Liczba prosumentów w Polsce przekroczyła 1,5 mln

W Polsce energię elektryczną produkuje już ponad 1,5 mln prosumentów. Dane za ostatnie miesiące pokazują, że inwestycje na rynku prosumenckim wyraźnie się ustabilizowały. Segment prosumencki ma jednocześnie coraz mniejszy udział w ogólnym wzroście mocy fotowoltaiki w naszym kraju.
Dynamiczny wzrost liczby prosumentów w Polsce w ostatnich latach to przede wszystkim zasługa korzystnego systemu rozliczeń w formie net-meteringu (opustów), który został wdrożony w 2016 r., a także dofinansowania oferowanego z programów unijnych i programu Mój Prąd oraz wyraźnego spadku kosztów technologii fotowoltaicznej. To na niej w ponad 99 proc. opierały się w ostatnich latach inwestycje polskich prosumentów, którzy sporadycznie decydowali się na produkcję energii z wykorzystaniem innych technologii OZE niż fotowoltaika.
Po zamknięciu systemu opustów dla nowych prosumentów na przełomie pierwszego i drugiego kwartału 2022 r. i zastąpieniu go net-billingiem inwestycje w energetyce prosumenckiej wyraźnie zwolniły. Dzisiaj mówimy już nie o kilkudziesięciu tysiącach nowych mikroinstalacji fotowoltaicznych miesięcznie, ale o kilkunastu tysiącach. Jednocześnie widać wzrost zainteresowania nowych prosumentów inwestycjami w domowe magazyny energii (właśnie do takich inwestycji prosumentów miała skłonić zmiana systemu rozliczeń z opustów na net-biling). Od sierpnia 2024 r. magazyny energii stały się także obowiązkowym komponentem inwestycji dofinansowanych z Mojego Prądu. Dzisiaj nie można już otrzymać dotacji z tego programu na nową instalację fotowoltaiczną bez jednoczesnej inwestycji w domowy magazyn energii elektrycznej lub ciepła.
Dane w zakresie energetyki prosumenckiej z ostatnich miesięcy 2024 r. pokazują kontynuację stabilizacji w inwestycjach w mikroinstalacje PV, które w ubiegłym roku utrzymywały się na bardzo zbliżonym poziomie.
Agencja Rynku Energii (ARE) przekazała w przedostatnim raporcie, że na koniec października 2024 r. w polskim systemie elektroenergetycznym było już ponad 1,5 mln prosumentów, a dokładnie 1 500 615. Ich liczba w ciągu 12 miesięcy – w porównaniu do października 2023 r. – wzrosła o 148 131, co daje średnio 12,3 tys. nowych instalacji miesięcznie.
Ponad 10 tys. nowych prosumentów w listopadzie
Teraz ARE opublikowało dane na koniec listopada 2024 r. Wynika z nich, że miesiąc przed końcem ubiegłego roku w naszym kraju było już 1 510 984 prosumentów. W listopadzie ich liczba wzrosła o 10 340, co jest wynikiem gorszym przeciętnie o około 2 tysiące niż wzrost liczby prosumentów we wcześniejszych miesiącach 2024 r. Średnia moc mikroinstalacji PV uruchomionych w listopadzie wyniosła 9,14 kW.
W ponad 99,9 proc. prosumenci w Polsce do produkcji energii wykorzystują mikroinstalacje fotowoltaiczne. Pozostałe technologie OZE w energetyce prosumenckiej są wykorzystywane marginalnie. Na koniec listopada prosumenci w Polsce mieli jeszcze podłączonych do sieci 77 mikroinstalacji wiatrowych (w ciągu roku ich liczba wzrosła jedynie o 21 mimo udostępnionych dotacji z programu Moja Elektrownia Wiatrowa). W krajowym systemie elektroenergetycznym działało także 79 mikroinstalacji wodnych (wzrost w skali roku o 14 instalacji), 58 mikrobiogazowni rolniczych (+6 instalacji), 9 instalacji hybrydowych oraz jedna mikroinstalacja biomasowa.
Moc prosumenckich instalacji fotowoltaicznych na koniec listopada 2024 r. wynosiła łącznie 11,95 GW. Stanowiło to 57,7 proc. mocy wszystkich elektrowni fotowoltaicznych w naszym kraju.
Całkowita moc fotowoltaiki w Polsce na koniec listopada wynosiła 20,68 GW i wzrosła w ciągu 12 miesięcy – według danych ARE – o 4,48 GW. Wyłącznie w listopadzie moc elektrowni fotowoltaicznych podłączonych do krajowych sieci zwiększyła się o 307,8 MW, na co złożyło się przyłączenie w sumie 10 845 instalacji PV.
W ostatnim roku udział prosumenckiej fotowoltaiki w całkowitej mocy PV w Polsce wyraźnie zmalał, co potwierdza, że rozwój krajowego sektora fotowoltaicznego w coraz większym stopniu zaczyna się opierać na dużych instalacjach.
Zmiany w zasadach rozliczeń prosumentów
Pod koniec 2024 r. weszła w życie nowelizacja ustawy o odnawialnych źródłach energii, która zmieniła zasady rozliczeń prosumentów korzystających z net-billingu. Nowe warunki mają sprawić, że produkcja energii z prosumenckich instalacji objętych net-billingiem będzie bardziej opłacalna. Więcej na ten temat w artykule: Zmiany dla prosumentów i nie tylko. Nowe prawo wchodzi w życie.
Piotr Pająk
piotr.pajak@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.
Prawie 21 Gwp – już widzę słoneczny wiosenny dzień i moc generacji 15-17 GW i ograniczenia w produkcji 6 GW. Elektrownie cieplne poniżej 7,5 -8,0 GW mocy nie zejdą a zapotrzebowanie w ciągu letnego dnia to 22-24 GW.
@Dawid pomijasz fakt atukonsumpcji i magazynowania, który jest pomijany w zapotrzebowaniu krajowym. U mnie latem praktycznie nic nie wychodzi do sieci, może jakieś marne 3-5kwh. Ale mam dwa elektryki i duży magazyn oraz instalację tylko na zachód.
Mamy kilkaset tysięcy prosumentów w netmeteringu, którzy mają w głębokim poważaniu autokonsumpcję, bo na przechowaniu energii wygenerowanej latem i wykorzystaniu jej w zimie tracą zaledwie 20%. Ale operatorzy sieci na prosumentów mają „sposób”. Od jakiegoś czasu napięcie w sieci niskiego napięcia coraz częściej nawet w nocy przekracza 240V a jak w słoneczny dzień przekroczy 253V to prosumenci mogą nie uzbierać energii na zimę.
Nic nie pomijam, dane z PSE, już w zeszłym roku wyłaczenia były na poziomie 3, 4 GW mocy. W tym roku 6 GW poczekajmy do kwietnia maja będą pisać. Jeśli byłaby zdolność magazynowania i autokonsumpcji to by nie było ograniczeń.
@Andrzej jak zdarzy się, że w któryś lutowy weekend przyjdzie syberyjski wyż to … nie trzeba będzie czekać do kwietnia, a jak jeszcze przy okazji powieje … to i ta 6 może okazać się zbyt niska
@Gąsior – autokonsumpcja z fotowoltaki w skali kraju w momentach największej produkcji nie osiąga 5%. Na farmach ponad 500 kW wynosi ZERO, prosumenci w net meteringu zupełnie się tym nie przejmują, a gigantyczna większość net-bilingowców ma ograniczone możliwości.
@Robert II – w wyżu za bardzo nie wieje. Sprawdziłem na swojej instalacji, w piękny, pogodny dzien w końcu lutego wycisnęła 78% mocy. Tak więc z 21 GW w PV w lutym wyciśnie się maksymalnie może 15 GW, ale tylko w końcu miesiąca i racze teoretycznie, slońce i brak śniegu nad całą Polską.
Prostym i sprawdzonym sposobem na zwiększenie autokonsumpcji jest dodatkowy bojler lub grzałka w buforze i grzanie wody. Stosunkowa tania inwestycja może załatwić sprawę wyłączania się falownika oraz niskich cen w godzinach południowych a „inteligentne gniazdko” za 50 zł bardzo w tym bardzo pomaga . Można praktycznie przez 8-9 miesięcy w roku zapewnić sobie CWU w domu ze słońca. Zawór mieszający wodę raczej obowiązkowy!
@Sprzedawca PV oczywiście. Skrót myślowy :(, już nie chciało mi się powtórnie pisać, że może się zdarzyć i słonecznie i wietrznie. Oczywiście pisałem o możliwej weekendowej sytuacji pod koniec lutego / w drugiej połowie lutego.
Wczoraj, w niedzielę w ciągu dnia zapotrzebowanie nie przekroczyło 20 GW. Luty, dzień jeszcze krótki, więc 8 na cieplne jest dość optymistyczne, więc pozostaje maksymalnie 12 na pogodozależne. …. a trzeba pamiętać, że co miesiąc przybywa około 300 MW mocy PV.
… niedługo się przekonamy, czy wyłączenia będą już w lutym, czy dopiero w marcu :).
Dlatego moim zdaniem, żeby nie było nadmiernie redukcji mocy z OZE i strat oraz pobocznych kosztów z tym związanych:
Najlepszy mix elektroenergetyczny (na chwilę obecną, gospodarka emisyjna) w wytwarzaniu prądu elektrycznego mocy zainstalowanej to: 29GW (maksimum zapotrzebowania mocy, 180 TWh na rok)= 9GW atom, 5GW węgiel (możliwa redukcja do 2,5GW), 15GW gaz (zużycie ok. 5,9 mld m3, używany gdy nie ma produkcji z OZE, możliwa redukcja do zera), 36GW OZE (mniejsza sprawność dlatego przewymiarowanie 2-krotne: w tym 15GW słońce, 10GW wiatr na lądzie, 7GW wiatr na morzu, 2GW woda, 2GW biomasa), +2GW baterie, +4GW szczytowo-pompowe, +8GW możliwość importu (gdy w Polsce nie świeci, nie wieje i jest drogi gaz a w krajach sąsiednich jest taniej).
Proszę poruszyć temat istniejących spiętrzenia na rzekach które mogly by produkować prąd a stają bezczynnie , w Polsce jest ok 7000 takich spiętrzeni ,ilość prądu potencjalną- jak z jednej elektrowni atomowej , czas do zagospodarowania jeśli zmienia się przepisy – ok 3 lat , nie 35 jak atomówka, Norwegia ma cały prad z wody
Cienko widzę atom w systemie. Jak już go wybudują za 20lat, może się okazać że będzie potrzebny tylko kilkanaście dni w roku. Już chyba lepiej dopłacać do węgla, przynajmniej do czasu pojawienia się magazynów w biedronce, w promocji za 999;)
Pozwolić ludziom wymieniać się prądem, a od razu powstanie wiele GWh w domowych magazynach (koszt ok 250 zł/kWh za LFP). Dlaczego wolno mi bez podatku sprzedawać produkty rolnicze z działki a nie mogę odsprzedać nadwyżek prądu? Dlaczego państwo woli dotować zamiast zwolnić z podatku?
Milion magazynów 40 kWh to 40 GWh i przy ogłaszaniu 20 stopnia zasilania czyli zniechęcenie ludzi wizją blackoutów lub za pomocą cen godzinowych, bo zakończenie montażu liczników elektronicznych miało nastąpić do 2028 roku. Można magazynami zyskać spory udział w miksie a to też powoli na zwiększenie wymiany transgranicznej, bo są ogromne straty z zatrzymywania wiatraków a rok 2025 uzmysłowi jak często będą wyłączane falowniki.
Milion magazynów to pikuś, bo założą je ludzie mieszkający w miastach nie mają miejsca na panele, zatem inwestycja wymaga tylko pieniędzy, a nie miejsca czy wiedzy. Po prostu ktoś zapuka do mieszkań i w 2 godziny zamontują bank AC w szafie ubraniowej lub zamiast podwieszanej szafki kuchennej .
Sukces tego miliona magazynów spowoduję ze banki za zaczną kredytować kupno banku a odsetki będą spłacane z zysków
Im większy bank tym mniejsza opłacalność więc rzad musi zagwarantować taryfy które pozwolą zarabiać na sprzedazy co zachęci do montażu banków większych tak aby jeden bank obsłużył tych sassiadów którzy sami nie byliby w stanie zainwestować.
Bank ma tę przewagę nad PV, że pcha w sieć tylko tyle ile okolica potrzebuje.
Bez wątpienia potrzebna jest zmiana zwyczajów czyli włącznie pralki czy piekarnika lub indukcji powinno się odbywać po sprawdzeniu na stronie PSE w jakich godzinach jest to zalecane
Momentalnie uzyskamy efekt że na lato elektrownie węglowe będą wyłączane .
Należy budować linie transgraniczne bo niestabilność OZE nie jest problemem jeśli zrozumiemy, że wiatry są różne na kontynencie a kraje z południa nie narzekają na brak słońca czy na duże wahania nasłonecznienie lato/zima.
Tym krajom nad m.Śródziemnym gdzie dużo spalonej ziemi i kiepskie rolnictwo można zaoferować gaz w zamian za oddanie energii ze słońca i tu tej energii może być dużo nawet zimą. Do tego famy PV utrzymują wilgoć więc to dobre dla tamtego rolnictwa. A jeśli to się nie zbilansuje to sięgnąć po PV w Afryce bo przesłanie energii po dnie m.Śródziemnego to koszty niewielkie a straty minimalne.Straty na kablu HVDC to ok 8% na 1000 km a to pasuje aby zasilić centralna Europę. Północ Europy ma aż za dużo energii z hydroelektrowni i gazu .
Austria ma braki gazu, to niech buduje w Alpach ESP a dostanie nadwyżki z OZE.
To kwestia kilku alt gdy szczególnie altem połowa energii z OZE będzie marnowana więc albo nadwyżki pójdą wodór a o trudno zmagazynować do zimy więc przerobi to przemysł nawozów. To daje szansę przesunąć gaz ziemny z fabryk nawozów do podziemnych magazynów gazu.
Ukraina oferuje przechowanie 17 mld m3 gazu a gdy wodór będzie powszechny znajdę się miejsca na nowe magazyny, bo nawet dziś w sztucznych magazynach mamy zapas na 2-3 miesiące więc nie problem podwoić wielkość magazynów.
Nie wydaje się aby był problem z OZE czy nadwyżkami ale lobby energetyczne chce elektrowni na ruchu ciągłym a nie aby elektrownie uruchamiać tylko na zimę.
Kapitał europejski też nie chce inwestować w Afryce strasząc niestabilną sytuacją geopolityczną a tak naprawdę boi się stracić zyski i woli marnować ziemię pod PV w Europie.
Są skomercjalizowane akumulatory sodowe i powietrzno-siarkowe, które miały być 10 razy tańsze od litowych. Nawet jeśli są mniej trwałe to mogą wypełnić lukę zanim powstaną nowe źródła, zatem skoro są akumulatory, które wymagają trudnych w pozyskaniu surowców, to można w ekspresowym tempie zwiększyć ich produkcję co również obniży ich cenę.
Jeśli okresy flauty wynoszą ok. 2 tygodni to trzeba tyle magazynów aby na te 2 tygodnie starczyły.
Spowolnienie inwestycji w PV wynika z dysproporcji cen dziennych, bo energia często jest po 20 gr a nawet w cenach ujemnych, plus wyłączenia falowników.
Właśnie nowi prosumenci są zmuszeni do przejścia na ceny godzinowe a to znaczy ze latem prosument coraz częściej będzie dostawał 0 gr.
Należy zrobić symulacje ile energii będzie tracone przez wyłączenia OZE oraz w jakim tempie można postawić magazyny domowe.
Przynajmniej należałoby zrównać te dwa tempa czyli stawiać, tak szybko magazyny aby nie było wyłączeń OZE
Zatem kluczem nie jest cena generacji prądu czy ETS2 ale wartość strat nadwyżek OZE bo one okreslaja w jakim tempie inwestować.
Możliwości Polski w zakresie ESP są niewielkie a koszty ogromne, bo zdaje się to co najmniej 1000 zł/kWh a niewykluczone że 2 razy więcej.
Magazyny domowe są kilka razy tańsze a będą jeszcze tanieć i do tego odpada kosztowny przesył jak w przypadku ESP.
Zresztą magazyny domowe zmniejszają generację z bloków węglowych, a to odciąża sieci W/N co ułatwi transfer transgraniczny.
Energia z OZE jest tania i łatwo OZE może dać 100% produkcji prądu a nawet zastąpić energię w innych dziedzinach czyli transporcie, przemyśle i ogrzewaniu.Tu szczególnie produkcja nawozów daje elastyczność bo nawozy są produkowane na zapas przez cały rok wiec modulować tempo produkcji można stabilizować sieć energetyczna
Ewidentnie widać rozjazd mozliwosci fizycznych z interesami kapitału wiec tu tylko rządy mogą zmusić Big Energy do zmian albo ludzie dostając stabilną cenę prądu przez połączenie PV+ bank oraz pozwolenie na handel spowoduje, że opłacalność PV staje się przewidywalna, a to znaczy skokowy wzrost ilości instalacji prosumenckich szczególnie że ci co nie mają dobrej sytuacji na montaż PV mogą zainwestować w banki, a część kapitału przesunąć na montaż PV w lepszej lokalizacji podobnie jak oferuje prosument wirtualny. Czyli można np zainwestować w dach sąsiada a w zamian zaoferować mu prąd ze swojego banku.
Ja mógłbym np zrobić elektrownię osiedlową i spory bank pod warunkiem że nie zjedzą mnie podatki więc chcę spółdzielni energetycznej co pozwoli spłacić elektrownie np w 3-4 lata.
Po tym czasie będziemy mieli darmowy prąd to zrobimy wielkie PC a drogi prąd kupimy przez 2,5 miesiąca z południa Europy a w zamian będziemy mieli CWU przez cały rok
Po jaką cholerę utrzymywać ciepłownie na ruchu?
U mnie są bloki w ciepłowni 50 i 100 MW gdy zamontowana PC na kanalizacji ma moc 12 GW .
Dlaczego ciepłownia latem jedzie na węglu zamiast grzać nadwyżkami z OZE i po prostu magazynować ciepło?
Dlaczego ciepłownie stojące przy rzekach nie ciągną ciepła z z wody?
Bo nikt nie robi rachunku ciągnionego i właściciele farm dostana odszkodowania za wyłączenia, ale prosumenci są darmowym bankiem i to falowniki są wyłączane a nie bloki węglowe. Elektrownie jadą często na 50% mocy bo niżej spada ich sprawność.
Czyli bloki węglowe jadą na biegu jałowym czy nawet blisko na 50% mocy bo można wyłączać falowniki bezkarnie a trudno mówić, który podmiot produkujący z węgla ma wypaść z sytemu na dłużej niż dobę.
Jest wprawdzie opłata mocowa odpowiadająca ok 10% mocy systemu ale wątpię aby system tak zbudowali aby te elektrownie, które produkują płaciły tym które stoją, bo jak rozumiem rynek mocy to głównie rezerwa pod parą.
UE nakazała płacić właścicielom farm ale co roku przybywa ok 4,5 GW w PV zatem straty prosumentów będą coraz większe