Uwaga na oszustów na rynku mikroinstalacji
Inspektor Nadzoru Inwestorskiego podczas realizacji zadania polegającego na montażu kilku mikroinstalacji fotowoltaicznych odkrył, że projekty tych mikroinstalacji wykonane w ramach działań przygotowawczych do gminnego przetargu podpisywała osoba posługująca się podrobionymi uprawnieniami budowlanymi. Sprawę bada prokurator.
Jak poinformował portal Gramwzielone.pl właściciel firmy projektującej i nadzorującej wykonanie m.in. instalacji fotowoltaicznych, podczas realizacji zlecenia obejmującego nadzór nad projektem montażu kilku mikroinstalacji PV dla urzędu jednej z gmin, odkrył, że osoba mająca odpowiadać za zaprojektowanie tych instalacji posługiwała się podrobioną pieczęcią, a także fałszywym zakresem i uprawnieniami budowlanymi.
Obecnie sprawą posługiwania się nieprawdziwymi uprawnieniami ma już badać prokuratura. Podstawą jest podejrzenie przestępstwa określonego w art. 270 Kodeksu Karnego poprzez „sfałszowanie podpisu osoby pełniącej funkcję techniczną w budownictwie i wykonująca zawód zaufania publicznego w charakterze inżyniera budowlanego w specjalności elektrycznej”.
– Jako osoba bezpośrednio dotknięta takim nieuczciwym procederem przypuszczam, że to nie jest jakieś novum i takie sytuacje mają miejsce częściej, a mój przypadek nie jest odosobniony. Problem dotyczy głównie mikroinstalacji nieobjętych pozwoleniem na budowę, projektów składanych w WFOŚiGW lub BOŚ, a także – jak w moim przypadku – realizowanych jako projekt przetargowy – komentuje właściciel firmy projektowej z województwa wielkopolskiego.
– Śmiem twierdzić, że 1/10 dokumentacji jest opatrywane podpisami bez wiedzy osoby posiadającej stosowne uprawnienia państwowe – mówi w rozmowie z portalem Gramwzielone.pl, zaznaczając, że chce przestrzec w głównej mierze samorządy i jednostki publiczne realizujące zadania przetargowe w formule „zaprojektuj i wybuduj”.
Jak ocenia, wielu zdarzeń, podobnych do tego, które było jego udziałem, udałoby się uniknąć, przykładając większą wagę do realizowanych zadań. – Inwestorom publicznym radziłbym rozdzielenie formuły zadań, tj. projektowego i wykonawczego, oraz w miarę możliwości organizowanie nadzorów autorskich lub inwestorskich. W skrajnych przypadkach, gdy zachodzi potrzeba kompleksowego przedsięwzięcia, można przecież wymagać do wglądu umowy o pracę lub innej umowy cywilno-prawnej wiążącej projektanta z oferentem – mówi właściciel firmy projektowej.
– Branża fotowoltaiczna jest stosunkowo młoda, więc czasami praktyki podmiotów chcących przebojem zawojować rynek zamówień publicznych są nieetyczne, zahaczające lub w skrajnych przypadkach, jak mój, wykraczające za margines prawa. Podstaw takiego działania upatruję poprzez „cięcie kosztów” projektowania w ofertach przetargowych. Jaki jest efekt? Wyobraźmy sobie np. obiekt użyteczności publicznej z instalacją fotowoltaiczną zaprojektowaną z pominięciem uwarunkowań np. ochrony przeciwporażeniowej, przeciwprzepięciowej czy przeciwpożarowej – dodaje czytelnik naszego portalu.
redakcja@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o