Niemcy zmieniają zdanie ws. odległości wiatraków od domów

Niemcy zmieniają zdanie ws. odległości wiatraków od domów

Niemiecki minister gospodarki Peter Altmaier forsował przyjęcie restrykcyjnej reguły odległościowej, której wdrożenie może jeszcze bardziej pogrążyć i tak spowalniający wyraźnie niemiecki rynek energetyki wiatrowej na lądzie. Nowe reguły będą jednak bardziej liberalne.

Peter Altmaier chciał przyjęcia na poziomie federalnym zasady budowy elektrowni wiatrowych w promieniu minimum 1 kilometra od zabudowań mieszkalnych. Niemiecka agencja środowiskowa UBA oszacowała, że takie rozwiązanie zmniejszyłoby podaż lokalizacji pod wiatraki o około 20-50 proc. Wprowadzenie takiej zasady w praktyce mocno zawęziłoby podaż gruntów, na których można budować farmy wiatrowe.

Wprowadzenie restrykcyjnych zasad budowy farm wiatrowych istotnie utrudniłoby więc możliwość realizacji federalnego celu zwiększenia udziału OZE w niemieckim miksie energetycznym do 65 proc. do roku 2030. Obecnie udział zielonej energii w miksie energetycznym naszych sąsiadów przekracza już 40 proc.

REKLAMA

Realizacja projektów wiatrowych w Niemczech i tak stała się już trudniejsza, na skutek przeciągających się postępowań administracyjnych, co wyraźnie odbija się na skali inwestycji w lądowe farmy wiatrowe w Niemczech.

Jednak ostateczna propozycja niemieckiego rządu zakłada, że poszczególne landy będą mogły indywidualnie decydować, czy przyjąć nową regułę odległościową zaproponowaną przez Altmaiera. 

Takie rozwiązanie nie musi być jednak korzystne dla inwestorów wiatrowych. Poszczególne landy będą bowiem mogły przyjąć mniej, ale także bardziej restrykcyjne zasady lokowania farm wiatrowych. Wydaje się, że to drugiej rozwiązanie jest bardziej realne zwłaszcza we wschodnich landach, gdzie silną pozycję mają siły polityczne grające niechęcią do budowy farm wiatrowych i gdzie bardziej umiarkowane partie mogą przyjmować antywiatrakową retorykę, walcząc o utrzymanie poparcia. Na razie własną, lokalną regułę odległościową w Niemczech stosuje Bawaria.

Z drugiej strony Berlin chce teraz przeforsować rozwiązanie, zgodnie z którym ma uzgadniać z poszczególnymi landami ich wkład w realizację federalnego celu OZE na rok 2030, a uzgodnienia mają później podlegać okresowej weryfikacji. 

REKLAMA

W Niemczech i tak maleje już podaż projektów wiatrowych, co przekłada się na niską frekwencję inwestorów w aukcjach dla energetyki wiatrowej, w których nie są w całości wykorzystywane moce udostępniane przez federalnego regulatora Bundesnetzagentur. Taka sytuacja umożliwia uczestnikom aukcji oferowanie maksymalnych cen za energię, które wynoszą około 60 EUR/MWh.

Chociaż Niemcy to nadal europejski lider pod względem całkowitej mocy zainstalowanych elektrowni wiatrowych, to pod względem nowych inwestycji w ubiegłym roku wyprzedzili ich już Hiszpanie i Szwedzi.

Niemcy zainstalowali w ubiegłym roku lądowe elektrownie wiatrowe o łącznej mocy już „tylko” 1,07 GW. Dołożyli natomiast 1,11 GW w wietrze na morzu, a łączna moc energetyki wiatrowej naszych zachodnich sąsiadów sięgnęła 53,91 GW.

Więcej lądowych farm wiatrowych w ubiegłym roku wybudowali Hiszpanie (2,319 GW, dzięki czemu na koniec ub.r. posiadali już łącznie 25,8 GW), Szwedzi (1,58 GW, na koniec ub.r. posiadali w sumie 8,79 GW) oraz Francuzi (1,33 GW, w sumie 16,64 GW).

Z kolei liderem w inwestycjach w morskie farmy wiatrowe w 2019 roku byli Brytyjczycy, którzy uruchomili na morzu 1,764 GW, dokładając na lądzie 629 MW.

redakcja@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.