Zyska: Liberalizacja 10H to miliardy złotych dla gmin
W tym tygodniu powinno się rozstrzygnąć, w jakiej odległości od domów będzie można budować elektrownie wiatrowe – czy będzie to 700 metrów, jak chciał Sejm, czy 500 metrów, jak zaproponował Senat. Różnica 200 metrów ma ogromne znaczenie dla rynku wiatrowego w Polsce. Może mieć też spory wpływ na budżety gmin, w których mogą powstać farmy wiatrowe.
W tym tygodniu Sejm zajmie się poprawkami Senatu do ustawy o inwestycjach w elektrownie wiatrowe. Senatorzy jednogłośnie opowiedzieli się za przywróceniem w tej ustawie minimalnej odległości elektrowni wiatrowych od zabudowań mieszkalnych wynoszącej 500 metrów – a nie 700 metrów, jak wcześniej zdecydowali posłowie.
Różnica 200 metrów ma duże znaczenie dla przyszłości rynku wiatrowego w Polsce. W ostatnim czasie pojawiło się wiele analiz pokazujących, jak zwiększenie odległości do 700 metrów ograniczy potencjał terenów, na których inwestorzy będą mogli realizować projekty wiatrowe. Więcej na ten temat: Było 500 metrów, ma być 700. Tak zmniejszą się tereny pod farmy wiatrowe.
Lepsze rozwiązanie ofiarą kompromisu
Nowe regulacje dla sektora wiatrowego przygotowywało Ministerstwo Klimatu i Ochrony Środowiska (MKiŚ). Podczas prac nad ustawą w Senacie Ireneusz Zyska, rządowy pełnomocnik ds. OZE i wiceszef MKiŚ, ocenił, że „merytorycznie” i „technicznie” lepszym rozwiązaniem jest minimalna odległość 500 metrów. Zaznaczył jednak, że rząd opowiada się za utrzymaniem „kompromisu” wypracowanego w Sejmie, czyli za utrzymaniem zasady 700 metrów.
Wczoraj pełnomocnik rządu ds. OZE wypowiedział się na temat ustawy wiatrakowej podczas debaty „Jak gmina może skorzystać na transformacji energetycznej”, prowadzonej w ramach VIII Europejskiego Kongresu Samorządów w Mikołajkach.
W eksperckim panelu udział wzięli: Ireneusz Zyska, Katarzyna Suchcicka, dyrektor generalny w Polsce szwedzkiego OX2, a także przedstawiciele samorządów – Piotr Dragan, wójt gminy Wisznice, oraz Karol Sobczak, burmistrz Olecka.
Wiceminister klimatu podkreślał, że wprowadzanie w życie zmian związanych z liberalizacją tzw. zasady 10H to dodatkowe kilka miliardów złotych wpływów podatkowych.
– W 2015 roku ogółem zainstalowanych było 7,1 GW mocy OZE, na koniec grudnia 2022 osiągnęliśmy ponad 22,5 GW. Boom inwestycyjny nastąpił w ciągu ostatnich dwóch lat – podkreślił podczas panelu Ireneusz Zyska.
Ponad 4 miliardy zł dla gmin
Liberalizacja ustawy 10H może posłużyć zwiększeniu dochodów budżetowych gmin. Wiceminister klimatu wyliczał, że 3,5 GW nowych mocy w farmach wiatrowych na lądzie to około 3,5 mld zł wpływów z tytułu podatku od nieruchomości oraz około 600 mln zł z tytułu PIT dla gmin.
Podczas panelu głos zabrała także reprezentująca sektor wiatrowy Katarzyna Suchcicka, dyrektor generalny OX2 w Polsce. Podkreślała, że inwestorzy muszą każdorazowo zadbać o akceptację dla prowadzonych projektów ze strony lokalnej społeczności.
– Musi być chęć do współpracy wszystkich stron. Prawo musi iść w parze z chęcią do inwestowania oraz oczekiwaniami samorządów i mieszkańców. W procesie inwestycyjnym na etapie analizy ryzyka trzeba sprawdzić, czy jest akceptacja społeczna, czy jest infrastruktura. Skala tych inwestycji jest duża, dlatego inwestor ponosi duże nakłady i ryzyko – mówiła w toku dyskusji Katarzyna Suchcicka.
Biorący udział w panelu przedstawiciele samorządów zwracali uwagę na konieczność stabilizacji przepisów związanych z możliwościami inwestycji w OZE w Polsce.
– Wszystkim potrzeba stabilnego prawa. Jasno określanego celu, który pokaże, jaki jest kierunek rozwoju państwa, aby mieszkańcom zapewnić strategicznie bezpieczeństwo na lata – stwierdził Karol Sobczak, burmistrz gminy Olecko.
Podczas dyskusji samorządowcy postulowali umożliwienie stawiania elektrowni wiatrowych w odległości 500 metrów od zabudowań. Apelowali też o pozostawienie decydującego głosu mieszkańcom oraz radom gmin.
– Żaden inwestor nie podejmie ryzyka, nie mając stabilizacji legislacyjnej, bo każda inwestycja w OZE to miliony złotych. Trzeba zrobić wszystko, by klastry energetyczne i spółdzielnie energetyczne były żywymi tworami, a nie organizacjami na papierze. Istnienie dużych farm fotowoltaicznych oraz wiatrowych zależy od szybkości pracy wielu instytucji, które muszą działać bez zbędnej zwłoki, wydając odpowiednie decyzje. Konieczne jest wypracowanie szybkiej ścieżki decyzyjnej w tego rodzaju inwestycjach, być może regulowanej specustawą – postulował burmistrz gminy Olecko.
Szansa na dodatkowe 2 mln zł dla lubelskiej gminy
Lokalne społeczności już dziś doceniają inwestycje w OZE, które realizowane są w ich bezpośrednim otoczeniu. Te ekonomiczne i pozaekonomiczne zyski z farmy wiatrowej odczuwają m. in. mieszkańcy gminy Wisznice w województwie lubelskim. Podczas panelu dyskusyjnego podkreślał to wójt gminy Piotr Dragan, mówiąc, jak zmienia się nastawienie lokalnych społeczności do inwestycji wiatrowych.
– Rocznie w naszej gminie bezpośrednio do mieszkańców wpływa około 500 tys. zł. W naszym regionie jesteśmy otwarci na kolejne inwestycje energetyki odnawialnej. Trzeba podkreślić, że budżety gmin są w złej sytuacji przez ograniczone wpływy z PIT, dlatego dodatkowe 2 mln zł rocznie wpływów podatkowych z inwestycji OZE, które powstaną, będzie stanowiła duży impuls rozwojowy – ocenił wójt gminy Wisznice.
redakcja@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.