Zmiany w odległości dla wiatraków nie tak szybko
Branża wiatrowa musi uzbroić się w cierpliwość w oczekiwaniu na przepisy, które odblokują możliwość budowy nowych farm wiatrowych na lądzie. Ministerstwo Klimatu i Środowiska chce utrzymać w nich kluczowy zapis o 500 metrach.
Zgodnie z początkowymi założeniami nowej koalicji rządzącej zmiany w zasadach budowy farm wiatrowych miały zostać szybko przeforsowane jeszcze na początku grudnia 2023 r. Autorzy przepisów liberalizujących zasady stawiania farm wiatrowych wprowadzili w tym celu odpowiednie propozycje regulacji do ustawy przedłużającej zamrożenie cen energii na pierwszą połowę 2024 r.
Z planów szybkiego odblokowania nowych projektów wiatrowych nowy rząd się jednak wycofał. Nie zrezygnowano z nich jednak całkowicie – rząd zapowiedział opracowanie nowych przepisów przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ). Tymczasem – mimo że od tamtego czasu minęły już dwa miesiące – nadal brakuje nowego projektu liberalizującego zasady realizacji projektów wiatrowych.
Projekt ustawy wiatrakowej za kilka miesięcy
Za przygotowanie przepisów odpowiada Departament Odnawialnych Źródeł Energii w MKiŚ. Wczoraj nadzorujący pracę tego departamentu wiceminister klimatu Miłosz Motyka zapowiedział na antenie Radia Zet, że stosowny projekt regulacji dla sektora wiatrowego ujrzy światło dzienne najpóźniej w czerwcu.
– Będzie to ustawa szeroka, która będzie przekonsultowana i nie będzie sprawiała wrażenia, że później rząd jedną poprawką przewróci wszystkie ustalenia do góry nogami – powiedział Miłosz Motyka.
Wiceminister klimatu ocenił też, jaka powinna być minimalna odległość farm wiatrowych od zabudowań mieszkalnych. Opowiedział się za przyjęciem zapisu mówiącego o 500 metrach.
Przez lata został wypracowany konsensus 500 metrów i uważam, że powinien on zostać zachowany. Ustawa powinna koncentrować się wokół zasady 500 metrów, jeśli chodzi o odległość od zabudowań bez norm hałasu. Według najnowszych analiz, dokładnych badań, ta odległość gwarantuje odpowiedni spokój i ciszę – powiedział wiceminister klimatu.
Propozycja zapisu o 500 metrach znalazła się w grudniowym projekcie zmian przepisów w ustawie wiatrakowej. Miała ona zastąpić (przy jednoczesnym spełnieniu kryteriów minimalnego hałasu i zgody lokalnych społeczności) uchwaloną w zeszłym roku zasadę 700 metrów, która częściowo zmniejszyła restrykcje wynikające z tzw. zasady 10H. Ta zasada obowiązywała od 2016 r. i blokowała rozwój nowych projektów lądowych farm wiatrowych, dla których do tego czasu nie uzyskano pozwoleń na budowę.
Piotr Pająk
piotr.pajak@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.
„..Według najnowszych analiz, dokładnych badań, ta odległość gwarantuje odpowiedni spokój i ciszę ”
I oczywiście tych „najnowszych analiz” i „dokładnych badań” nigdzie nie można znaleźć. Ja je bardzo chętnie przejrzę bo jestem niezwykle ciekaw jak to możliwe że w dawnych czasach gdy standardem były turbiny 2MW potrzebne było 500m odległości a teraz, gdy standardem stają się turbiny 4-5MW dalej wystarcza 500m.
Obiecanki przedwyborcze a po wyborach kombinowanie jak się z tego wycofać bo sami wiedza ze 500m to za blisko ich willi (polityków)
Co za tępy las kierowany interesem partyjnych sponsorów. 800m było za blisko a 500 to przegięcie. Niemcy ażvrak mocnon napierają ?. Czy dla was nie liczy się już człowiek ?. Niemcy likwidują farmę wiatraków aby zacząć kopać węgiel a u nas zabiera się tereny urbanistyczne pod wiatraki.
800 metrów plus
Rudy już kiedyś był premierem, bałaganu narobił ale ludzie zapomnieli.
Obecnie realizuje program którego nie zdążył zrobić wcześniej, i jeszcze kilka nowych pomysłów – likwidacja Izery bo chińska technologia (Volvo to też chińska technologia) program Miecznik (bo Bałtyk za mały) Orlen będzie podzielony i może Niemcy przejmą, już są likwidacje jednostek wojskowych za chwilę posterunków policji i jeszcze nierobów sprowadzi w ramach solidarności z jego ojczyzną.
Trole aż się spociły.