Rośliny energetyczne: szansa czy zagrożenie?
Według dr Mariusza Matyki z Instytutu Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa (IUNG), pod uprawy roślin energetycznych w Polsce możemy przeznaczyć 2 mln hektarów.
Według Europejskiej Agencji Środowiska, w Polsce pod uprawy energetyczne możemy przeznaczyć około 5 mln hektarów użytków rolnych. Jednak w opinii polskich ekspertów, na których powołuje się Polska Agencja Prasowa, w naszym kraju na ten cel możemy przeznaczyć maksymalnie 1,7 mln ha, z czego 0,5 mln ha na produkcję rzepaku na biodiesel, 0,6 mln ha na substrat do produkcji etanolu, a także 0,6 mln ha na plantacje roślin energetycznych.
Tymczasen zdaniem dr Matyki, tereny dostępne w Polsce wyłącznie pod produkcję roślin energetycznych to około 2 mln ha, do czego można doliczyć 1-1,5 mln ha na działalność łączącą produkcję roślin na cele energetyczne i żywnościowe. Przykładem może być produkcja zbóż, której produktem ubocznym jest biomasa w postaci słomy.
Zdaniem naukowca z IUNG w Puławach, produkcja biomasy w Polsce może przyczynić się do stworzenia 190 tysięcy miejsc pracy do roku 2030. Matyka wskazuje jednak także na negatywny aspekt produkcji roślin energetycznych. – Jeżeli rośliny będą miały niewystarczającą ilość wody, będą ją czerpać z gleby, obniżając poziom wód gruntowych. Ponadto np. miskant (roślina energetyczna) i wierzba w dużym stopniu wykorzystują wody opadowe, co ogranicza zasilenie wód gruntowych przez opady. Pokazuje to konieczność dokładnego przeanalizowania skutków hydrologicznych takich nasadzeń – czytamy w komunikacie PAP.