Prosumenci czekają na zmiany w prawie. Takie pomysły ma branża

Prosumenci czekają na zmiany w prawie. Takie pomysły ma branża
SBF Polska PV

Wobec zapowiadanej przez rząd nowelizacji ustawy o OZE branża prosumencka liczy na poprawę warunków rozliczeń w net-billingu, aby prosumenci uzyskali korzystniejsze i stabilniejsze wynagrodzenie za energię oddawaną do sieci. Nowe rządowe propozycje w zakresie zmian w regulacjach dla prosumentów oraz zmiany w kolejnej edycji programu Mój Prąd oceniają w rozmowie z Gramwzielone.pl członkowie zarządu Stowarzyszenia Branży Fotowoltaicznej Polska PV (SBF Polska PV).

Piotr Pająk, Gramwzielone.pl: Na czym polegają zaproponowane przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska zmiany w rozliczeniach prosumentów w net-billingu i jak ocenia je Stowarzyszenie Branży Fotowoltaicznej Polska PV?

Maciej Borowiak, SBF Polska PV: Ministerstwo zapowiedziało, że prosumenci, którzy przejdą na rozliczenie godzinowe, będą mogli wykorzystać 30 proc. wprowadzonej i niewykorzystanej kwoty depozytu prosumenckiego, a nie 20 proc., jak dotychczas. Uważamy, że to mało ciekawe rozwiązanie.

REKLAMA

Po pierwsze tę nadwyżkę trzeba mieć, by z niej skorzystać. Nie spotkałem się ze statystykami czy informacjami, jaką wartość prosumenci wypłacają, ale w naszej ocenie są to minimalne lub żadne wartości. Wynika to z faktu, że po pierwsze prąd kupujemy w cenie brutto, a sprzedajemy (z nadwyżek z produkcji z przydomowej fotowoltaiki) w cenie netto. Po drugie cena zakupu jest 2-3 razy wyższa niż cena sprzedaży prądu. Po trzecie nie tego oczekuje rynek. Stworzyliśmy kilka miesięcy temu propozycję zmian, tzw. Czteropak dla Prosumenta, do czego wrócimy w kolejnej części rozmowy. Rynek przyjął te pomysły dobrze, o czym świadczy fakt, że często jest to komentowane w przestrzeni publicznej, także przez osoby powiązane z obecnym rządem.

Już wkrótce prosumenci objęci net-billingiem będą mogli przejść na rozliczenia według ceny godzinowej. To według autorów tego rozwiązania miało sprawić, że prosumenci zaczną lepiej zarządzać wytwarzaną energią, zainwestują w magazyny energii i zwiększą autokonsumpcję, jednocześnie wspierając bilansowanie Krajowego Systemu Elektroenergetycznego. Tymczasem wizja rozliczeń godzinowych wydaje się hamować rynek prosumencki. Czy przejście na ceny godzinowe to dobry krok w rozwoju rynku prosumenckiego i jakie rozwiązania prawne powinny towarzyszyć tej zmianie?

Maciej Borowiak: Uważam, że jest to bardzo interesujące rozwiązanie, poza tym wszystkie kraje unijne będą musiały przejść na ten system wcześniej lub później. Interesujące, bo dające wiele możliwości. Dzisiaj cena energii jest stała dla osób fizycznych, choć jej wahania na rynku są bardzo duże. W ostatnich dniach mieliśmy sytuację, gdzie w ciągu doby kosztowała 120 zł i 640 zł, a przypomnę, że zamrożona stawka, którą obecnie płacimy, to 500 zł za MWh. Mając domowe magazyny energii i system fotowoltaiczny, możemy tę zmienność wykorzystać, czyli dużo zaoszczędzić, i nie jesteśmy skazani na stałą stawkę, która jest w górnym progu przywołanego wahania. Dodam, że domowe magazyny energii to nie tylko chemiczne akumulatory, to także samochód elektryczny bądź hybrydowy i zbiornik na ciepłą wodę; można także włączać (coraz częściej automatycznie) odbiorniki takie jak pralka czy zmywarka, ale także klimatyzatory, w okresach niskiej ceny energii, jeżeli np. nie mamy wtedy odpowiedniego nasłonecznienia i nie mamy własnej energii z fotowoltaiki.

Obawy przed rozliczeniem godzinowym wynikają z tego, że jest to zmiana. Po pierwsze naturalnym odruchem ludzkim jest to, że nie lubimy zmian. Jak to mówi klasyk, „lubimy te piosenki, które już znamy”. Druga sprawa to fakt bardzo niskiego zaufania do rządu jako instytucji. Uważam, że jest potrzebna kampania informacyjna pozwalająca zrozumieć, czym ten system jest. Podobna, jaką mieliśmy w przypadku Pracowniczych Planów Emerytalnych czy programu Czyste Powietrze. Im więcej osób będzie umiało korzystać z tego systemu – a gdy zobaczą finansowe korzyści, to szybko się przestawią – tym lepiej dla naszych sieci i szeroko pojętego bezpieczeństwa energetycznego.

Ceny godzinowe – obawy prosumentów niezasadne?

Jak przejście na ceny godzinowe wpłynie na opłacalność rozliczeń w net-billingu?

Robert Maczionsek, SBF Polska PV: Rynkowa miesięczna cena energii elektrycznej oraz rozliczenie według cen godzinowych w ujęciu długoterminowym (czyli np. miesięcznym) dla instalacji bez magazynu energii powinny dać bardzo podobny wynik finansowy dla stanu depozytu prosumenckiego. Obawą przy przejściu na ceny godzinowe jest możliwość występowania cen ujemnych, a faktem jest, że w przypadku RCEm nigdy nie będziemy obserwować takich cen. Warto natomiast pamiętać, że RCEm jest średnią ważoną z rynkowych cen energii elektrycznej (RCE), czyli są one ze sobą powiązane. Dodatkowo trzeba zauważyć, że RCEm nie stymuluje odpowiedniego zarządzania energią oraz zwiększania autokonsumpcji przez prosumentów i – co chyba najważniejsze – nie stymuluje rozwoju rynku magazynów energii, które są kluczowym elementem w budowie stabilnego i bezpiecznego systemu elektroenergetycznego, szczególnie teraz, kiedy sieci wymagają gigantycznych nakładów na modernizację.

Przejście na rozliczanie według cen godzinowych spowoduje większe zainteresowanie magazynami energii. Dodatkowo wpłynie na zmianę przyzwyczajeń w korzystaniu z energii elektrycznej oraz wykorzystanie systemów EMS wspieranych przez algorytmy maszynowego uczenia się lub sztucznej inteligencji, które sprawią, że lepiej będziemy wykorzystywać i zarządzać energią. Finalnie przełoży się na lepszy wynik ekonomiczny, czyli niższe rachunki za energię elektryczną.

Z czego zatem biorą się obawy prosumentów objętych net-billingiem przed przejściem na ceny godzinowe?

Robert Maczionsek: Obawy związane z przejściem na ceny godzinowe wynikają z niewiedzy oraz niskiej świadomości społecznej i są w dużej mierze nieuzasadnione. Wielkie zadanie, jakie pojawia się przed mediami, branżą oraz rządem, to kampania edukacyjna, która wskaże korzyści rozliczania energii elektrycznej z instalacji OZE godzinowo oraz mechanizmy, które pozwolą lepiej energię wykorzystywać, a przez to uczynić inwestycję w instalację OZE z magazynem energii jeszcze bardziej opłacalną. Oczywiście równolegle z kampanią powinny zostać uruchomione rozwiązania prawne, które sprawią, że rozliczenie godzinowe nie będzie budzić obaw.

Przede wszystkim powinny to być dotacje pozwalające na zakup magazynu energii, co w zasadzie jest realizowane w ramach programów takich jak Mój Prąd. Kolejnym krokiem mogłyby być regulacje prawne definiujące i porządkujące kwestie prosumenckiego arbitrażu cenowego oraz zaakcentowania korzyści z bycia aktywnym odbiorcą energii elektrycznej oraz usług elastyczności. Nie można zapominać także o głosie i propozycji Stowarzyszenia Branży Fotowoltaicznej Polska PV w postaci „Czteropaku prosumenckiego”, a w szczególności – w mojej opinii – możliwości pokrycia części lub wszystkich składników faktury za energię elektryczną z depozytu prosumenckiego.

Czteropak prosumenta, czyli co warto poprawić w net-billingu

Wkrótce powinniśmy poznać projekt zapowiadanej nowelizacji ustawy o OZE z uwzględnionymi zmianami w rozliczeniach prosumentów. Jak zdaniem SBF Polska PV powinien zostać poprawiony net-billing, aby stał się bardziej przewidywalny i korzystniejszy dla korzystających z niego prosumentów? Jak wygląda obecnie dialog w tym zakresie z ministerstwem klimatu?

Maciej Borowiak: Muszę przyznać, że Ministerstwo Klimatu i Środowiska jest otwarte na rozmowy i na wysłuchanie tego, co rynek ma do przekazania. Natomiast efektów nie widać. Rozumiem, że nie tylko my jesteśmy zapraszani do stołu, także reprezentanci OSD i przedstawiciele innych źródeł wytwórczych i MKiŚ musi interesy wszystkich stron oraz interes społeczny pogodzić.

Mamy cztery proste i jasne propozycje, potocznie nazywane „Czteropakiem dla Prosumenta”:

REKLAMA

  1. Gwarantowana minimalna cena odkupu. System rozliczeń oprzeć o to, co znamy z systemu aukcyjnego.
  2. Rozliczenie depozytu bez VAT.
  3. Możliwość pokrycia depozytem wszystkich składników faktury. Dzisiaj możemy pokryć tylko część dotyczącą sprzedaży – dlaczego nie całość? Prawo unijne tego nie zabrania.
  4. Możliwość wypłaty 100 proc. nadwyżek depozytu prosumenckiego lub rozliczenia ich w kolejnych latach. Zastanawiam się, gdzie nadwyżki dzisiaj zostają, kto z nich korzysta, bo chyba nie Skarb Państwa?

Mrożenie cen energii? Lepsze rozwiązanie to Mój Prąd

Kluczową kwestią dla rządu jest obecnie kontynuacja zamrożenia cen prądu dla gospodarstw domowych na drugą połowę 2024 r. Czy zdaniem SBF Polska PV dalsze mrożenie cen energii to dobry pomysł i jak ta kwestia wpływa na rynek prosumencki?

Maciej Borowiak: Program Mój Prąd kosztował 2,5 mld zł przez okres 5 lat. Skorzystało z niego 1,4 mln osób i czerpać będzie korzyści z tej inwestycji przez kolejne 20-25 lat. Koszt właśnie przyjętej ustawy o bonie energetycznym i dalszym mrożeniu prądu to 8,3 mld zł. Jednorazowo! Gdybyśmy podliczyli sumę wydatków na mrożenie cen prądu, dodatków węglowych itp., to pewnie kwota mogłaby dobić do 40-50 mld zł. Czy widzimy gdzieś te pieniądze? Nie. Dosłownie i w przenośni są to przepalone pieniądze. Jednorazowe wydatki. Wiem, że w tym miejscu można rozpocząć dyskusję na temat sprawiedliwości społecznej, troski o najuboższych czy nawet o mieszkańców bloków, którzy nie mogą mieć instalacji PV. Natomiast to jest inny temat. Nie spotkałem się też z danymi dotyczącymi tego, jak dodatek węglowy wpłynął na faktyczny domowy budżet Polaków.

Jestem mocno zaniepokojony, że w przestrzeni publicznej tak mało się dyskutuje o stanie gospodarki. Ostatnie dane S&P Global pokazały kolejny zjazd wskaźnika PMI polskiego sektora przemysłu, który spadł w kwietniu do 45,6 pkt (z 48 pkt w marcu), sygnalizując dalsze pogorszenie warunków prowadzenia działalności (m.in wskutek 20-proc. podwyżki płacy minimalnej). Mamy kolejne fale zwolnień, najwyższe w ciągu ostatnich dwóch lat. Rząd musi wspierać rozwój OZE, by osoby fizyczne, ale też firmy mogły sobie produkować najtańszy prąd. Zamiast jednorazowych, nietrwałych dotacji pieniądze powinny iść na wsparcie rynku prosumenckiego, ale nie tylko tego do 50 kWp, ale tych większych także. Dzisiaj wyłączamy OZE, które produkuje najtańszą energię elektryczną, by w podstawie mogły pracować elektrownie węglowe, które produkują najdroższą energię. I od lat nic się nie zmienia i słychać tylko, że OZE jest niestabilne itp. Oczywiście jest inny źródłem wytwórczym niż węgiel, ale to wiemy i trzeba nauczyć z niego korzystać, a nie ciągle narzekać.

Nie potrzebujemy kolejnego mrożenia cen energii, lecz przejrzystych, stabilnych i długofalowych ram prawnych i systemów wsparcia rozwoju energetyki odnawialnej. Nie stać nas dłużej na drogę energię elektryczną. Zapłacimy za to bardziej, niż nam się wydaje, najlepszym przykładem zmian jest rynek samochodów elektrycznych. Proszę mi pokazać w pierwszej dziesiątce najlepiej sprzedawanych samochodów elektrycznych taki, który jest produkowany w Europie. Dwa lata temu to by się udało, ale dzisiaj już nie.

Co zrobić z wyłączeniami fotowoltaiki?

Problemem, który generuje negatywny PR dla fotowoltaiki, są wyłączenia falowników w słoneczne dni z powodu zbyt dużego napięcia w lokalnych sieciach. Jaka jest skala tego problemu w tym roku w stosunku do ubiegłych lat i co można zrobić, aby zapobiec wyłączeniom prosumenckiej fotowoltaiki?

Piotr Kisiel, SBF Polska PV: Główną przyczyną nagłaśnianych w mediach wyłączeń prosumenckich instalacji fotowoltaicznych jest niewystarczające tempo modernizacji sieci dystrybucyjnej w stosunku do tempa rozwoju lokalnej energetyki słonecznej. Chciałbym jednocześnie uspokoić, że wyłączenia mikroinstalacji nie dotyczą jakiejś dużej liczby prosumentów, a jedynie obszarów o dużej koncentracji instalacji fotowoltaicznych, gdzie stacje transformatorowe nie są w stanie przyjąć dużej produkcji w krótkim czasie. Należy jednak podkreślić, że dalsze odkładanie w czasie tematu dostosowania sieci dystrybucyjnej do nowych realiów, gdzie do tej sieci przyłączonych mamy już ponad 1,4 mln prosumentów, na pewno będzie pogłębiać opisany problem.

Jednym z rozwiązań, które można zaimplementować relatywnie szybko, jest stymulowanie przez rząd w formie dotacji inwestycji w prosumenckie magazyny energii, jak również w magazyny energii zlokalizowane przy stacjach transformatorowych. Takie inwestycje pomogą w lepszym wykorzystaniu energii słonecznej, która niestety w sytuacji wyłączeń instalacji fotowoltaicznych jest najzwyczajniej marnowana.

Chciałbym również zaznaczyć, że dziś plan modernizacji sieci energetycznej w Polsce wymaga nakładu rzędu 500 mld zł do roku 2040, jak również wielu rąk do pracy, aby doprowadzić nasze sieci do zmieniającej się technologii produkcji energii elektrycznej. W mojej ocenie niezwykle trudno będzie taką modernizację przeprowadzić, głównie ze względu na ogrom nakładów finansowych. Jednocześnie należy zaznaczyć, że w ciągu kilku ostatnich lat, m.in. dzięki wsparciu rzędu około 2,5 mld zł z programu Mój Prąd, powstało około 1,4 mln prosumenckich instalacji fotowoltaicznych. Zakładam, że podobny sukces możemy odnotować w przypadku rozwoju magazynów energii, pod warunkiem szybkiego uruchomienia odpowiednich i stabilnych systemów wsparcia.
.

.
Z wyłączeniami - ale z innych powodów - borykają się także właściciele dużych elektrowni PV podłączonych do sieci średniego i wysokiego napięcia. Jak zdaniem SBF Polska PV można zapobiegać marnowaniu w ten sposób energii?

Bogdan Szymański, SBF Polska PV: Skala wyłączania farm fotowoltaicznych i wiatrowych wynika z faktu małej elastyczności polskiego systemu energetycznego. PSE decyduje się na ograniczenie produkcji w elektrowniach fotowoltaicznych czy wiatrowych, jednocześnie utrzymując minimum 6-7 GW mocy w elektrowniach konwencjonalnych. Wynika to z faktu, że polska podstawa energetyczna jest mało elastyczna zarówno w zakresie obniżania mocy pracujących elektrowni, jak i w zakresie czasu, jaki jest potrzebny na odstawienie i ponowne dołączenie poszczególnych jednostek do systemu. System energetyczny potrzebuje działań w kilku obszarach. Pierwszym z nich powinna być budowa konwencjonalnych mocy wytwórczych, których praca jest ukierunkowana na pracę jako źródło szczytowe i podszczytowe. Przykładem takich elektrowni są elektrownie gazowe. Tu narzędziem do ich rozwoju mógłby być dobrze skonstruowany rynek mocy. Drugim filarem powinny być magazyny energii zarówno chemiczne, jak i konwencjonalne, oparte na elektrowniach szczytowo-pompowych czy elektrowniach przepływowych z turbinami rewersyjnymi - mogących w pewnym zakresie pracować także jako elektrownia szczytowo-pompowa. Przykładem jest elektrownia Solina, która może także pompować wodę z Jeziora Myczkowskiego do Solińskiego.

Ostatnim elementem jest stymulacja konsumpcji energii w okresie wysokiej produkcji. Obecnie mamy sytuację, w której z jednej strony PSE płaci za eksport nadmiaru energii do krajów ościennych przy wartości rynkowej tego prądu poniżej lub blisko zera. Z drugiej strony konsumenci zarówno indywidualni, jak i firmowi nie mają żadnej stymulacji do zwiększenia konsumpcji.

Częściowym rozwiązaniem mogą być tu taryfy dynamiczne, ale tak naprawdę cały rynek dystrybucji i obrotu energią elektryczną wymaga dostosowania do nowych realiów - realiów, w których w pewnych okresach prąd jest bardzo tani lub darmowy a w pewnych bardzo drogi. Odbiorcy energii, którzy zdecydują się na dynamiczne ceny, muszą widzieć w tym benefity i nie może na nich zostać przerzucone całe ryzyko. Najprostszym rozwiązaniem byłoby ograniczenie górnej granicy ceny w taryfie dynamicznej na rozsądnym i akceptowalnym ekonomicznie poziomie. Kolejną kwestią jest dystrybucja, której koszty zmienne także powinny być dynamiczne.

Piotr Pająk

piotr.pajak@gramwzielone.pl

© Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy Gramwzielone.pl Sp. z o.o.