Montaż domowej fotowoltaiki nie jest już problemem? Nie zawsze

Montaż domowej fotowoltaiki nie jest już problemem? Nie zawsze
Fot. Gramwzielone.pl (C)

Na montaż paneli fotowoltaicznych na budynku w Sopocie zgodę wyraził miejski konserwator zabytków, jednak później pracownicy tego samego urzędu uznali, że konieczne będzie pozwolenie na budowę, tłumacząc to ochroną konserwatorską. Nasz czytelnik nie dał za wygraną, stojąc na stanowisku, że o pozwolenie występować nie musi. W kolejnym etapie batalii inwestora z urzędami była częściowo niekorzystana dla niego decyzja wojewody, a następnie jej skuteczne zaskarżenie w sądzie administracyjnym, który wskazał jednak nie na merytoryczne aspekty, ale na formalne błędy w decyzjach wcześniejszych urzędów.

Nasz czytelnik zbudował w Sopocie wielorodzinny dom, w którym wykorzystał szereg najnowszych technologii, które mają zapewnić maksymalne ograniczenie poboru energii od zewnętrznych dostawców. Dom jest wykonany w najwyższych standardach energooszczędności.

Energię na własny użytek mają produkować panele fotowoltaiczne, którymi dom jest naszpikowany. Znajdziemy je nie tylko na dachu, ale także w balkonowych balustradach i zadaszeniach. Koszt wykonania fotowoltaicznych balustrad miał okazać się niższy od kosztu wykonania ich z tradycyjnych materiałów – a w dodatku produkują energię.

REKLAMA

Aby zwiększyć moc instalacji na dostępnej powierzchni dachowej, inwestor, będący posiadającym stosowne uprawnienia inżynierem, umieścił panele na dachu na pionowych konstrukcjach zaprojektowanych przez niego z uwzględnieniem niezbędnych obliczeń, co gwarantuje stabilność całej instalacji.

W pozwoleniu na budowę znajdował się zapis, zgodnie z którym budynek będzie jako źródło ciepła wykorzystywał pompę cieplną zasilaną panelami fotowoltaicznymi umieszczonymi na dachu budynku. Część paneli została zamontowana przed odbiorem budynku.

Niewykorzystane w danym momencie nadwyżki energii z fotowoltaiki mają gromadzić umieszczone w piwnicy baterie litowo-jonowe.

Z uwagi na to, że dom powstał na terenie objętym ochroną konserwatorską, przed rozpoczęciem prac inwestor wystąpił do miejskiego konserwatora zabytków o zgodę na „montaż żaluzji przeciwsłonecznych oraz dodatkowych paneli fotowoltaicznych”.

Miejski konserwator zgodę wydał, jednak później na prowadzenie robót mających na celu wykonanie instalacji fotowoltaicznej o mocy 40 kW bez uzyskania pozwolenia na budowę nie zgodził się sopocki magistrat.

Chociaż Prawo budowlane umożliwia wykonanie mikroinstalacji fotowoltaicznych bez konieczności uzyskania pozwolenia na budowę, w odpowiedzi na złożony wniosek o wydanie zgody na prowadzenie robót budowlanych niewymagających pozwolenia na budowę, Prezydent Miasta Sopotu nałożył na inwestora obowiązek uzyskania takiego pozwolenia.

Decyzję uzasadniono faktem, że planowany montaż instalacji fotowoltaicznej może zacieniać sąsiednie nieruchomości, a także może spowodować zagrożenie bezpieczeństwa ludzi i mienia: „montaż konstrukcji nośnej pod planowane panele fotowoltaiczne oraz samych paneli o dużym gabarycie oraz praca na wysokości, wymaga nadzoru osób uprawnionych, co może być zapewnione wyłącznie przy wykonaniu robót na podstawie decyzji o pozwoleniu na budowę”.

Sopocki magistrat ocenił ponadto, że instalacja może naruszać ustalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego „w zakresie historycznego układu przestrzennego miasta i zasadniczych proporcji zabudowy” – mimo, że wcześniej zgodę wydał działający w tym samym urzędzie konserwator zabytków.

Organ wydający nakaz uzyskania pozwolenia na budowę ocenił, że o ile planowana inwestycja „mieści się enumeratywnie w wymienionych w art. 30 ust 1. Prawa budowlanego budów i robot budowlanych wymagających zgłoszenia właściwemu organowi, to jednak zgłoszone roboty, polegające na umieszczeniu na dachu budynku paneli o wysokości ok. 2,0 m oraz paneli na daszkach na poziomie +9,00 m”, to jednak może powodować wyżej wymienione naruszenia i zagrożenia.

REKLAMA

Od decyzji wydanej przez Prezydenta Miasta Sopotu inwestor odwołał się do Wojewody Pomorskiego, podkreślając w odwołaniu, że decyzja jest niezgodna z prawem i powołując się na wyroki WSA w Rzeszowie (II SA/Rz 794/17) oraz WSA w Krakowie (II SA/Kr 1503/15 WSA) – wskazujące, że każdy sposób montażu paneli fotowoltaicznych podlega zwolnieniu z pozwolenia na budowę pod warunkiem nieprzekroczenia maksymalnej mocy mikroinstalacji (wcześniej było to 40 kW, obecnie 50 kW).

– Powoływanie się przez organ na to, że planowana inwestycja może naruszyć ustalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, kiedy ten sam organ wydał pozwolenie na budowę budynku, na którym pozwolił instalować panele fotowoltaiczne, jest niezrozumiałe – napisał nasz czytelnik w odwołaniu do Wojewody Pomorskiego.

W odpowiedzi Wojewoda Pomorski uznał, że sprzeciw Prezydenta Miasta Sopotu był zasadny w części dotyczącej zapisów miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, oceniając, że zabudowa dachu panelami „tworzy niejako zwartą konstrukcję podwyższającą wizualnie budynek”.

W efekcie Wojewoda Pomorski uchylił częściowo decyzję w zakresie montażu paneli na dachu, jednak utrzymał w mocy decyzję montażu na daszkach nad balkonami, oceniając, że inwestor powinien wystąpić o pozwolenie na budowę także z uwagi na fakt, że część paneli miało zostać zamontowanych jako zadaszenia i że na podstawie załączonych dokumentów nie można stwierdzić ich konstrukcyjnych właściwości.  

Nasz czytelnik następnie zaskarżył decyzję Wojewody Pomorskiego oraz wydaną wcześniej decyzję Prezydenta Miasta Sopotu do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gdańsku – i tutaj w końcu doczekał się korzystnego dla siebie rozstrzygnięcia.

We wniosku do WSA inwestor zakwestionował m.in. argument o podwyższeniu budynku, który przywołał Wojewoda Pomorski. Powołał się przy tym na definicję wysokości budynku zawartą w rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z 12 kwietnia 2002 r.

WSA w Gdańsku uchylił decyzję Wojewody Pomorskiego, nie odnosząc się jednak do przytoczonych przez niego argumentów, ale wskazując na błędy formalne w wydanych decyzjach i powołanie się przez urzędników na niewłaściwe – zdaniem sądu – przepisy.

– Zasadnym było uchylenie zaskarżonej decyzji bez odnoszenia się szczegółowo do merytorycznych zarzutów w zakresie zasadności wniesienia sprzeciwu do zgłoszonych przez skarżącego robót – czytamy w uzasadnieniu gdańskiego WSA.

Sąd zakwestionował prawo organu budowlanego do oceny zgodności projektu z przepisami dotyczącymi historycznego układu przestrzennego – ponieważ wcześniej w tej sprawie wypowiedział się już konserwator.

WSA nie wydał jednak jednoznacznej oceny w zakresie pozostałych argumentów przytaczanych przez urzędy, które stanęły na stanowisku, że potrzebne jest  uzyskanie pozwolenia na budowę.

W odpowiedzi na uchylenie decyzji przez WSA Wojewoda Pomorski złożył kasację od wyroku. Sprawa jest nadal w toku.

redakcja@gramwzielone.pl


© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.