Ustawa o OZE: współspalać czy nie?
OPINIA. Ministerstwo Gospodarki po wakacjach chce jak najszybciej wrócić do prac nad trzema ustawami energetycznymi, tak by {więcej}nowe przepisy obowiązywały już od początku 2013 roku. Zanim to nastąpi, przyglądamy się jednemu z najbardziej kontrowersyjnych sposobów pozyskiwania energii odnawialnej – współspalaniu biomasy z węglem.
Walka o wdrożenie unijnej dyrektywy
Polski rząd się spieszy z uchwaleniem tzw. trójpaku energetycznego: nowego prawa energetycznego, gazowego i ustawy o odnawialnych źródłach energii. Nic dziwnego – ta ostatnia miała być gotowa nie później niż w grudniu 2010 roku. Za niewdrożenie do prawodawstwa krajowego dyrektywy 28/2009/WE Komisja Europejska pod koniec marca br. zapowiedziała skierowanie sprawy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. W połowie lipca KE przesłała tzw. uzasadnioną opinię, czyli ostatnie ostrzeżenie przed wszczęciem procesu. Polsce grozi kara finansowa w wysokości nawet 0,5 mln zł za każdy dzień zwłoki.
Przez prawie dwa lata nie było wiadomo, jak dokładnie będzie wyglądał system wsparcia OZE w Polsce. Nie sprzyjało to ich rozwojowi i nowym inwestycjom. Sprawa skomplikowała się dodatkowo pod koniec czerwca: Ministerstwo Gospodarki finalizowało prace nad trzema ustawami, a jednocześnie w Sejmie zgłoszony został poselski projekt nowelizacji prawa energetycznego. Teoretycznie nowelizacja ta miała na celu jak najszybsze wdrożenie dyrektywy, tak aby uniknąć kar. Branża OZE wyraziła jednak zaniepokojenie, czy osobna, „zielona” ustawa w takim wypadku w ogóle powstanie. Część zapisów w projekcie poselskim bezpośrednio skopiowano z opracowywanego właśnie trójpaku. Wyjątek stanowiły zasady wspierania energetyki odnawialnej. Posłowie podtrzymali dotychczasowy system wsparcia, w którym najwięcej otrzymywały duże przedsiębiorstwa, w tym te współspalające biomasę.
Ostatecznie jednak okazało się, że rząd nie popiera poselskiego projektu nowelizacji prawa energetycznego, a 27 lipca Ministerstwo Gospodarki przedstawiło projekt ustawy o OZE. Podczas konferencji prasowej wiceminister Mieczysław Kasprzak mówił o filarach zwiększenia udziału OZE: systemach wsparcia nowoczesnych technologii, rozwoju mikroźródeł oraz efektywnym wykorzystaniu biomasy. W tym ostatnim ma pomóc likwidacja wsparcia dla technologii współspalania z węglem w perspektywie 2020 roku. Od 1 stycznia 2021 roku prezes Urzędu Regulacji Energetyki nie będzie już wydawał instalacjom spalania wielopaliwowego świadectw pochodzenia, czyli potwierdzenia wytworzenia energii elektrycznej z OZE.
Z tego względu przedsiębiorstwa energetyczne preferują raczej projekt poselski. Dziewięć lat temu, 1 lipca 2003 roku specjalnym rozporządzeniem minister gospodarki nałożył na nie obowiązek zakupu energii elektrycznej i ciepła z odnawialnych źródeł energii. Miało to pomóc wypełnić zobowiązanie Polski do produkcji 15% energii ze źródeł odnawialnych w 2020 roku. Najszybszym i najtańszym sposobem realizacji celu okazało się wykorzystanie biomasy. Jej spalanie z węglem na przemysłową skalę zaczęło się około 2005 roku. Ale czy po tylu latach jest to najlepszy środek do celu?
„To nie jest zielona energia!”
Zieloni 2004 uważają, że nie. Przeciwko technologii w lutym tego roku protestowali pod Sejmem. Ich zdaniem współspalanie blokuje rozwój innych odnawialnych źródeł energii. Dobitnie świadczą o tym liczby. Obecnie blisko połowa energii z OZE pochodzi z biomasy, w tym ogromna większość – niemal 90% w 2010 roku według danych MG – z jej współspalania z paliwami konwencjonalnymi). Cel statystyczny udziału „zielonej” energii w ogólnym bilansie końcowego zużycia co prawda był realizowany, ale nie przybywało dzięki temu nowych mocy wytwórczych.
Kolejnym problemem tej technologii, na który zwrócili także uwagę członkowie Greenpeace podczas marcowej akcji w elektrowni w Turowie, jest bezsensowne niszczenie polskich lasów. Kwestia była poruszana od dawna. Już w 2008 roku, podczas Międzynarodowych Targów Energetyki Expopower Zbigniew Kamieński, dyrektor Departamentu Energetyki w MG mówił o planach zmian w prawie. „Zaostrzamy do tego stopnia, że w 2015, 2016 i 2017 roku dla potrzeb współspalania nie będzie w ogóle można używać biomasy leśnej”.
Dopiero w tym roku, po happeningu Greenpeace, ministerstwo poinformowało, że gotowe jest rozporządzenie eliminujące zaledwie współspalanie pełnowartościowego drewna.
Aktywiści na kominie chłodzącym w Turowie wywiesili ogromny transparent z napisem „Węgiel + drewno to nie zielona energia”. Tym samym apelowali o wyłączenie współspalania biomasy z węglem ze wsparcia jako nieekologicznego sposobu produkcji energii. Akcja odniosła skutek – dzięki ustawie, której projekt został przedstawiony pod koniec lipca, będzie ono stopniowo ograniczane, a w przyszłości być może nawet całkowicie wyeliminowane.
Działanie wydaje się słuszne, jeśli przyjrzeć się dokładnie, jak w praktyce wyglądała realizacja ministerialnego rozporządzenia. Zapis w prawie z 2003 roku świetnie wykorzystały przede wszystkim wielkie firmy energetyczne, de facto więc dotowanie współspalania biomasy w ramach tzw. „zielonych certyfikatów” często w rzeczywistości równa się wspieraniu przez państwo energetyki opartej na węglu.
Niestety też, w pogoni za zyskiem, niejednokrotnie elektrownie węglowe nie przygotowały się do przyjmowania biomasy najlepiej. Kontrole wykonane przez Państwową Inspekcję Pracy w latach 2010-2011 wykazały, że w zdecydowanej większości instalacji rozpoczęto współspalanie bez odpowiedniego zabezpieczenia, co mogło skutkować powstawaniem wybuchowych mieszanek i pożarów. W raporcie PIP ostrzegał, że bezpieczeństwo pracowników, a także bezpieczeństwo energetyczne państwa, są zagrożone. W styczniu 2010 roku w takim pożarze w elektrowni PGE Dolna Odra zginęła jedna osoba, trzy osoby były ranne. Pod koniec lipca tego roku podczas więcej szczęścia mieli pracownicy wspomnianej już siłowni w Turowie.
„Ograniczenie wsparcia dla współspalania to uzasadnione rozwiązanie” – w rozmowie z wnp.pl po zapoznaniu się z najnowszym projektem ustawy powiedział Marek Woszczyk, prezes Urzędu Regulacji Energetyki. Jest przekonany, że wskutek niej ze współspalania będą rezygnować duże przedsiębiorstwa, a biomasa będzie wykorzystywana przede wszystkim lokalnie.
Głosy za współspalaniem
Nie wszyscy jednak z entuzjazmem przyjęli zapowiedź Ministerstwa Gospodarki. Włodzimierz Kędziora, członek zarządu Dalkii Łódź i jednocześnie ekspert Polskiego Towarzystwa Elektrociepłowni Zawodowych (PTEZ) ostrzegł, że „przy wskaźniku 0,3 budowa instalacji współspalania się nie opłaca, więc żadne nowe instalacje nie powstaną”. A tyle ma wynosić wskaźnik korekcyjny dla biomasy do spalania wielopaliwowego już w 2013 roku. Czy taki zapis nie zniechęci również spalających biomasę z innym paliwem na małą skalę?
Pojawia się także drugie ważne pytanie. Czy bez współspalania biomasy na masową skalę przez firmy energetyczne zrealizujemy wyznaczony nam przez Unię Europejską cel 15% w 2020 roku? Kędziora w to wątpi. „Obecnie blisko połowa energii odnawialnej w Polsce pochodzi ze współspalania, wycofanie się z tej technologii spowoduje automatyczne konsekwencje w zmniejszeniu produkcji energii z OZE (…). Nie sądzę, żeby technologię współspalania łatwo było zastąpić innymi odnawialnymi technologiami, które są droższe i będą użytkowników energii więcej kosztowały” – czytamy w wywiadzie. Zapewne nie są to obawy jednej osoby.
Zwolennicy takiego sposobu ograniczania emisji gazów cieplarnianych przytaczają kolejne argumenty. Szkody środowiskowe spalania biomasy z węglem są mniejsze niż wykorzystywanie samego paliwa kopalnego. Poza nielicznymi przypadkami biomasa pochodzi z okolicznych terenów. Stawia się więc na lokalne zasoby energetyczne, co sprzyja decentralizacji wytwarzania energii. Biomasa jest też łatwa do pozyskania – często są to bowiem np. słoma i wióry, których już inaczej nie da się wykorzystać. Oprócz zagospodarowania odpadów często wspomina się także o rozwoju społeczno-gospodarczym poprzez tworzenie nowych miejsc pracy.
Umożliwienie spalania biomasy z węglem w założeniu miało przyczynić się do promocji odnawialnych źródeł energii w Polsce. Aby uzyskiwanie zielonej energii się opłacało, początkowo musi więc być dotowana przez państwo, tak by jej cena nie była dużo wyższa niż energia z węgla. Jeśli jest inaczej, odnawialne źródła energii, nie mają szans na upowszechnienie się. Biomasa ma tę zaletę, że do rozpoczęcia jej współspalania nie są konieczne duże nakłady finansowe. Wykorzystać można istniejące już instalacje.
W ciągu kilku lat rynek zdecydował – biomasa stała się głównym odnawialnym źródłem energii w Polsce. Na jej współspalaniu skorzystały głównie koncerny energetyczne. Gdzieniegdzie, w celu pozyskania surowca, doprowadziło to do wycinki lasów i marnotrawienia pełnowartościowego drewna. Mimo wielu nadużyć nie można zapominać o tym, dlaczego wsparcie dla niego znalazło się w polskim prawie, a także w niektórych projektach ustaw.
Jaka będzie w najbliższych latach rola współspalania, wciąż nie wiadomo. Polscy ustawodawcy wrócą do pracy po wakacjach. Ustawa o odnawialnych źródłach energii ma być rozpatrywana razem z nowelizowanymi „Prawem energetycznym” i „Prawem gazowym”, jednak na razie z trójpaku gotowa jest tylko ona. Z niecierpliwością czeka na nią cała branża OZE, która chciałaby, podobnie jak Ministerstwo Gospodarki, aby zaczęła obowiązywać już od 1 stycznia 2013 roku.
Autor: Urszula Drabińska, ChronmyKlimat.pl