Gigantyczne zyski farm wiatrowych – czy rzeczywiście?
Chciałbym przedstawić prawdziwy obraz inwestycji polegającej na wybudowaniu i eksploatacji turbiny wiatrowej wybudowanej przez jednego z członków Polskiej Izby Małej Energetyki Odnawialnej – pisze Mirosław Kulak, prezes PIMEO.
W energetyce wiatrowej najważniejsze jest miejsce. Te same turbiny, postawione w różnych miejscach oddalonych od siebie zaledwie o kilka kilometrów, potrafią przy tych samych kosztach inwestycyjnych mieć produkcję nawet o 100 procent różną.
Opisana poniżej inwestycja powstała w jednym z lepszych miejsc w Polsce. Elektrownia o mocy 0,85 MW przy średniorocznej prędkości wiatru 6,0 m/s na wysokości 65 metrów produkuje rocznie 1920 MWh energii elektrycznej, co jest jednym z najlepszych wyników maszyn o tej mocy. Dodać należy, że różnica prędkości wiatru rzędu 1 m/s na rok daje przy tego typu maszynie różnicę w produkcji aż o 700 MWh/rok.
Początek procesu inwestycyjnego nastąpił w 2009 r., a uruchomienie to połowa 2012 roku. Koszt inwestycji wyniósł 4 800 000 zł. Poniżej podane są podstawowe wyniki finansowe.
Grafika: Paweł Kado, członek Rady PIMEO.
Podkreślić należy, że inwestor przeprowadził zakup nowej elektrowni, budowę i przyłącze elektryczne z własnych środków i na własnej ziemi. Wyniki nie są więc obciążone ani kosztami kredytu, ani kosztami dzierżawy ziemi.
Przychody ze sprzedaży praw majątkowych wynikających z produkcji energii odnawialnej (PMOZE) są przypisane do roku, w którym energia została wyprodukowana, a nie do roku faktycznej sprzedaży. Inwestor nie miał kredytu „na gardle”, dlatego mógł pozwolić sobie na przetrzymywanie PMOZE, by nie sprzedawać ich po 25 zł. Jednak niewielu właścicieli wiatraków było w tak korzystnej sytuacji. Na ogół sprzedawali zielone certyfikaty od razu po wpisie do rejestru, aby mieć środki na pokrycie bieżących kosztów.
Mimo tak korzystnych uwarunkowań, inwestycja przez 8 i pół roku, wypracowała zysk w wysokości 17 862 zł. Raczej nie można tego uznać za „gigantyczny zysk”. Sama inflacja od zainwestowanej kwoty przez ten czas wyniosła około 800 000 zł.
Inwestorzy wiatrowi niezależnie od tego czy zysk wypracowują, płacą podatek od budowli, który w przeliczeniu na produkcję wynosi 10-25 zł/MWh, podatek od nieruchomości, biorą udział w kosztach utrzymania części dróg itp.
Prąd z energetyki rozproszonej, a taką jest wiele turbin wiatrowych i wodnych, wpływa na ograniczenie strat przesyłu, które w Polsce wynoszą około 7-8 proc. Dzięki temu, że prąd jest konsumowany blisko źródła, w którym go wyprodukowano, jedna MWh jest tańsza o ok 20-25 zł.
Ważną kwestią jest rozwój technologii. Około 15-20 lat temu i konstrukcje, i polscy inwestorzy wiatrowi raczkowali w tej dziedzinie. Aby ich zachęcić do budowy, musiały istnieć dopłaty do inwestycji, tak jak jeszcze w zeszłym roku były dopłaty do fotowoltaiki. Dzisiaj obie technologie są na tyle dojrzałe, że konkurują z innymi technologiami na zasadach rynkowych.
Części elektrowni skończył się już 15-letni okres wsparcia, a pozostałe systematycznie z tego systemu wypadają. Wsparcie pozwoliło jednak na szeroki rozwój, a co za tym idzie na obniżenie kosztu produkcji jednej MWh oraz na obecne duże inwestycje w nowe moce wytwórcze.
Dodać należy, że opisana turbina wiatrowa powstała jako jeden udany od początku do końca projekt. Niestety, średnio na trzy prowadzone projekty w naszym kraju udaje się doprowadzić do końca tylko jeden. Te dwa, które upadają na różnym etapie realizacji, obciążają inwestora kosztami. Jeżeli projekt upada na samym początku, to straty są rzędu kilkunastu, kilkudziesięciu tysięcy złotych, ale projekty prawie skończone to już wydatki idące w setki tysięcy złotych, a nawet miliony.
Tym przykładem chcieliśmy pokazać, że zwrot nakładów inwestycyjnych w przedziale 10 lat nie jest żadnym eldorado.
Najważniejszą rzeczą w biznesie jest stabilność. Niestety w elektrowniach wiatrowych tej stabilności brakuje. Jeśli popatrzymy na kilka lat wstecz to widać wyraźnie, że sinusoida przychodów jest bardzo duża, a zobowiązania trzeba spłacać systematycznie.
Dlatego Polska Izba Małej Energetyki Odnawialnej z niepokojem śledzi bardzo duże wzrosty cen energii na rynku hurtowym, mając w pamięci ich gwałtowne załamanie w latach poprzednich. Chwilowy bardzo duży wzrost nie służy ani wytwórcom ani konsumentom.
Niestety ustawa antywiatrakowa przerwała na długie lata procesy inwestycyjne, które po jej zmianie tak szybko nie ruszą, a przy galopujących cenach CO2 może dojść do sytuacji braku środków na zakup energii przez konsumentów, zarówno przemysłowych jak i indywidualnych.
Mirosław Kulak, prezes Polskiej Izby Małej Energetyki Odnawialnej