Energia od prosumentów powinna być wyceniana co 15 minut. Kiedy tak będzie?
W tym miesiącu prosumenci objęci net-billingiem przeszli na rozliczenia według ceny RCE. Po wdrożonej ostatnio reformie rynku bilansującego ta cena powinna zmieniać się co kwadrans. W praktyce na razie tak się nie dzieje. Jak jest obecnie i kiedy wynagrodzenie prosumentów w net-billingu będzie rozliczane według cen 15-minutowych?
Od początku lipca prosumenci objęci net-billingiem za energię oddaną do sieci otrzymują wynagrodzenie liczone według rynkowej ceny energii RCE. To duża zmiana w stosunku do wcześniejszego sposobu rozliczeń, gdy wynagrodzenie prosumentów w net-billingu było ustalane według średniej, ważonej wolumenem generacji ceny energii z całego miesiąca (RCEm).
Pierwsze dni, w których obowiązuje nowy sposób rozliczeń, potwierdziły dużą zmienność cen energii. W dni robocze w godzinach południowych, gdy prosumenci oddają najwięcej energii do sieci, cena RCE potrafiła osiągać relatywnie wysokie wartości. Były jednak także dni – zwłaszcza gdy wyceniana była energia z dostawą na dni weekendowe – kiedy w południe ceny RCE osiągały nawet wartości ujemne (w takiej sytuacji wynagrodzenie prosumentów w net-billingów wynosi zero). Więcej na ten temat w artykule: Net-billing na nowych zasadach. Ile zarabiają prosumenci?
Godzina zamiast kwadransa
Rozliczenia w net-billingu na zasadach obowiązujących od początku lipca powinny się odbywać na bazie rynkowej ceny energii elektrycznej RCE ustalanej dla każdego okresu rozliczania niezbilansowania, czyli dla każdego kwadransa. Obecnie w praktyce jest to cena godzinowa, ponieważ Towarowa Giełda Energii (TGE) nie wdrożyła jeszcze notowań 15-minutowych.
Zapytaliśmy największych sprzedawców energii, jak w takiej sytuacji będą rozliczać prosumentów w net-billingu. Na to pytanie odpowiedziała nam Enea, potwierdzając, że na razie ceny przyjmowane do obliczenia RCE w każdym kwadransie są jednakowe.
– Rozliczenie energii wprowadzonej od 1 lipca przez prosumentów w systemie net-billing, zgodnie z ustawą o OZE, odbywać się będzie w oparciu o rynkową cenę energii elektrycznej (RCE) ustalaną dla każdego okresu rozliczania niezbilansowania, czyli dla każdego kwadransa. Aktualnie, ze względu na brak notowań na rynkach dnia następnego dla okresów krótszych niż godzina, w każdym kwadransie godziny ceny są jednakowe – poinformowała nas Berenika Ratajczak, rzecznik prasowy Enei.
Dlaczego Enea i inni sprzedawcy energii obsługujący prosumentów w net-billingu do obliczania wartości depozytu prosumenckiego stosują w praktyce ceny, które zmieniają się co godzinę, a nie co 15 minut?
Problemem okazuje się brak produktów z 15-minutową wyceną na Rynku Dnia Następnego (RDN) prowadzonym przez Towarową Giełdę Energii, Na razie takie produkty TGE ma jedynie w zakresie drugiego z rynków spotowych – Rynku Dnia Bieżącego.
15-minutowe ceny dla prosumentów w 2025
Zgodnie z wdrażaną w Unii Europejskiej reformą rynku energii wszystkie unijne rynki bilansujące muszą przejść na 15-minutowy okres niezbilansowania. Taki okres wdrożyły w połowie ubiegłego miesiąca Polskie Sieci Elektroenergetyczne, które są operatorem rynku bilansującego w naszym kraju.
Docelowo kwadrans ma być także podstawową jednostką czasu w zakresie wyceny energii na europejskich giełdach – także na Rynku Dnia Następnego na TGE. Wcześniej giełdy energii muszą jednak dostosować do tego swoje systemy.
Zapytaliśmy Towarową Giełdę Energii, czy i kiedy planuje wdrożenie produktów z 15-minutową wyceną w ramach Rynku Dnia Następnego – w związku z rozpoczęciem rozliczeń prosumentów według ceny RCE. Serwis prasowy TGE odpowiedział, że Towarowa Giełda Energii wdrożyła już co prawda instrumenty 15-minutowe na Rynku Dnia Bieżącego, ale nie są one składnikiem wskaźników cenowych RCE.
.
.
- TGE w ramach Rynku Dnia Następnego prowadzi notowania dla instrumentów godzinowych. Zwracamy uwagę, że zawierając transakcje na instrumentach godzinowych na Rynku Dnia Następnego i wyznaczając cenę dla poszczególnych godzin, należy rozumieć, że jest to cena ustalana dla każdego kwadransa danej godziny - poinformowała nas Towarowa Giełda Energii.
- Obecnie w ramach paneuropejskiego projektu realizowanego przez giełdy (NEMO) oraz Operatorów Systemów Przesyłowych prowadzone są prace związane z uruchomieniem instrumentów 15-minutowych na RDN (SDAC), a ich uruchomienie planowane jest na pierwszą połowę 2025 r. – zapewnił nas serwis prasowy TGE.
Piotr Pająk
piotr.pajak@gramwzielone.pl
© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o
jak jest dobrze to trzeba popsuć aby łatwiej oszukiwać i kombinować.
O czym Wy piszecie.
Rynkowe Ceny Energii publikowane są przez PSE tutaj:
https://raporty.pse.pl/index.html?report=RCE-PLN&state=Funkcjonowanie%20KSE,Funkcjonowanie%20RB,Raporty%20dobowe%20z%20funkcjonowania%20RB,Podstawowe%20wska%C5%BAniki%20cenowe%20i%20kosztowe&date=2024-07-22&type=table
Po zmianach na rynku bilansującym 14 czerwca dostępne są również poprzez API. Ceny dostępne są w interwałach 15 min.
Sam je pobieram bez problemu na potrzeby analizy rozliczeń.
Czyli jest sens teraz ładować z sieci magazyn energii w południe, gdy są najniższe ceny? Oczywiście wtedy gdy np fotowoltaika w miesiącach zimowych nie produkuje energii. A nawet część energii wysłać do sieci z magazynu powiedzmy około godziny 20
Dobrze myślę?
Kiedy te same ceny będą obowiązywać w obie strony transakcji czyli dostawy i poboru energii? Dopiero po miesięcznym zsumowaniu od nadwyżki czy konsumpcji naliczać opłaty przesyłowe i podatki w tym VAT. Taki system rozliczeń spowoduje opłacalność magazynów energii bez dodatkowych dopłat i zachęt.
Do Robert: tak, jest sens
mstepuch. Skoro pobierasz to widzisz że w ciągu godziny, mimo 15 minutowej rozdzielczości, cena jest dokładnie taka sama.
alladyn-solar-batt tak obserwuję, że mam nadwyżki energii w magazynie
jutro mam mieć audyt więc spytam jak to zrobić i czy się da
to i w sumie w te dni gdy słońca nie ma to się będzie opłacało ładować magazyn z sieci gdy są najniższe ceny
Nec Hercules contra plures —duża ilość drobnych magazynów energii z odpowiednim oprogramowaniem ma szanse na spłaszczenie i urealnienie cen prądu. Tanio kupić, drogo sprzedać i skończy się rumakowanie spółek energetycznych.
@Robert – teraz to nie ma sensu, bo nie ma jeszcze taryf dynamicznych na zakup energii, a jak będą, to dopiero wtedy będzie widać czy może się to opłacać, czy nie.
Niedługo trzeba będzie do interesu dopłacać tylko tak dalej.
Nie jest ważne czy są godzinowe czy kwadransowe. Z punktu widzenia prosumenta istotne jest tylko to, że dane są publikowane w interwale 15 minutowym i z tym się trzeba zmierzyć gdy się oblicza swoje dochody ze sprzedaży energii.
Może niech będzie wyceniana co 1 sekundę? Ciekawe jak obliczyć wtedy rentowność?
To są jakieś brednie, okłamywanie ludzi. Zakładajcie PV aby mieć prąd za darmo, zaoszczędzić. Ale to nie ludzie mają na tym zarabiać tylko operatorzy. Jedno wielkie oszustwo. Cały czas coś tam kombinują aby nałapać kolejnych frajerów. Szczytem hipokryzji jest nawoływanie do zakładania magazynów energii. W wymiarze domowym, to nigdy się nie zwróci a kosztuje tysiące. Kolejnym sloganem jest nawoływanie do auto konsumpcji. Ale to chodzi o niższe rachunki a nie auto konsumpcję. Prosumenci są okłamywani i okradani. A pani z ministerstwa, która już dawno powinna odejść jeszcze się pod tymi oszustwami podpisuje i firmuje własną twarzą ze strony rządowej. Niesprawna. A magazyny energii powinni instalować operatorzy, do tego są powołani i oni powinni odpowiadać za magazynowanie. Wtedy wszystko będzie miało sens i będzie logicznie i technicznie domknięte. Tylko najpierw należy rozmontować pionowe struktury zależności jakie w ostatnich latach zostały potwierdzone. Efekt taki , że nikt nawet nie wie jakie są realne ceny i koszta. Oraz ile pożera rozbudowana zbędna biurokracja. Ale ta pani minister tego nie ogarnia i nie pojmuję.
Czeba zagmatwać żeby było łatwiej kraść. Powiedzieliby że mus i by było. Bo co zrobi prosty człowiek jak niema kontaktu z tymi co im powierzył rządy. Teraz śedzą jak lordy i podpisują wszystko bez bryli.
@rysio: Spółki energetyczne i tak zarobią. Zwróć uwagę, jak na przestrzeni ostatnich pięciu lat mocno podrożały opłaty przesyłowe. Spółki energetyczne starają się jak najwięcej swoich kosztów zakwalifikować jako koszty obsługi sieci i infrastruktury. Pozwoli im to uzasadnić dalsze podwyżki cen opłat przesyłowych. Docelowo nawet przesyłając energię po cenie ujemnej ma to być opłacalne finansowo dla spółek energetycznych.
Już za pół roku rusza budowa pierwszej polskiej morskiej farmy wiatrowej. Rok później kolejnej a później następnych. W międzyczasie będą budowane duże magazyny sieciowe plus do tego tysiące montowanych przez prosumentów. Wahania cen energii zmniejszą się co pozwoli utrzymać ceny rynkowe na względnie niskich poziomach, dlatego operatorzy sieci robią wszystko, żeby zagwarantować sobie przywoity dochód z samego tylko przesyłu energii. Arbitraż cenowy (kupowanie gdy tanio a sprzedaż gdy drogo) będzie opłacalny tylko przy na prawdę dużych wahaniach cen energii. Drugą opcją będzie agregacja energii (skupowanie) od prosumentów przez duże spółki na zasadzie giełdy. Prosumenci będą wtedy licytować się, kto sprzeda taniej a duzi gracze będą skupować energię po minimalnych cenach, dając prosumentom parę procent ochłapu jako zysk, samemu zarabiając znacznie więcej. W interesie państwa, OSD i dużych spółek jest napompować rynek tanią energią gwarantując sobie zysk z opłat przesyłowych. Już za parę lat ponad połowę ceny na fakturze to będzie opłata przesyłowa. Cena za energię to będzie 1/3 faktury.
Ja sam przymierzam się w przyszłości do przejścia na off-grid.
@AQQ – już chyba od dwóch lat wyłącza się najstarsze bloki weglowe klasy 120 i 200 MW. Wg najnowszych planów rządu w 2030 mamy mieć 11 GW mocy w blokach na wegiel kamienny wobec 25 GW w 2020, do tego o 1 GW mniej na węgiel brunatny, przy jednoczesnym wzroście zapotrzebowania. Czym je zastąpimy? Otóż w warunkach dużego zachmurzenia i słabego wiatru – niczym, a po zachodzie słońca będzie tylko gorzej. Ilości, jakie będziemy w stanie zmagazynować dalej będą śmieszne, przyrost nowej mocy w gazie coś chyba ok. 6 GW, trochę zwiększymy możliwości importu. Czeka nas niedobór energii do czasu, kiedy będziemy w stanie magazynować ją w dużych ilościach, do tego czasu nie liczyłbym na „ceny rynkowe na względnie niskich poziomach”. Bedzie drożej, bedą większe wahania cen, ale arbitraż nie będzie opłacalny, dopóki prosumenci będą placić opłąty przesyłowe, a obecne prawo nie przewiduje ani możliwości arbitrażu (jedynie do wysokości wartości rocznej produkcji) ani agregacji w stosunku do prosumentów.
Sprzedawca PV nawet jak byś wymyślił perpetum mobile i do tego podłączył generator prądu to i tak nic nie zmieni w cenie prądu to jest wałek jak piramida finansowa to ma zarabiać nie zrozumiałeś widzę nic 🤔
@Griszka77 – a ja mam wrażenie, że to ty nie rozumiesz, jak działa giełda energii.
@SPV: Próbuję odpisać, ale strona wciąż uznaje to za duplikat posta.
@SPV: Wyłącza się bloki, których nie opłaca się remontować. Tak w ogóle to problem polskiej energetyki jest dużo głębszy. To są nie tylko przestarzałe i nieefektywne bloki węglowe, ale także przestarzałe linie przesyłowe i sieć nie przystosowana do skompensowania dużych wahań zarówno poboru jak i generacji energii. Problem ten w najbliższych latach może się jeszcze pogłębić i oczywiście może się zdarzyć tak jak piszesz, że wahania cen będą jeszcze większe niż teraz. Tak jak obydwaj wspomnieliśmy, gwoździem do trumny arbitrażu cen będą opłaty przesyłowe. Prosument będzie płacił podwójnie: za pierwszym razem, gdy będzie ładował magazyn energią z sieci a za drugim razem, gdy będzie sprzedawał energię po wyższych stawkach. Oczywiście jeśli będzie ładował magazyn np. z własnej fotowoltaiki to za tą energię nie będzie opłaty przesyłowej, natomiast wciąż będzie opłata przy ekporcie energii do sieci.
Co do samych magazynów prosumenckich to odróżnić musisz tutaj dwie sytuacje. Pierwsza to wahania dobowe (np. różnica dzień-noc), które jesteś w stanie skompensować własnym magazynem. Druga sytuacja to wahania sezonowe (np. róźnica lato-zima), których nie ma ekonomicznego sensu kompensować własnym magazynem, bo musiałby być wielki jak stodoła a koszt inwestycji nie zwróciłby się nawet w perspektywie 40 lat. Dlatego właśnie często podkreślam, że jedyna sensowna opcja to magazyn dobowy dopasowany jak garnitur do potrzeb domu i jego mieszkańców.
Wielkim grzechem poprzednich rządów w naszym kraju była opieszałość przy budowie polskiej elektrowni jądrowej. Wraz z kolejnymi wyłączeniami elektrowni konwencjonalnych pogłębiać się będzie problem braku stabilnych i przewidywalnych źródeł energii. Doraźnie sytuację ratować będziemy importem energii z zagranicy i dostawianiem kolejnych magazynów, które jednak będą mniej niż promilem w morzu potrzeb.
Prawdziwym stress-testem dla naszych sieci będzie rozwój elektromobilności. Jeśli przybędzie w Polsce milion aut elektrycznych to moim zdaniem skończy się to blackoutem, szczególnie jeśli mówimy o porze zimowej, gdzie dojdzie jeszcze pobór energii masowo w tej chwili montowanych pomp ciepła.
Lecz się
@AQQ – elektromobilność nie będzie problemem. Samochód przejeżdżający 20000 km rozcznie, czyli więcej niż średnia krajowa, zużyje 4000 kWh, milion samochodów – 4 TWh, czy jak kto woli 4 mld kWh – trochę ponad 2% potrzeb. Pytanie, na ile ładowanie samochodów elektrycznych może być problemem, a na ile rozwiązaniem. Wystarczy wprowadzenie taryf dynamicznych, żeby wszystkie samochody (poza tymi w trasie) były ładowane w południe oraz po północy. Milion osiągniemy za jakieś 7-10 lat. 10 milionów, które dziś byłyby wywaniem, nie osiągniemy nigdy. Większym problemem może być elektryfikacja transportu ciężarowego, ale to odlegly temat. Jeszcze większym będzie elektryfikacja ogrzewania.
@SPV: Elektromobilność będzie problemem ale okresowo. W tej chwili większość aut elektrycznych pokonuje głównie krótkie dystanse po mieście, gdzie częściej stoi w korku niż jedzie, ale nawet w korku auto w zimie będzie miało włączone ogrzewanie kabiny w lecie zaś będzie chodzić klima. W praktyce uśredniając, auto w cyklu miejskim nawet 1/4 energii będzie zużywać na grzanie lub chłodzenie kabiny a podane przez Ciebie wartości zużycia energii nazwałbym jako bardzo optymistyczne.
Transport publiczny (autobusy) już za chwilę w całości będzie oparty o autobusy elektryczne. Firmy kurierskie też mocno inwestują w dostawcze auta elektryczne.
Pompy ciepła da się zmusić do pracy w określonych godzinach lub wręcz przy dynamicznych żadaniach mogą pracować jako stabilizator sieci pobierając energię. Szczególnie jeśli jest ogrzewanie płaszczyznowe, które ma dużą bezwładność. Niestety elektromobilność ma określone godziny, gdzie auto jeździ i określone godziny, gdzie auto stoi i może być ładowane, stąd będą pojawiać się duże piki obciążenia ładowarkami. Podawane przez Ciebie 2% to teotetycznie niewiele, ale największym problemem będzie charakter obciążenia: duży pobór w krótkim czasie. Rozwiązaniem byłyby auta z wymiennymi akumulatorami, wtedyna jednym akumulatorze jeździmy podczas gdy drugi ładuje się tylko nadwyżkami taniej energii w szczytach produkcji. Czas ładowania staje się drugorzędny a priorytetem jest wtedy cena energii.