Nowe przepisy mogą zahamować rozwój farm fotowoltaicznych
Z rządowego projektu zmiany ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym wynika, że duże instalacje OZE będą mogły być budowane wyłącznie na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. O to, co zakładają nowe przepisy i jak mogą wpłynąć na rozwój farm fotowoltaicznych, zapytaliśmy Ewę Magierę, prezes zarządu Polskiego Stowarzyszenia Fotowoltaiki.
Wprowadzona w życie w październiku ubiegłego roku nowelizacja ustawy o odnawialnych źródłach energii wprowadziła istotne ułatwienie w procesie budowy farm fotowoltaicznych, doprecyzowując status takich inwestycji w kontekście wymogów związanych z przepisami przestrzennymi.
Wprowadzony do ustawy o OZE przepis zakłada zwolnienie z konieczności uwzględniania w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego oraz w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego źródeł odnawialnych o mocy do 0,5 MW (wcześniej obowiązywała granica 0,1 MW). W przypadku elektrowni fotowoltaicznych realizowanych na gruntach klasy piątej i szóstej, a także na nieużytkach ten próg został podniesiony do 1 MW. Co więcej, przewidziano zwolnienie dla wszystkich dachowych elektrowni PV bez względu na ich moc.
Teraz jednak branża deweloperów elektrowni fotowoltaicznych musi liczyć się z możliwością wprowadzenia przepisów, które ograniczą podaż gruntów pod budowę farm PV.
Ministerstwo Rozwoju i Technologii na początku roku skierowało do prekonsultacji projekt zmiany ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Rządowy dokument zakłada, że lokalizacja instalacji fotowoltaicznych o większej mocy będzie mogła odbywać się wyłącznie na podstawie planu miejscowego (MPZP). W planie ogólnym, w strefach otwartych jak tereny lasów, tereny rolnictwa, tereny wód oraz tereny zieleni naturalnej, domyślnie dopuszczone będą elektrownie słoneczne i wiatrowe.
Zmiany konieczne?
Urzędnicy w uzasadnieniu projektu tak tłumaczą konieczność wprowadzenia zmian: „W dotychczasowym stanie prawnym w studium należało wskazać obszary, na których lokalizacja OZE o dużej mocy jest możliwa. Zgodnie z przepisami wykonawczymi zawierającymi charakterystykę stref planistycznych, w strefach otwartych domyślnie dopuszczone będzie zlokalizowanie tego typu instalacji. Z uwagi na potrzeby zachowania ładu przestrzennego i w celu przeciwdziałania konfliktom społecznym wskazano jednak, że lokalizacja OZE o dużej mocy powinna przebiegać za pośrednictwem planów miejscowych”.
Wyjątkiem od tej zasady mają być farmy fotowoltaiczne o mocy do 1 MW na nieużytkach oraz gruntach rolnych klasy V, VI i VIz. Co istotne, w dokumencie nie wymieniono gruntów klasy IV. Sprawa o tyle ma znaczenie, że obecnie inwestorzy powszechnie budują farmy fotowoltaiczne na gruntach rolnych – można je za darmo i bez problemów wyłączyć z produkcji rolnej, składając stosowny wniosek. I tak się powszechnie dzieje: GUS podaje, w Polsce w 2020 roku wyłączono z produkcji rolnej ponad 4,8 tys. hektarów gruntów. Ziemie IV klasy pochodzenia mineralnego stanowiły jedną czwartą.
Powód do niepokoju
– Planowane objęcie gruntów rolnych klasy IV szczególnym ograniczeniem w lokalizowaniu inwestycji OZE bardzo nas niepokoi. To niemal 40 procent powierzchni gruntów ornych – mówi Ewa Magiera, prezes zarządu Polskiego Stowarzyszenia Fotowoltaiki. Jej zdaniem skutki wyłączenia tak dużej powierzchni kraju z możliwości budowy instalacji PV byłyby porównywalne z tymi, które miała tzw. ustawa 10H dla energetyki wiatrowej.
Pojawiają się głosy, że celem takich obostrzeń jest ochrona terenów rolnych. W takim kontekście, cel wprowadzenia zmian prawnych, o którym urzędnicy wspomnieli w uzasadnieniu nowych przepisów – przeciwdziałanie konfliktom społecznym – spory te raczej pomnoży. Już teraz rolnicy uważają, że gleby czwartej klasy – choćby ze względu na znaczną powierzchnię, jaką zajmują – powinny być chronione jak gleby każdej innej wyższej klasy.
Zdaniem specjalistów branży rolniczej potencjał takich gruntów dla produkcji rolnej jest bardzo duży. Ewa Magiera zauważa jednak, że dotychczas grunty IV klasy były powszechnie uznawane, także w ustawodawstwie, za praktycznie nieprzydatne do produkcji rolnej.
– Przede wszystkim jednak trzeba pamiętać o najważniejszym – ostateczna decyzja o dzierżawie terenów zawsze należy do właściciela gruntu. Nie ma więc żadnej rywalizacji PV z rolnikami, którzy chcą uprawiać ziemię – nawet tej gorszej klasy – mówi prezes PSF.
Powstają zatem pytania: przed czym ma więc chronić wspomniana regulacja? Przed samodzielnym rozporządzaniem gruntami przez ich właścicieli?
Agrofotowoltaika szansą dla rolników
Możliwość budowy instalacji fotowoltaicznych na gruntach IV klasy to interes nie tylko inwestorów. – Weźmy pod uwagę korzyści, jakie dałaby rolnikom możliwość łączenia upraw z generacją energii elektrycznej, tzw. AgroPV – mówi Ewa Magiera.
Farmy fotowoltaiczne, na których terenie pod panelami są produkowane owoce i warzywa, są coraz bardziej popularne w Europie i pozwalają efektywniej wykorzystać dostępne grunty.
Przykładem jest choćby elektrownia fotowoltaiczna o mocy 2,7 MWp, która znajduje się w miejscowości Babberich w holenderskiej prowincji Gelderland. Na powierzchni 3,2 hektarów zainstalowano tam w sumie 10 250 paneli fotowoltaicznych, pod którymi uprawiane są maliny.
– Konstrukcje PV chronią uprawy przed skutkami opadów czy gradu, zwiększają jakość upraw bez konieczności dodatkowego nawadniania – dodaje Ewa Magiera. – Mogą też dawać rolnikom dodatkowe wpływy z tytułu dzierżawy terenu. Fotowoltaika nie wyklucza się z działalnością rolniczą. Przeciwnie – uzupełnia ją i otwiera nowe możliwości.
Ponadto – jak zauważa prezes PSF – zmiana w przepisach nie jest korzystna zwłaszcza w obecnej sytuacji, gdy nasz system energetyczny, w tak dużym stopniu opiera się na zasobach rosyjskich.
– Nie możemy pozwolić sobie na zahamowanie rozwoju sektora energetyki słonecznej w Polsce i dalszego wzrostu udziału zielonej energii Krajowym Systemie Elektroenergetycznym. Rozwój energetyki słonecznej – zrównoważony, ale nie utrudniany przez regulacje prawne – jest w interesie Polski – podkreśla Magiera.
Katarzyna Bielińska
redakcja@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.
Tą
Tą
Kolejna debilna ustawa godząca w interes właściciela gruntu pozbawiając go zarządzania własnym majątkiem czyli kolejna próba ubezwłasnowolnienie to chyba za czasów komuny była większa demokracja i mam nadzieję że te wybory poprzez swoje Dęblin ustawy przepierdolą Stefan rolnik