Dalsze wsparcie energetyki prosumenckiej nie wszystkim się podoba

Dalsze wsparcie energetyki prosumenckiej nie wszystkim się podoba
Piotr Naimski. Fot. Adrian Grycuk, wikipedia cc

Posiedzenie sejmowej komisji, podczas którego przeprowadzono pierwsze czytanie pakietu regulacji, które mają umożliwić dalszy rozwój energetyki prosumenckiej, ale na zmodyfikowanych warunkach, pokazało, że dalsze wspieranie inwestycji w tym obszarze ma znaczących oponentów.

W środę sejmowa Komisja do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych przeprowadziła pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o odnawialnych źródłach energii zgłoszonego do Sejmu przez posłów reprezentowanych przez Jadwigę Emilewicz.

Ten projekt zakłada zmianę obecnego systemu opustów 1:0,7 lub 1:0,8 na opust 1:1, ale liczony tylko za energię, bez uwzględnienia dystrybucji. Ponadto projekt nowelizacji ustawy o OZE, który był przedmiotem prac sejmowej komisji, zakłada wprowadzenie nowych kategorii prosumentów – wirtualnych i zbiorowych.

REKLAMA

Pierwsza koncepcja zakłada umożliwienie posiadania przez prosumenta wirtualnego udziału w instalacjach OZE oddalonych od miejsca zużycia energii i w ten sposób redukowania swoich rachunków. Natomiast wprowadzenie kategorii prosumenta zbiorowego ma umożliwić zmniejszenie rachunków za energię mieszkańcom bloków, na których została zamontowana mikroinstalacja.

Podczas posiedzenia sejmowej komisji poparcie dla koncepcji zgłoszonych przez Emilewicz wyraził wiceminister klimatu oraz rządowy pełnomocnik ds. OZE Ireneusz Zyska. Zastrzegł jednak, że opusty 1:1 powinny być tylko rozwiązaniem tymczasowym i że powinny zostać zastąpione od 2024 r. mającym lepiej stymulować zachowania rynkowe u prosumentów systemem net-billingu.

Więcej na temat rozwiązań dla prosumentów zawartych w projekcie nowelizacji ustawy o OZE forsowanym przez Jadwigę Emilewicz, a także na temat zmian, które zaproponowało Ministerstwo Klimatu, w artykule: Net billing, czyli nowy pomysł rządu na rozliczenia prosumentów.

Jak pokazało jednak środowe posiedzenie Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych, pomysł dalszego wspierania rozwoju energetyki prosumenckiej nie wszystkim się podoba. Krytyka wybrzmiała w wystąpieniach pełnomocnika rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej Piotra Naimskiego oraz wiceprezesa Polskich Sieci Elektroenergetycznych Tomasza Sikorskiego.

Naimski i Sikorski byli jedynymi osobami, którym przewodniczący sejmowej komisji Marek Suski udzielił głosu podczas posiedzenia – oprócz przedstawiającej projekt nowelizacji ustawy o OZE Jadwigi Emilewicz oraz prezentującego rządowe stanowisko wiceministra klimatu Ireneusza Zyski.

Rządowy pełnomocnik do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej w swoim wystąpieniu poddał w wątpliwość sens dalszego, dynamicznego rozwoju inwestycji w fotowoltaikę, tłumacząc to osiągnięciem celu zainstalowanej mocy na rok 2030, który został wpisany do rządowej strategii energetycznej pt. Polityka energetyczna Polski do 2040 r. (PEP 2040).

W Polityce energetycznej Polski do 2040 r. jest mowa o zwiększeniu mocy elektrowni fotowoltaicznych do 5-7 GW do roku 2030, a następnie do 10-16 GW do roku 2040.

Tymczasem, co podkreślił podczas swojego wystąpienia Piotr Naimski, już obecnie moc elektrowni fotowoltaicznych w naszym kraju wynosi około 5 GW (ostatnie dane Agencji Rynku Energii mówią o poziomie 4,7 GW na koniec maja).

Odnosząc się do nowego mechanizmu rozliczeń, który został wpisany do projektu nowelizacji ustawy o OZE zgłoszonego przez Jadwigę Emilewcz, Piotr Naimski ocenił, że gdyby został on wprowadzony w takiej formie, wówczas stanie się on źródłem „wielkich problemów dla krajowego systemu elektroenergetycznego i dla systemów dystrybucyjnych”.


– Warto przypomnieć, że sukcesem zakończył się program Mój Prąd i jesteśmy z tego dumni (…) ale warto też pamiętać, że w strategii energetycznej przyjętej przez rząd jesienią ubiegłego roku przyjęliśmy, że będziemy mieć 5,1 GW instalacji fotowoltaicznych. W tej chwili zbliżamy się do tego pułapu i to nie przypadkiem ten pułap został w strategii energetycznej zawarty. To wynika z symulacji wytrzymałości systemu elektroenergetycznego  
– stwierdził Piotr Naimski.

– Pojemność sieci jest ograniczona, to nie jest worek bez dna. Nie można tego rozciągnąć ponad miarę, ponieważ będzie to skutkować koniecznością odmowy przyłączeń. (…) Krajowy dyspozytor mocy będzie musiał ograniczać produkcję energii w tych instalacjach, a to oznacza, że trzeba będzie im za to zapłacić, a ta opłata będzie uiszczana przez wszystkich innych korzystających z systemu energetycznego – powiedział Piotr Naimski.

Naimski ocenił, że projekt nowelizacji ustawy o OZE zgłoszony przez Jadwigę Emilewicz wymaga „bardzo istotnych modyfikacji”.

Rządowy pełnomocnik negatywnie ocenił pomysł wprowadzenia kategorii wirtualnych prosumentów.

REKLAMA

– Będziemy mieć model, który będzie pozwalał na ustawienie instalacji fotowoltaicznych na wolnych polach (…) Te jednomegawatowe instalacje fotowoltaiczne będą mogły zbierać prosumentów w całym kraju. To oznacza, że jeżeli w dodatku utrzymamy taką zasadę, że mała instalacja nie podlega regulacjom Urzędu Regulacji Energetyki, to znaczy, że system elektroenergetyczny zostanie wystawiony ma machanie tym systemem przez absolutnie niekontrolowalne duże źródła. To dla naszego systemu może być niezwykle groźne – ocenił Piotr Naimski. 

PSE krytycznie o systemie opustów

Krytycznie do perspektywy dalszego wspierania prosumentów systemem opustów odniósł się uczestniczący w posiedzeniu sejmowej komisji wiceprezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych Tomasz Sikorski.

–  Silne i sztuczne stymulowanie rozwoju segmentu prosumenckiego, graniczące wręcz z wymuszaniem tego rozwoju jest silnie nieuzasadnione, a nie zawaham się użyć stwierdzenia, że może być traktowane w kategoriach braku odpowiedzialności z punktu widzenia odbiorców – stwierdził Tomasz Sikorski.  

– Po pierwsze nie mamy pewności, że w ten sposób kształtujemy optymalny miks do pokrycia zapotrzebowania odbiorców (…) Drugi element, na który warto zwrócić uwagę, to że po przekroczeniu pewnego poziomu mocy elektrowni fotowoltaicznych pojawiają się pewne negatywne skutki uboczne, które dotyczą zarówno pracy systemu jak i elektrowni konwencjonalnych, które ciągle są potrzebne do pokrycia zapotrzebowania i ciągle będą. Poziom ten właśnie osiągamy – ocenił wiceprezes PSE.

– Źródła fotowoltaiczne bardzo nam w tej chwili pomagają przy zapotrzebowaniu, które mamy, ale jeśli nadal będą przyrastać w takim tempie, dochodzimy do granicy możliwości absorpcji energii ze źródeł odnawialnych i będziemy musieli dokonywać redukcji energii. Nie jest to w interesie odbiorców, ponieważ będą źródła wytwórcze, na które zostały wydane istotne nakłady z systemu wsparcia i te źródła nie będą produkowały energii. W takich warunkach dalszy rozwój OZE musi się opierać na przesłankach technicznych uwzględniających korzyści i uwarunkowania techniczne systemu – powiedział Tomasz Sikorski.

– Głównym źródłem problemów, które mamy, jest system opustowy, który wykorzystuje system elektroenergetyczny jako wirtualny magazyn. Tam nie ma żadnego magazynu, a wytwórcy muszą dostarczać tę energię ze źródeł konwencjonalnych. To powoduje, że źródła mają coraz trudniejsze reżimy pracy. Powoduje to pogorszenie ich dyspozycyjności. Z tego powodu dochodzi do zagrożeń dla bezpieczeństwa pracy systemu – stwierdził wiceprezes krajowego operatora systemu elektroenergetycznego.

– Drugi problem, który został wywołany przez system opustowy, to wzrost zapotrzebowania. Na przełomie ostatnich kilku lat w wyniku działania segmentu prosumenckiego, przede wszystkim, zapotrzebowanie wzrosło o około 1000 MW – zarówno w lecie jak i zimie. Z tego powodu taka stymulacja jest bardzo niebezpieczna i może prowadzić do deficytu energii.

Wiceprezes PSE odniósł się ponadto do pomysłu wprowadzenia kategorii prosumenta wirtualnego.

– Tego typu rozwiązanie jest całkowicie nieadekwatne do funkcjonowania rynku energii elektrycznej z prostego powodu. Ignoruje ono mechanizm zawierania transakcji handlowych na rynku energii elektrycznej – ocenił Sikorski, dodając, że takie rozwiązanie stoi w sprzeczności z wdrożeniem nowego mechanizmu wyceny energii uzależnionej od lokalizacji, który – jak powiedział – ma wesprzeć integrację odnawialnych źródeł energii.

Przedstawiciel PSE uznał ponadto za „niedopuszczalne” zwalnianie prosumentów z opłaty dystrybucyjnych. – W naszej ocenie narusza to prawa i interesy odbiorców, którzy nie są prosumentami – stwierdził.

Jak zatem według PSE powinien wyglądać najlepszy model rozliczeń prosumentów?

Tomasz Sikorski wskazał, że system net-billingu zaproponowany przez Ministerstwo Klimatu, który miałby wejść w życie od 2024 r., powinien zostać wprowadzony od razu. – Powinniśmy poddać rozwój fotowoltaiki prosumenckiej swobodnym warunkom rynkowym. Niech rynek wyceni, ile to jest warte. Niech rynek powie nam, w jakim tempie to się powinno rozwijać.

Przedstawiciel PSE dodał, że konieczne jest również dopuszczenie – co ma być zgodne z dyrektywą RED II – odmowy przyłączenia mikroinstalacji przez OSD. W takiej sytuacji miałaby obowiązywać zamiast zgłoszenia standardowa procedura wystąpienia o warunki przyłączenia, która jest stosowana w przypadku większych instalacji OZE.

– W naszej ocenie jest to konieczne dla utrzymania interesów tych odbiorców, który nie mają instalacji prosumenckich, ale również tych, którzy je mają. Co z tego, że będę miał instalację prosumencką, jeśli mój inwerter będzie się co chwilę wyłączał ze względu na wzrost napięcia w sieci – ocenił wiceprezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych.

– Wdrożenie nowelizacji jest pilne. Aktualny system już ma wadę i nie może być kontynuowany, ponieważ stworzy takie same problemy jak projektowana nowelizacja – zakończył Tomasz Sikorski.

redakcja@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.