"Ustawa w obecnej postaci nie wpłynie na rozwój mikroinstacji PV na masową skalę"
{więcej}W wywiadzie dla wnp.pl Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej, sceptycznie podchodzi do możliwości rozwoju mikroinstalacji fotowoltaicznych po wejściu w życie ustawy o OZE w kształcie zgodnym z jej aktualnym projektem.
Prezes IEO zwraca uwagę, że w najnowszej wersji projektu ustawy o OZE, którą rząd przedstawił w ubiegłym tygodniu, nie zaszły istotne, korzystne zmiany w zakresie wsparcia dla mikroinstalacji OZE
– Wprawdzie został nieco zmieniony zapis o bilansowaniu półrocznym energii wytwarzanej w mikroinstalacji i pobieranej z sieci, ale powiedziałbym, że to zmiana doprecyzowująca, ograniczająca ryzyko doliczania prosumentom do rachunków na przykład kosztów bilansowania handlowego – komentuje Grzegorz Wiśniewski (za wnp.pl), dodając, że analizy wykonane przez Instytut Energetyki Odnawialnej wykazały, że bez bilansowania netto, czyli w obecnych realiach prawnych i ekonomicznych, zwrot inwestycji w mikroinstalacje PV o mocy 3 kW wyniósłby ok. 19,5 roku, natomiast po uwzględnieniu bilansowania netto spadłby do około 15,5 roku.
– Przy mikroinstalacjach PV mniejszej mocy niż owe 3 kW jest jeszcze gorzej – ocenia prezes IEO (za wnp.pl) i dodaje, że projekt ustawy o OZE w obecnym kształcie sprzyja relatywnie dużym mikroinstalacjom, ograniczając tym samym krąg potencjalnych beneficjentów.
– O ile ustawa o OZE weszłaby w życie w projektowanej postaci to rynek prosumencki nie rozwinie się na masową skalę. Czas zwrotu z inwestycji w mikroinstalację PV będzie nie do zaakceptowania dla większości zainteresowanych – ocenia Grzegorz Wiśniewski (za wnp.pl). Jego zdaniem, wskazany w projekcie ustawy o OZE system wsparcia dla mikroinstalacji sprawia, że nie można przyjąć długofalowych założeń dot. ekonomiki tego typu inwestycji.
Prezes IEO komentuje też zasadę sprzedaży energii z mikroinstalacji prosumenckiej po cenie 80% ceny rynkowej energii. – Ograniczenie ceny sprzedaży nadwyżek energii z mikroinstalacji do 80 proc. ceny z rynku konkurencyjnego to nonsens w sytuacji, gdy rynku prosumenta nie ma. Projektodawcy tworzą pozory wsparcia energetyki prosumenckiej, a faktycznie tworzą rynek dla najzamożniejszych obywateli (bogatych hobbystów), a nie rynek masowy, którego uruchomienie doprowadziłoby do trwałego spadku kosztów mikroinstalacji i zwiększenia ich dostępności – mówi na łamach wnp.pl Grzegorz Wiśniewski.
Prezes IEO zwraca też uwagę na brak w ustawie o OZE rozwiązań dla produkcji energii cieplnej. Defnicja mikroinstalacji w nowym projekcie ustawy o OZE nie zawiera bowiem wyłącznie instalacje produkujące ciepło w skojarzeniu. – To dość duży problem, bo mikroinstalacje wytwarzające ciepło mogą też ograniczać zużycie energii elektrycznej i – jako tańsze – obniżyć koszy realizacji celu krajowego w zakresie OZE. Chociażby tam, gdzie do ogrzewania wody wykorzystywana jest energia elektryczna i wtedy gdy ewentualne chwilowe nadwyżki energii elektrycznej na rynku można zmagazynować w lokalnych instalacjach grzewczych. To niepotrzebne zawężenie definicji mikroinstalacji – wnp.pl cytuje Grzegorza Wiśniewskiego.
– Uważam, że przy ogólnym wzroście cen energii dojdzie do próby zamiany przez energetykę zawodową części kosztów zmiennych dostaw energii na koszty stałe, a wtedy nawet zwiększony wysiłek inwestującego prosumenta na rzecz oszczędzania będzie przenosił coraz mniejsze efekty. Proponowane regulacje obciążone są grzechem pierworodnym – pisane są nadal z punktu widzenia korporacji. Czy wystarczy to do osiągnięcia założonych celów? Moim zdaniem nie. Kto za to zapłaci? Wszyscy obywatele, ale skorzysta tylko niewielu – konkluduje prezes IEO (za wnp.pl).
gramwzielone.pl