Będzie drogo, ale czy Polsce wystarczy energii?
Gaz, energia elektryczna, węgiel – ich ceny na światowych giełdach biją kolejne rekordy. Ekonomiści ostrzegają, że bez interwencji rządów, przyszłoroczne rachunki mogą zrujnować budżety milionów gospodarstw domowych. Niepewność na rynkach podsyca otwarty konflikt z Rosją, która systematycznie zmniejsza dostawy surowców energetycznych do Europy. Bez wątpienia Europejczyków czeka „gorąca” i droga zima, ale czy będzie też ciemna? O możliwych scenariuszach i promieniach nadziei opowiadają eksperci Soltec.
Elektrownie wciąż „nie rzuciły palenia”
Polska energetyka od lat pozostaje silnie uzależniona od węgla. W 2015 roku ze spalania węgla kamiennego i brunatnego powstało niemal 130 TWh energii.
Jeszcze 7 lat temu praktycznie nie istniała w Polsce fotowoltaika. Jedynym większym źródłem OZE była energetyka wiatrowa, która dostarczyła 10,5 TWh w ciągu 12 miesięcy.
Unijne dyrektywy oraz ratyfikacja porozumienia paryskiego przed 7 laty, wymusiła na rządzie w Warszawie dywersyfikację miksu energetycznego. W lutym 2015 roku została przyjęta ustawa o odnawialnych źródłach energii, cztery lata później wystartował program Mój Prąd. Rządowe wsparcie oraz korzystny model rozliczania prosumentów sprawił, że polska fotowoltaika w II półroczu 2022 roku osiągnęła moc 10 GW i rocznie dostarcza 4,5 TWh energii.
Dane: Energy.instrat.pl
Niestety, niekorzystne rozwiązania legislacyjne i wprowadzenie ustawy odległościowej mocno spowolniło rozwój farm wiatrowych na lądzie. Z tego powodu turbiny wiatrowe w 2021 roku dostarczyły do sieci elektroenergetycznej tylko o 3 TWh energii więcej niż 6 lat wcześniej.
Pomimo intensywnego rozwoju PV, polska energetyka wciąż w 70% opiera się na węglu. Według wyliczeń serwisu Statista.pl, nasz kraj jest ósmym państwem na świecie, które najchętniej korzysta z tego surowca. Zależność od paliw kopalnych, staje się problemem w obliczu obecnej sytuacji geopolitycznej.
Energetyczny szantaż Rosji
W odpowiedzi na inwazję Rosji na Ukrainę, polski rząd zdecydował się wprowadzić embargo na dostawy węgla z Rosji i Białorusi, które obowiązuje od kwietnia bieżącego roku. Odważna decyzja jest jednak dużym problemem dla polskiego systemu energetycznego, ponieważ według danych ARP Katowice, w 2021 roku do naszego kraju trafiło ze wschodu aż 6 milionów ton „czarnego złota”, co stanowiło 60% polskiego importu.
Brak paliwa dziś jest problemem dla polskich elektrowni, jednak jutro będzie zmartwieniem dla 4,3 milionów Polaków, ogrzewających swoje domy tym surowcem. Teraz ci odbiorcy muszą borykać się zarówno z problemami z jego dostępnością, jak i wysoką ceną sięgającą już 4000 złotych za tonę. Koszty zakupu napędza niska podaż towaru, w ubiegłym miesiącu Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla oszacowała, że tej zimy zabraknie 2,5 miliona ton węgla opałowego dla odbiorców indywidualnych oraz nawet 3,5 miliona ton surowca dla energetyki i ciepłownictwa.
Oprócz obawy o niedobory węgla tej zimy, polskie miasta będą borykały się ze smogiem. Do ogrzania gospodarstw domowych zostaną wykorzystane wszystkie dostępne materiały oraz węgiel niskiej jakości. Zniweczy to efekty m.in. popularnego programu Czyste Powietrze i doprowadzi do pogorszenia się zdrowia społeczeństwa.
Sytuacja na rynku gazu jest równie poważna. W odpowiedzi na unijne sankcje, Kreml znacząco ograniczył dostawy „błękitnego paliwa” zarówno gazociągiem Jamał-Europa, jak i Nord Stream. Jedynym rurociągiem, który dostarcza paliwo do Europy bez poważnych przerw jest TurkStream. Dla Moskwy ma on strategiczne znaczenie, ponieważ transportuje on gaz m.in. do Serbii, Węgier oraz Austrii, czyli państw uznawanych przez Rosję za sprzyjające jej polityce.
Ograniczenia podaży doprowadziły do rekordowych wzrostów cen gazu na rynkach hurtowych zarówno w Polsce, jak i Europie Zachodniej. W ostatnich dniach wartość 1 MWh na giełdach zagranicznych spadła, jednak już w poniedziałek 5 września, nastąpiło odbicie i powrót do rekordowych wartości przekraczających 260 euro/MWh. Sytuacja jest równie trudna w Polsce. Cena kontraktów terminowych na gaz utrzymuje się na TGE powyżej 1000 złotych/MWh.
Ten trend to ogromny problem dla polskiego przemysłu. Z uwagi na wysokie ceny surowców, wiele zakładów zostało zmuszonych do wstrzymania produkcji. Drogi gaz to również problem dla budżetów Polaków, którzy używają tego paliwa do ogrzania swoich domów. Obecnie korzystają z „zamrożonej” taryfy wynoszącej 20 gr/kWh. Jednak gdyby ceny zostały zderegulowane, koszty ogrzewania wzrosłyby nawet o 500%.
Jaka będzie najbliższa zima?
Sytuacja na rynkach paliw wygląda bardzo niepokojąco. Wszystko wskazuje na to, że celem Wladimira Putina jest wywołanie kryzysu energetycznego w Europie, który dodatkowo napędzi i tak już wysoką inflację oraz zdestabilizuje zachodnioeuropejskie społeczeństwa. Przy takim scenariuszu, unijni politycy mogliby zacząć naciskać na Kijów, aby ten zaakceptował niekorzystne dla siebie warunki pokoju.
– Ceny węgla i gazu biją rekordy. Drożeje również energia elektryczna. Już dziś odczuwają to przedsiębiorcy, ale w przyszłym roku zobaczą to na swoich rachunkach także odbiorcy indywidualni. Rząd dysponuje jednak kilkoma narzędziami, które mogą uchronić Polaków przed radykalnymi podwyżkami – mówi Agnieszka Kozłowska-Korbicz, dyrektor ds. projektów strategicznych w firmie Soltec.
I dodaje:
– Niedawne wyliczenia ekonomistów z mBanku pokazują, że utrzymanie taryf gazu i energii elektrycznej na poziomie z tego roku kosztowałoby 90 miliardów złotych. To nierealny scenariusz, ponieważ ta kwota stanowi 15% polskiego budżetu na rok 2023. Według ostatnich zapowiedzi, rząd planuje jednak „zamrożenie” cen prądu do określonego pułapu zużycia. Promowałoby to oszczędne gospodarowanie energią elektryczną w nadchodzących miesiącach i pozwoliłoby uchronić budżety najuboższych obywateli.
Niestety, należy przygotować się również na pesymistyczny scenariusz. Jeśli Europę nawiedzi w tym roku sroga zima, Kreml może próbować eskalować kryzys i jeszcze bardziej zmniejszyć dostawy gazu na Stary Kontynent. W tej sytuacji Polskie Sieci Elektroenergetyczne będą musiały wprowadzać stopnie zasilania, czyli całkowicie wyłączać lub ograniczać pobór najbardziej energochłonnych jednostek, jak np. huty, fabryki i inne obiekty przemysłowe. Taka sytuacja po raz ostatni miała miejsce w sierpniu 2015 roku. W tamtym czasie z powodu suszy nastąpił rekordowy spadek poziomu wód w rzekach, która jest używana do chłodzenia generatorów w elektrowniach węglowych.
Większa niezależność energetyczna i ciepłownicza szansą dla odbiorców
W ostatnich latach zimy w Polsce są jednak coraz cieplejsze. Dalsze zakręcanie kurka z gazem również wydaje się mało prawdopodobne, ponieważ już teraz strona rosyjska jest zmuszona palić surowiec, którego nie jest w stanie sprzedać. Straty wynikające z tego procederu są szacowane na 10 milionów euro dziennie.
Jednak nawet w optymistycznym scenariuszu, wszyscy odbiorcy zapłacą więcej za ogrzewanie czy energię elektryczną. Według kalkulatora POBE, oszczędności można szukać m.in. w inwestycji w pompę ciepła.
Analizie zostały poddane szacunkowe obliczenia dotyczące kosztów ogrzania domu o powierzchni 150 m2 wybudowanego według standardów WT 2017, zamieszkałego przez 4 osoby. Według cen z 2022 roku, zastosowanie pompy ciepła pozwala oszczędzić nawet 9000 złotych rocznie, jeśli zastąpi ona kocioł węglowy. W przypadku wymiany kotła elektrycznego, oszczędności wyniosą 5000 złotych. Ten bilans prawdopodobnie będzie jeszcze korzystniejszy, przy wyższych cenach nośników energii w nadchodzących miesiącach.
Coraz więcej właścicieli fotowoltaiki decyduje się również na montaż magazynów energii.
– Zakup własnych modułów akumulatorowych wydaje się słusznym posunięciem w obliczu potencjalnego kryzysu energetycznego. Te urządzenia, umożliwiają korzystanie z energii nawet w momencie zaniku napięcia z sieci elektroenergetycznej, spowodowanego awarią lub pracami technicznymi. Co więcej, magazyny sprawdzą się nie tylko w sytuacjach awaryjnych. Ich zastosowanie pozwala na wzrost autokonsumpcji, która jest promowana w nowym systemie rozliczania prosumentów, zwanym net-billingiem – mówi Krzysztof Bukała, ekspert ds. magazynów energii i Product Manager w Soltec.
Specjaliści przypominają również, że domowe akumulatory będą jeszcze bardziej wartościowe po wprowadzenie tzw. taryf dynamicznych w 2024 roku.
– Już za 2 lata na rynku energetycznym nastąpi jakościowa zmiana. Wprowadzenie taryf dynamicznych jest konieczne, aby wygładzać profil zapotrzebowania na energię, co przełoży się na większe bezpieczeństwo całego systemu. Magazyny energii pozwolą nie tylko odbiorcom indywidualnym, ale i przedsiębiorcom, brać aktywny udział w obrocie energią, ładować swoje akumulatory w momencie, gdy energia jest tańsza i rozładowywać je, kiedy jest droższa, korzystając przy tym z atrakcyjnego spreadu cenowego – komentuje Agnieszka Kozłowska-Korbicz.
Zarówno przed polską, jak i europejską energetyką trudna zima. W obecnej sytuacji europejscy przywódcy muszą wykazać się odpowiedzialnością i rozważnie gospodarować publicznymi pieniędzmi. W przeciwnym razie, po kryzysie energetycznym może nastąpić finansowy. Jednak przy sprzyjającej aurze i odpowiednich inwestycjach, system może uniknąć nie tylko blackoutu, ale w dłuższej perspektywie stać się bardziej zdecentralizowany i odporniejszy na podobne kryzysy w przyszłości.
artykuł sponsorowany