Czy europejscy producenci falowników podzielą los producentów modułów PV?
Europejscy producenci modułów fotowoltaicznych boleśnie odczuwają spadek cen ich produktów, nie będąc w stanie zejść z kosztami do warunków, które narzucili producenci z Chin. Jak chińska konkurencja daje się we znaki europejskim producentom falowników PV? W rozmowie z portalem Gramwzielone.pl opowiada o tym Martin Hackl, Global Director Marketing and Sales Solar Energy z firmy Fronius, czołowego europejskiego producenta falowników fotowoltaicznych.
Piotr Pająk: W ostatnim roku widzieliśmy w Polsce kolejne nowe chińskie marki falowników. Rynkowy udział producentów falowników z Europy maleje. Jaka może być odpowiedź producentów z naszego kontynentu, takich jak Fronius?
Martin Hackl: Tak, chińska konkurencja to coś, czemu musimy się mocno przyglądać. Widzimy, że udziały chińskich firm w europejskim rynku szybko rosną. Nie pomogła nam sytuacja, z którą mieliśmy do czynienia w ciągu ostatnich 2-3 lat. Nie mogliśmy zaopatrywać się w wystarczającą ilość mikrochipów, których część po prostu musieliśmy kupować w Azji. To uniemożliwiało nam osiągnięcie takiego rozwoju, jaki planowaliśmy. W tym samym czasie azjatyccy producenci mieli nieograniczony dostęp do tych produktów, dzięki czemu mogli zwiększać swoją produkcję.
To było dla nas bolesne, ale również przyspieszyło zmiany, które wdrożyliśmy. Wybraliśmy określone segmenty rynku falowników, w których jesteśmy w stanie konkurować z firmami z Azji. Skupiamy się przede wszystkim na prosumentach, którym chcemy oferować nie tylko falowniki, ale cały szereg rozwiązań umożliwiających zwiększenie autokonsumpcji.
To różni nad od producentów z Azji, którzy z reguły przygotowują urządzenia mające nadawać się do szerokich zastosowań. My natomiast uważnie wsłuchujemy się w potrzeby rynku i naszymi produktami chcemy zaspokoić pojawiające się specyficzne potrzeby klientów. Podkreślamy charakterystyczne cechy naszych produktów, które w oczach klientów mogą dawać przewagę europejskim producentom pomimo różnicy w cenie: zrównoważoną produkcję, europejski łańcuch dostaw, cyfrowy ekosystem w całym cyklu od sprzedaży po opiekę posprzedażową – w tym system serwisowania produktów, którego nie zapewniają producenci z Azji.
W przypadku modułów fotowoltaicznych decyduje przede wszystkim cena. Na ile różni się w tym zakresie rynek falowników?
Cena to zawsze kluczowy aspekt sprzedaży, na który patrzą klienci. Muszą pojawić się dodatkowe argumenty, aby zdecydowali się na zakup bardziej zaawansowanych technicznie produktów. Na rynku modułów znacznie trudniej jest znaleźć takie cechy, które wyróżnią europejskie produkty od chińskich. W przypadku falowników mogą to być dodatkowe funkcjonalności, inny system zarządzania przepływem energii, dedykowany system monitoringu, bezpieczeństwo danych oraz dane przechowywane na serwerach zlokalizowanych w Europie. W przypadku modułów tego nie ma. Europejscy producenci modułów mają ograniczoną liczbę argumentów. To może być jakość czy lokalna produkcja.
Jak na rozwój firmy Fronius wpłynęła pandemia i kryzys na rynku półprzewodników, który po niej nastąpił?
Do okresu pandemii zwiększaliśmy co roku nasze udziały rynkowe w segmencie prosumenckim. Jednak z powodu kryzysu wywołanego brakiem komponentów potrzebnych do produkcji falowników nasz wzrost został ograniczony. Nie wynikało to jednak z utraty konkurencyjności.
Zaimplementowaliśmy wiele inicjatyw, aby wzmocnić naszą pozycję i skupić się na znalezieniu specyficznych cech naszych produktów, które pozwolą na zainteresowanie naszą ofertą segmentu prosumenckiego. Tym samym możemy walczyć o mocną pozycję europejskich producentów modułów i falowników.
Jakie w tej sytuacji działania powinna podjąć Unia Europejska? Czy ponowne zastosowanie karnych ceł to dobry kierunek?
Takie działania są bardzo potrzebne. Budowanie odpornego europejskiego przemysłu PV jest bardzo ważne. Jednak stoimy na stanowisku, że nie powinno się wprowadzać taryf. Potrzebna jest prawdziwa przemysłowa polityka Unii Europejskiej. Na razie taka nie istnieje, są tylko słowa.
Bardzo ważne jest wspieranie europejskiego sektora badań i rozwoju. On nadal jest silny, jednak często osiągnięcia europejskich naukowców są wdrażane w produkcji zlokalizowanej w Chinach.
Jeden z pomysłów, które pojawiły się w debacie na temat wsparcia europejskiego przemysłu solarnego, zakłada stworzenie funduszu, który będzie pokrywać różnicę w cenie europejskich produktów solarnych oraz ich rynkowych cen, wyznaczanych w praktyce przez Chińczyków. Czy to dobre rozwiązanie?
Jak wspomniałem, nie liczy się tylko cena w euro na MW. Jednak europejski bonus z pewnością zmieniłby wiele. Problem jest jednak taki, że instalatorzy nawet nie oferują alternatywy, jeśli chodzi o wybór komponentów do instalacji fotowoltaicznych. Posiadanie alternatywy w postaci instalacji złożonych z europejskich falowników i modułów już zmieniłoby wiele. To budowałoby świadomość wśród klientów – na przykład w odniesieniu do aspektu jakości, który w przypadku produktów Fronius jest regularnie sprawdzany przez niezależne instytucje, takie jak Uniwersytet Nauk Stosowanych w Berlinie (HTW).
Podczas kontroli magazynowania energii w roku 2023 nasze rozwiązanie składające się z Fronius GEN24 Plus i BYD Battery-Box Premium HVS okazało się jednym z najbardziej wydajnych systemów wśród rozwiązań hybrydowych. Jednak co widać: w czołówce najlepszych falowników w rankingach sporządzanych na podstawie badań brakuje urządzeń z Chin. Ich oceny są dużo niższe. Z tego powodu wielu chińskich producentów nawet nie dostarcza swoich falowników do testów. Jeśli klient będzie mieć tego świadomość w czasie wyboru falownika i policzy, jak niższa sprawność wpłynie na uzyski energii w całym cyklu życia instalacji fotowoltaicznej, nie wybierze takiego produktu. Jednak klienci nie otrzymują takich informacji. Dajmy klientom wybór, tłumacząc tę zależność.
Do tego dochodzi potrzeba budowy bezpiecznego systemu energetycznego, który będzie kontrolowany przez podmioty z Europy. Mając tego świadomość, klienci będą skłonni zapłacić więcej za europejskie produkty.
Przekazanie tej informacji klientom jest jednak wyzwaniem. Jesteśmy w Europie otwartym społeczeństwem, tłumaczenie zagrożeń związanych ze stosowaniem urządzeń produkowanych w Azji może być uznawane za zbyt ofensywne, jednak musimy zrozumieć, że energetyka to zbyt ważny obszar, aby oddać go w dowolne ręce.
Jak zatem Froniusowi udało się zabezpieczyć swój łańcuch dostaw? Lekcja, którą wyciągnęliście z kryzysu niedoboru półprzewodników, sprawiła, że Fronius zwiększył udział europejskich podmiotów w swoim łańcuchu dostaw do 75 proc. Jednak nadal kluczowe komponenty musicie importować z Azji.
Osiągnęliśmy bardzo dobrą równowagę, jeśli chodzi o regionalną dywersyfikację dostawców. Celem jest zbudowanie niezależności. Nie chodzi jednak o to, aby produkować wszystko z europejskich komponentów. Chodzi o to, abyśmy mieli mocną pozycję w negocjacjach, a nie byli tylko konsumentami. Umocnienie tej pozycji będzie możliwe jedynie przy silnym wsparciu ze strony europejskiej polityki przemysłowej. Tak naprawdę widzimy wiele wyzwań, ale także rozwiązań – musimy tylko do nich podejść i je urzeczywistnić, bo jeszcze nie jest za późno.
Piotr Pająk
piotr.pajak@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.
Chińczycy biją Europę cenami, parametrami, jakością, serwisem i obsługą. Przykład „renomowanego”, prestiżowego g… marki F…, tej dla której pracuje pan Hackl – jeszcze parę lat temu dawali 2 lata gwarancji, Chińczycy wtedy 5-7, pojawiali się pierwsi z 10-letnią gwarancją. F.. pada po 5 latach, przyjezdża serwisant – trzeba wysłać do Austrii. Co na ten czas, czy będzie dostępny zastępczy? Oczywiście. Czy za darmo? No gdzie, renowana firma na F za darmo nie daje. Ile potrwa naprawa? Ano – do 2 miesięcy. Ile zapłacę za ten zastepczy? Więcej, niż wartość wyprodukowanej energii przez poł roku. A jak działają Chińczycy? W 5 roku jest gwarancja (w 6, 8, 12, na życzenie za dopłatą nawet w 19) Proszę, tu jest falownik zastępczy, jak naprawimy to go zabierzemy, a jak naprawa okaże się nieopłacalna, to zastępczy zostaje u Pana.
Europa powinna wprowadzić spore cła na chińskie wyroby dofinansowane przez komunistyczny rzad chin. Czyli na wszystkie inwerterfy i panele produkowane w chinach.
Fronius siada w porównaniu z Deye.
Ta ich hybryda za bajonską cenę nie dorównuje Deye pod każdym względem.
A magazyn energii to już w ogóle totalna porażka. Za takie pieniądze to na LiFePO4 zrobicie sobie 5xwiększy magazyn. Fronius nie nadąża za nowinkami z Chin – i to jest bezsporne.
Ostatnio wypuścili licznik energii działający po WiFi. Cena bajońska. Ok. 2tys. Chinskie były już parę lat temu a teraz ich cena to może z ćwierć Froniusa. Jak nie zmienią cen i nie wprowadzą nowości to zeby nie paść to tylko muszą oczekiwać jakis dopłat z Unii.
Ogólnie Fronius
Kolego Bolek, Deye, ma spore ponad 40% dofinansowanie z rządu Chiń. Ponadto firma, z relacji współpracy z Rosją (Putinem) wspiera Putina.
Kolego Adam. Polscy prosumenci i użytkownicy różnych innych udogodnień energetycznych mają dofinansowania z pieniędzy pochodzących z terenu Europy więc po co się martwić o pieniądze w Chinach. Prosumenci korzystają z dofinansowania a potem się oburzają, że funkcjonowanie ich instalacji jest poddawane pewnym ograniczeniom w funkcjonowaniu. Bywa, że są określenia o okradaniu.
Kolego pesel.
https://wiadomosci.wp.pl/chiny-szykuja-sie-do-ataku-niepokojace-wezwanie-7003440240564960a
Kupując chińskie wyroby wspierasz komunistyczny reżym i ich wole do wojny i chińskiej chęci panowania nad światem.
Chińskie inwertery mają wbudowane funkcje inwigilacji użytkowników .
Przypomnę, że Rober Lewandowski wolał stracić 3mln i zerwał kontracht z chińczykami, ze względu na ich inwigilację i szpiegowania.
Przypomnę, Iga Swiątek, też zerwała kontrakt z kolejną chińską firma.
Przypomnę również, że dyrektor handlowy jednej firmy w Polsce siedzi w więzieniu za szpiegowanie na terenie Polski.
itp i itd…
Jak wam Pekin jednym guziczkiem wyłączy wszystkie chińskie falowniki (przecież serwery mają u siebie i wszystkie dane o was zbierają) to jeszcze zatęsknicie za Fronkiem, SMA itp…..W razie wojny (czy to handlowej czy oby nie handlowej..) nie będzie zmiłuj. Z jakiegoś powodu USA wywaliły Huaweia, poczytajcie np. książkę „Chińczycy trzymają nas mocno” jak inwigilowało polski rząd przy telekomach itp….
Za chwilę wszyscy będziemy wyrobnikami w chińskich fabrykach, jeśli jedynym kryterium wyboru będzie cena…
Chińczyk może wyłączyć i co ?
https://www.benchmark.pl/aktualnosci/uwaga-na-chinska-fotowoltaike-mozliwe-zdalne-wylaczanie-farm.html
Dlatego bezpieczeństwo kraju i polskich użytkowników wymaga nie stosowania żadnych chińskich inwerterów.
Panowie powyżej. Ładnie podsumowaliście tych z chińskimi urządzeniami. A czy w Waszej opinii to chodzi tylko o inwertery czy też o panele? Macie taki a może też instalujecie? A co do kwestii dofinansowania instalacji polskimi pieniędzmi to nic nie piszecie, dlaczego? A ten jeden guzik do wyłączania to tylko Chińczycy mają? A PSE to czym wyłączają? A z tym wykradaniem danych to czy przypadkiem nie ulegliście fake news? Ci co to rozsyłają to mają radochę, że im się udało niektórych zainteresować czy wręcz przekonać. A ogólne sprawy gospodarcze w światowej gospodarce to faktycznie „Chińczycy trzymają się mocno” za sprawą jakości i ceny.
Rozumiem argumenty za i przeciw chińskim produktom, ale jak ktoś ma wysupłać z własnej kieszeni kilkadziesiąt tysięcy złotych na PV+magazyn to jakoś europejska solidarność znika całkowicie. Obserwowałem to wiele razy i naprawdę trudno mieć pretensje do osób wybierających instalacje w oparciu o sporo tańsze i kto wie czy nie lepsze, chińskie podzespoły.
O jakiej słabej jakości z Chin Huawei technologicznie niej na głowę europejskie fitmy. A o cytat nasze falowniki z baterią BYD hihi największy producent Chinskichy samochód. Bez chin nawet byście faloenka nie złożyli.
Pozdrawiam
W Niemczech jak inwerter nie ma niemieckich badań i certyfikacji NCRfG nie jest poduszony na rynek. Nie są tam honorowane żadne chińskie certyfikaty. Ograniczyło to wiele oszust i wprowadzenia chińskiego 'badziewia’ na ich rynek.
U nas przeważnie przypadkowi, jednoosobowi importerzy ściągają sprzęt z jakimś dziwnymi chińskimi certyfikacjami ( Certificate of Conform) tzw . zgodności , (ale zgodności z czym?) i wprowadzają na nasz rynek. Po roku dwóch latach jak się zaczynają problemy z reklamacji importerzy znikają z rynku.
Należy i u nas wprowadzić wymów certyfikacji NCRfG w Polskich instytutach aby dany inwerter był dopuszczony na polski rynek. Tylko certyfikaty NCRfG wydane przez polskie instytuty ma być dopuszczony na rynek.
@Piotr – PIEPRZYSZ – załóż instalację z falownikiem, który nie jest na tzw. liście Energi i sprobuj ją przyłączyć do sieci. Powodzenia. A jak już zmienisz falownik, to opisz swoje doświadczenia.
Niestety żadne cła ani dotacje europejskie nic dobrego na dłuższą metę nie przyniosą. Musi być konkurencja, inaczej nici z postępu.
Hey Witek ! Jaka konkurencja? Tak , ale uczciwa a Chińczycy mają do 50% produkcji dofinansowania od państwa.
Sprzedawca PV@ Fronius od dawna ma za dopłatą gwarancję na 15 lat a nawet do 20. Owszem, na początku gwarancja w standardzie była tylko na 2 lata ale teraz podnieśli. Chińczyki mają jedną wadę co nawet ukrywają od jakiegoś czasu. Tendencje do przegrzewania i wtedy falownik ogranicza moc. Chłodzenie pasywne niestety w wielu przypadkach jest niewydajne.
Do tych co podniecają się chińskimi produktami, mam pytanie czemu tam nie wyjeżdżacie za pracą? Tylko siedzicie w tej zgniłej EU i cieszycie się że dzięki waszemu działaniu europejskie firmy będą upadać. A jak upadną, gdzie będziecie pracować za stawki najwyższe na świecie?