Będzie więcej pieniędzy na dotacje dla prosumentów

Wartość wniosków o dotacje w obecnej edycji programu Mój Prąd przekroczyła 1 miliard złotych. Nabór wniosków ma zostać przedłużony, a jego budżet ma się po raz kolejny zwiększyć.
Szóstą edycję programu Mój Prąd czekają kolejne zmiany. Początkowo przewidziano na jego realizację 400 mln zł. Te pieniądze w naborze uruchomionym we wrześniu 2024 roku jednak szybko się wyczerpały. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) odpowiedział wówczas na ogromne zainteresowanie programem, zwiększając jego budżet do rekordowej kwoty 1,25 mld zł. Tak wysokiej alokacji nie miała żadna z wcześniejszych edycji programu. Jednocześnie wydłużono nabór wniosków. Datę zamknięcia naboru przesunięto na grudzień 2024 r., a następnie na początek marca 2025 r.
Obecnie termin zakończenia naboru w Moim Prądzie 6.0 to 6 marca br. Jednak i ta data może wkrótce stać się nieaktualna. NFOŚiGW potwierdził w korespondencji z naszym portalem, że rozważane jest ponowne zwiększenie budżetu i przedłużenie naboru.
– Budżet w Moim Prądzie 6.0 może się zwiększyć o kolejne środki unijne. Trwają rozmowy na temat wydłużenia naboru wniosków i kwoty zwiększenia budżetu – poinformował nas serwis prasowy Narodowego Funduszu.
Czy wraz ze zwiększeniem alokacji i wydłużeniem naboru w programie zostaną wprowadzone zmiany? Na to się nie zanosi. NFOŚiGW odpowiedział nam, że zwiększenie budżetu, a co za tym idzie wydłużenie terminu, nie wpłynie na zmiany merytoryczne w programie.
Na razie nie wiemy, o ile wzrośnie budżet Mojego Prądu 6.0. NFOŚiGW zapewnia, że decyzje mają zapaść w najbliższych tygodniach.
Ponad miliard złotych we wnioskach
Tymczasem do poniedziałkowego południa 3 lutego Narodowy Fundusz przyjął 77859 wniosków o dofinansowanie w Moim Prądzie (bez wniosków odrzuconych) na kwotę 1,04 mld zł. Do wykorzystania pozostawało ok. 210 mln zł.
Dotychczas najwięcej wniosków złożono na mikroinstalacje fotowoltaiczne z magazynem energii elektrycznej, a program ma się cieszyć największym zainteresowaniem w województwie mazowieckim.
Jeśli środki nie zostaną wykorzystane z pierwotnej puli – czyli 1,25 mld zł – i nie będzie jeszcze decyzji o zwiększeniu budżetu, wówczas nabór wniosków zostanie przedłużony do momentu, aż nie zostanie wykorzystana cała alokacja.
Kto może dostać dotację z Mojego Prądu?
O dotacje związane z wprowadzeniem do sieci, zużyciem na miejscu i magazynowaniem energii elektrycznej wytworzonej w mikroinstalacji mogą ubiegać się osoby fizyczne, które posiadają umowę kompleksową lub umowę sprzedaży energii. Kluczowym warunkiem jest rozliczanie się prosumenta z nadwyżek energii oddanej do sieci w systemie net-billingu.
Dla mikroinstalacji fotowoltaicznych zgłoszonych do przyłączenia przed 1 sierpnia 2024 r. możliwe jest otrzymanie dofinansowania bez konieczności jednoczesnej inwestycji w urządzenie do przechowywania energii. W przypadku prosumentów zgłaszających przyłączenie po tej dacie konieczne jest dodatkowe zainwestowanie w magazyn energii elektrycznej lub ciepła. Dofinansowanie dla tej grupy wnioskodawców może obejmować instalacje PV o mocy od 2 do 20 kW, podczas gdy dla prosumentów, którzy zgłosili przyłączenie przed 1 sierpnia br., dotacja może objąć fotowoltaikę o mocy od 2 do 10 kW.
.
.
Dofinansowanie do mikroinstalacji fotowoltaicznych wynosi 6 tys. zł, a w przypadku jednoczesnej inwestycji w magazyn energii lub/i magazyn ciepła – maksymalnie 7 tys. zł. Do magazynu energii cieplnej o minimalnej pojemności 20 dm3 prosumenci mogą uzyskać do 5 tys. zł dotacji, a do magazynu energii elektrycznej o minimalnej pojemności 2 kWh – do 16 tys. zł.
Piotr Pająk
piotr.pajak@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.
Trollu piszą, że PV się nie opłaca, że ME to bzdura, a jednak w rzeczywistości ludzie potrafią myśleć i mamy w kilka miesięcy wykorzystaną rekordową pulę dofinansowania.
@Davis – bo trolle, które widziały instalację u szwagra brata sąsiada ciotki kochanka dwa powiaty dalej i tak wiedzą lepiej.
Limit pojemności magazynu powinien być powiązany z mocą PV. Montaż magazynu 2kWh do instalacji 20kWp to wyrzucanie pieniędzy w błoto. Minimalny proporcje powinny być 1kWh na każde 1kWp fotowoltaiki, bo rozsądne minimum to 2kWh na 1kWp. Dopiero takie proporcje pozwolą przesyłać większą część energii do sieci poza szczytem, gdzie energia jest najtańsza. Pamiętać też trzeba o tym, że im więcej magazynów będzie w sieci, tym mniejsze będą wahania cen energii w taryfach dynamicznych.
Dopóki mamy dotacje Mój Prąd to sprzedawcy będą golić baranów doliczające do ceny instalacji kwotę dotacji. Jak tylko skończą się dotacje to zobaczymy magiczny spadek cen 😉
Kogo biednego stać żeby wyłożyć 40 000 czy 50000 i czekać rok na dotacje ? Jak zwykle dotacje są dla bogatych a biedota ma prąd 300% droższy z 23%vat najwyższym w UE
@AQQ – 2 kWh na 1 kWp mocy to chyba tylko po to, żeby łdawać go prądem z sieci. Przez ponad 150 dni w roku nie wystarczy produkcji do naladowania takiego magazynu, a przez kolejne kilkadziesiąt dni dla odmiany i tak będziesz pchał do sieci – jaka różnica, czy wyślesz do sieci 65 czy 60 kWh? W tym samym czasie nie zdołasz go rozładować w nocy, co oznacza, że kolejnego dnia wyślesz więcej.
@Sprzedawca: Żywotność magazynu liczy się w pełnych cyklach. Ładując go dwa razy do połowy masz dopiero jeden cykl. Jeśli moje auto ma 200KM silnik to czy muszę za każdym razem ruszać z piskiem opon i wyciskać pełną moc silnika? Nie muszę, ale wtedy gdy tej mocy potrzebuję to ją mam. W tym roku szykują się rekordowe spadki cen magazynów. Poza tym liczy się także kolejny parametr, czyli maksymalna dostępna moc. Z małego magazynu nie wyciągniesz dużej mocy (mocy, nie pojemności!!!). Limitem jest rezystancja ogniw. Najlepsze ceny w tej chwili są na magazyny oparte na ogniwach LFP, które niestety mają znacznie wyższą rezystancję szeregową niż stosowane najczęściej w autach elektrycznych dużo droższe ogniwa Li-Ion. Możesz oczywiście z magazynu 10kWh ciągnąć ponad 10kW mocy, ale może okazać się, że po przekroczeniu 5kWh załączą się zabezpieczenia podnapięciowe albo zabezpieczenia termiczne samych ogniw. A po co większa moc??? A no po to, żebym nie musiał się martwić w razie awarii sieci (w tym roku już jedna była u mnie), czy aby moje odbiorniki nie przekroczą mocy znamionowej magazynu, jak się załączą. Nie wiem jak Ty, ale ja stawiam na bezpieczeństwo. Instalacja pracująca na maksymalnych obrotach to krótsza żywotność i większe ryzyko awarii.
@AQQ – nie mam fobii na punkcie awarii, nie przejmuję się tym. Piszę z ekonomicznego punktu widzenia pod kątem wykorzystania własnego darmowego prądu 1,5 kWh na 1 kWp mocy to jest maks. Więcej nie ma sensu, na połowie obszaru Polski nawet to jest za dużo.
Twoje życie musi być bardzo smutne i monotonne, skoro na wszystko patrzysz „z ekonomicznego punktu widzenia”.
Dla mnie liczą się trzy kryteria:
– bezpieczeństwo
– niezależność (autonomia)
– ekonomia
Dokładnie w takiej kolejności. Ekonomia w żadnym przypadku nie może być ponad bezpieczeństwem. Niezależność to nie tylko off-grid, ale przede wszystkim odporność na szok cenowy. Co zrobisz, jak prąd zdrożeje o 1000%??? (W Niemczech, 12 grudnia 2024 r., cena energii elektrycznej na rynku spot osiągnęła ponad 936 euro za MWh). Moje rozwiązanie to wysoka efektywność energetyczna i niskie zapotrzebowanie na energię, bo wtedy każda podwyżka boli znacznie mniej. Niezależność to może być także korzystanie z więcej niż jednego źródła energii do CO i CWU, np. gaz lub pellet jako źródło szczytowe.
Od paru lat analizuję i szukam optymalnych rozwiązań. Nie mam uprzedzeń i klapków na oczach. Nie zakładam z góry, że coś się nie nadaje, nie opłaca itp. dopóki sam tego nie wypróbuję lub nie poczytam w różnych źródłach wiarygodne analizy. Dużo czasu spędzam w krajach skandynawskich, gdzie ludzie życzliwie patrzą na każdy nawet nie do końca dobry pomysł i wysoko cenią inwencję i nieszablonowość. Dla Ciebie nietrafiony pomysł to porażka a dla mnie dobra lekcja i punkt wyjścia do lepszego rozwiązania. W moim życiu nie wszystko jest podporządkowane ekonomii i opłacalności. Może właśnie dlatego mam o wiele ciekawsze życie, niż większość tutaj piszących 😉
@AQQ – „Od paru lat analizuję i szukam optymalnych rozwiązań” – i wciąż ich nie wprowadziłeś w życie. Amator-gawędziarz. Stawiasz na bezpieczeństwo, a przez tyle lat nic nie zrobiłęś w tym kierunku, jedynie teoretyzujesz. Piprzę takie „ciekawe życie”. „Co zrobisz, jak prąd zdrożeje o 1000%???” – a co mam zrobić? Do 2035 roku mam net-metering, przejmuję się tymi wzrostami jak zeszłorocznym śniegiem w Estonii. Te 936 eur/MWh to demagogia dla ludzi o twoim pojęciu, żeby ich postraszyć. Średnio w roku prąd na giełdzie w Niemczech był jednak tańśzy, niż w Polsce. Może jednak czasami założyć, że coś się nie opłaca, jeśli dla patrzącego zimnym okiem nieopłacalność jest oczywistą oczywistością, jak mawiał klasyk. Do bezpieczeńśtwa wystarczy ci 5 kWh, niezależnie od wielkości instalacji.
W net-metering nie miałem szansy wejść, bo sprzedałem jeden dom a drugi kupowałem w momencie jak system ten został zlikwidowany. Po prostu zabrakło już czasu. Finalnie i tak mi się opłacało, bo dom kupiłem sporo poniżej ówczesnej ceny rynkowej a do tego w świetnej lokalizacji. Domy w mojej okolicy od tego czasu zdrożały o kilkadziesiąt procent. Dom jest w tej chwili wart ponad dwa razy tyle co dałem za niego, więc z ekonomicznego punktu widzenia zyskałem znacznie więcej, niż prosument w net-metteringu przez 50 lat.
Co do rozwiązań to już je wprowadzam. To co do tej pory wprowadziłem pozwoliło mi już tej zimy zaoszczędzić kilkadziesiąt procent na rachunkach za ogrzewanie. Dążę do standardu pasywnego, choć liczę się z tym, że może się to nie udać. Finalnie dwie rzeczy są pewne na 200%. Dom będzie tańszy w utrzymaniu i dodatkowo zyska na wartości. Prace robione są etapowo, bo dom jest zamieszkany. Poza tym nie wszystkie prace da się zrobić w zimie a na wiosnę i w lecie często jest problem z ekipami do roboty. Stawiam na jakość a nie najniższą cenę, bo później się to mści.
5kWh w magazynie wystarczy w lecie, gdzie masz dużą autokonsumpcję z PV. W zimie przy minimalnej produkcji z PV już nie wystarczy. Poza tym wciąż wąskim gardłem będzie maksymalna dostępna moc, jaką możesz pobrać z magazynu. Włączony piekarnik to 2,5kW. Do tego włącz czajnik bezprzewodowy i już masz razem 5kW. Dolicz jeszcze pozostałe urządzenia w domu, oświetlenie, elektronika, pompa CO itp. i masz przynajmniej 500W. To już jest więcej, niż magazyn 5kWh udźwignie. Wystarczy teraz włączyć pralkę lub zmywarkę i masz black out. Nie mówiąc już o domu, gdzie jest jeszcze rekuperator i PC. Da się z tego wybrnąć zarządzając poborem mocy i załaczaniem urządzeń, ale o wiele prościej i niewiele drożej jest zamontować większy magazyn i w ogóle nie przejmować się szczytowym poborem mocy.
@AQQ – znam twoją historię co nie zmienia faktu, że masz bardzo ambitne pomysły, niestety – wciąż nie zrealizowane. Więc po prostu teoretyzujesz – od paru lat, jak sam napisałeś. Piszemy o bezpieczeństwie, czy o ekonomii? W pierwszym przypadku 5 kWh wystarczy, uwierz mi, mając back-up w postaci gazu wytrzymasz 3 dni bez piekarnika, tak samo wytrzymasz bez żelazka czy odkurzacza. Nie opowiadaj mo bajek o niewiadomo jakich pojemnościach i bezpieczeństwie. Oczywiście, twoja kasa, bo kto bogatemu zabroni i nic mi do tego. Niemniej mam swoje zdanie na ten temat.
Koszt OZE dla każdej 4-osobowej rodziny w Niemczech – 25 000 euro–wg cire
10 października 2016 opublikowano wyniki studium przeprowadzonego przez Instytut Konkurencyjności Ekonomicznej (DICE) Uniwersytetu w Dusseldorfie, w którym podsumowano wszystkie koszty niemieckiej zielonej transformacji energetycznej . Okazało się, że do 2025 roku Niemcy muszą łącznie wydać 520 miliardów euro. Przy ludności Niemiec liczącej 82 miliony oznacza to, że każda czteroosobowa rodzina niemiecka będzie musiała dopłacić do normalnych rachunków za elektryczność dodatkowo 25 000 (dwadzieścia pięć tysięcy) euro do 2025 roku – a potem płacić dalej.
A miało być tak pięknie… Gdy partia zielonych zapowiadała przejście na odnawialne źródła energii (OZE), minister środowiska Juergen Trittin z partii Zielonych zapewniał Niemców, że koszty tej transformacji nie będą większe niż koszt porcji lodów raz na miesiąc . Gdy w 2011 roku Niemcy zatrzymali część elektrowni jądrowych i dopłaty na OZE przekroczyły 12 miliardów euro rocznie, społeczeństwo niemieckie odczuło to jako szok. Rząd przyrzekł, że dopłaty spadną – ale w 2012 roku przekroczyły one 16 miliardów euro rocznie i rosły wciąż, przekraczając w 2015 roku 21 miliardów euro rocznie. Były to tylko dopłaty bezpośrednie – nie obejmujące wielu dodatkowych pozycji. W następnych latach te dopłaty będą rosły i w 2023 roku przekroczyły 33 miliardy euro rocznie. A potem… nadal będą wysokie.
W studium DICE (Instytut Konkurencyjności Ekonomicznej (DICE) Uniwersytetu w Dusseldorfie,)po raz pierwszy uczciwie przedstawiono wszystkie składowe elementy rachunku.
Największą pozycję stanowią bezpośrednie dopłaty dla producentów energii z wiatru i słońca. Dopłaty na OZE kosztowały do końca 2015 roku ponad 125 miliardów euro, a do 2025 roku wzrosną do 408 miliardów euro. Po włączeniu do rachunku wydatków na elektrociepłownie będzie to 425 miliardów euro. Drugą wielką pozycją kosztów są wydatki na rozbudowę i wzmocnienie sieci przesyłowej, która według lobbystów wiatru miała być niepotrzebna, bo każdy odbiorca miał otrzymywać elektryczność z własnych miejscowych źródeł OZE. Tak twierdzili nie tylko Niemcy- również w Polsce zdarzało się czytać takie obietnice. Rzeczywistość zadała kłam tym twierdzeniom.
Czy polscy lobbyści OZE szermujący wciąż przykładem Niemiec – jako wzorcem do naśladowania- będą mieli odwagę narzucić KAŻDEJ polskiej rodzinie wydanie 100 000 złotych na finansowanie OZE?
I czy Polacy się na to zgodzą? Może jednak lepiej budować elektrownie jądrowe, bezpieczne – bo III generacji – i dające najtańszy prąd?
Ustawa o rynku mocy wprowadziła w Polsce mechanizm, który ma zapobiegać nieplanowanym przerwom w dostawach prądu do odbiorców.
Co to jest obowiązek mocowy?
Obowiązek mocowy polega na tym, że dostawcy mocy zobowiązują się pozostawać w gotowości do dostarczenia określonej mocy elektrycznej do systemu elektroenergetycznego i udostępnić określoną moc elektryczną bądź obniżyć jej pobór w okresach zagrożenia, na wezwanie operatora systemu przesyłowego, czyli Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE). Dostawcę mocy wybiera się w wyniku aukcji, których przedmiotem nie są dostawy energii, a obowiązek mocowy.
Jaka kara za niewykonanie obowiązku?
Obowiązek mocowy realizuje się za wynagrodzeniem proporcjonalnym do zakontraktowanej mocy, a pochodzi on z płaconej przez wszystkich odbiorców prądu tzw. opłaty mocowej. Ustawodawca wprowadził także system kar, który ma gwarantować wysoką dyspozycyjność jednostek rynku mocy objętych umową mocową.
Tak więc OZE musi spełniać te obowiązki niezależnie czy świeci słońce, czy wieje wiatr, czy jest noc czy dzień.
Musi zbudować swoją sieć i swoje magazyny energii lub wysyłać do „obcych” i kupować – tak jak Niemcy do Norwegii.
Bez zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego nie ma co myśleć o rozwoju gospodarczym. W planach wyłączenia kolejnych elektrowni weglowych, bo jest fotowoltaika – w dzień . W nocy wszyscy śpią , tylko pracują piekarnie na świeży chlebek
@Kryl – „Tak więc OZE musi spełniać te obowiązki…” – to zdanie jest nieprawdziwe. Nie słyszałem, żeby elektrownie wiatrowe czy fotowoltaiczne brały udział a aukcjach mocy, to byłby nonsens. Brały w nich udział jedynie magazyny energii, przy czym nigdzie nie jest napisane, skąd zgromadzony prąd ma pochodzić. Ma w nich być na wezwanie PSE i tyle. Magazyny energii wzięły udział po raz pierwszy w aukcjach rynku mocy jesienią 2024, aukcje te dotyczyły zapewnienia mocy w 2027 i 2028 roku.
@Kryl
Opłaty mocowej już od lipca nie mamy już na fakturach i do wybor… to znaczy do września… nie będzie.
@Koszmarek – odbiorcy w taryfach B i C mają. W dodatku oni płacą wyższą, nie ryczałt tylko w cenie kWh.