, aby stać się jednym z kluczowych graczy europejskiego łańcucha dostaw, m.in. dla morskiej energetyki wiatrowej, która po 2040 r. będzie fundamentem dekarbonizacji polskiej i europejskiej gospodarki. Przede wszystkim będzie to przemysł stoczniowy, odpowiedzialny m.in. za projektowanie i budowę jednostek instalacyjnych i serwisowych, a, bez których inwestycje w polski offshore nie będą możliwe do zrealizowania. Wspierając krajowe stocznie, możemy również mieć kluczowy udział w misji patrolowania Bałtyku – uważa Janusz Gajowiecki, prezes PSEW.

Potrzeba strategii wspierającej polskie przedsiębiorstwa

Jednocześnie przedstawiciel polskiej branży energetyki wiatrowej podkreśla, że do inwestycji w odpowiednie jednostki potrzeba pilnego wsparcia i zdecydowanych działań. Chodzi o taką strategię przemysłową, która doprowadzi – w kontekście rozwoju morskich farm wiatrowych (MFW) – do wzmocnienia polskiego łańcucha dostaw i zwiększenia konkurencyjności polskich przedsiębiorstw.

Konieczna jest świadoma strategia przemysłowa państwa, która nada priorytety w rozwoju fabryk, projektów, edukacji branżowej czy pozyskiwaniu finansowania – podkreśla Janusz Gajowiecki.

Jak wskazuje PSEW, energetyka wiatrowa to nowa gałąź gospodarki, stanowiąca olbrzymią szansę dla polskich stoczni i przedsiębiorstw zaangażowanych w łańcuch dostaw dla onshore i offshore wind. Wymaga to jednak także lepszej koordynacji rozwoju całego łańcucha wartości dla programu inwestycyjnego w MFW.

REKLAMA

Fundacja Wind Industry HUB, powołana przez PSEW, opracowała wraz z ekspertami „Polską strategię rozwoju przemysłu morskich farm wiatrowych”. Zakłada ona zwiększenie udziału krajowych wykonawców w projektach MFW realizowanych w polskiej strefie ekonomicznej Morza Bałtyckiego, a także zwiększenie ich konkurencyjności na rynku europejskim i globalnym.

Kluczowa rola stoczni

Według PSEW w kontekście produkcji statków i komponentów wielkogabarytowych kluczowe są polskie stocznie. Polska może tu zaoferować bogaty know-how, jednak to za mało w kontekście dużych nakładów inwestycyjnych i wysokiej konkurencyjności producentów pozaeuropejskich.

Statki niestety buduje się dziś głównie poza Unią Europejską, bo są tam tańsze o około 20-30 proc. Aby w Polsce wrócił przemysł stoczniowy, powinniśmy rozwinąć system oferujący wsparcie, które zdejmie ryzyko braku konkurencyjności z krajowych producentów. Jest to trudny projekt, ale potencjalnie o bardzo wysokich zwrotach dla gospodarki. W Polsce mamy co najmniej trzy miejsca, gdzie byśmy mogli odpowiednią flotę budować. Produkcja jednostek w kraju jest również kluczowa z punktu widzenia bezpieczeństwa fizycznego i cyfrowego – mówi Dominika Taranko, dyrektor zarządzająca i wiceprezes Wind Industry Hub.

W zeszłym roku Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła kontrolę w trzech stoczniach nadzorowanych przez Skarb Państwa i wskazywała na brak strategii dla przemysłu stoczniowego, która umożliwiałaby utrzymanie trwałej rentowności takich zakładów. W związku z wynikami kontroli Izba zwróciła się wówczas do Prezesa Rady Ministrów o opracowanie rządowej strategii dla przemysłu stoczniowego.

Ochrona Bałtyku – Szwecja wybrała inną drogę

Do koncepcji polskiego premiera pozytywnie odniósł się minister obrony narodowej Litwy Laurynas Kasčiūnas. W wypowiedzi dla litewskiej agencji BNS stwierdził, że flota wojskowa krajów nordyckich, bałtyckich i NATO byłaby zdolna do wykonania misji ochrony infrastruktury Morza Bałtyckiego. I że każdy pomysł na wzmocnienie bezpieczeństwa Morza Bałtyckiego jest mile widziany.

Nieco inaczej do kwestii ochrony swojego terytorium morskiego przed zagrożeniami podszedł rząd Szwecji. Niedawno Sztokholm odmówił wydania zgody na budowę morskich farm wiatrowych, twierdząc, że instalacje te obniżyłyby zdolności obronne kraju. Zgody na budowę wiatraków nie wydały szwedzkie siły zbrojne.

Sztokholm znajduje się tylko 500 km od Kaliningradu. Szwedzki minister obrony Pal Jonson mówił, że morskie farmy wiatrowe zakłócałyby funkcjonowanie wojskowych radarów i czujników, a także utrudniałyby komunikację radiową. Więcej na ten temat w artykule: Szwedzki rząd nie zgadza się na farmy wiatrowe na Bałtyku.

Decyzja szwedzkiego rządu spotkała się z szybką – negatywną – reakcją europejskiej organizacji branżowej WindEurope. Uznała ona, że decyzja Szwedów podważa zaufanie inwestorów do szwedzkiego rządu i zagraża konkurencyjności przemysłowej tego kraju. Anulowane 13 projektów morskich farm wiatrowych na Bałtyku oznacza brak planowanych niemal 32 GW mocy w offshore. Według danych WindEurope zwiększyłyby one ponad dwukrotnie obecną zdolność Szwecji do produkcji energii elektrycznej. Więcej na ten temat w artykule: Szwedzkie wojsko zablokowało bałtyckie farmy wiatrowe. Jest ostra reakcja.


Barbara Blaczkowska

barbara.blaczkowska@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.

 

REKLAMA
Komentarze

Uśmiechnijmy się! Wiatraki nas uratują przed drożyzną i dają nam tani prąd! Nasz wszechmogący jest wielki !

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA