Niemcy przyspieszą z elektrycznymi autami?
Rząd w Berlinie chce, aby niemieckie koncerny zintensyfikowały prace nad rozwojem elektrycznej motoryzacji. {więcej}
O pomoc finansową rządu Angeli Merkel na ten cel zabiegają zresztą szefowie czołowych niemieckich koncernów motoryzacyjnych – m.in. dyrektor wykonawczy BMW, Norbert Reithofer, czy CEO Daimlera – Dieter Zetsche, którzy na spotkanie z Kanclerz Niemiec w zeszłym tygodniu przyjechali elektrycznymi wersjami Mini Coopera i Smarta.
Spotkanie, które zostało zwołane przez szefową niemieckiego rządu pod hasłem „Co zrobić, aby dokonać przełomu w produkcji elektrycznego auta?” zgromadziło szefów największych niemieckich koncernów motoryzacyjnych i energetycznych.
Skąd zainteresowanie Berlina tematem elektrycznych pojazdów? Rząd Angeli Merkel jest przekonany, że elektryfikacja w motoryzacji jest jednym z najważniejszych trendów w globalnej gospodarce i Niemcy nie mogą zostać w tym temacie w tyle.
Niemiecki minister gospodarki, Rainer Brüderle, powiedział niedawno, że napęd elektryczny to kluczowa technologia dla niemieckiego przemysłu. Minister Transportu Peter Ramsauer stwierdził natomiast, że rozwój elektrycznej motoryzacji to najważniejsze zadanie dla obecnego rządu, a sama Merkel określiła ten temat „narodowym zadaniem”.
Niemcy mają świadomość, że – chociaż ich koncerny motoryzacyjne rozwijają elektryczne technologie – są w tej dziedzinie w tyle za swoimi największymi konkurentami w globalnej gospodarce, czyli Chinami i Japonią, które w rozwoju elektrycznego hi-tech są dalej niż nasi zachodni sąsiadzi.
Szefowie BMW, Daimlera i Volkswagena chcą, aby niemieckie władze wprowadziły standardy w zakresie budowy infrastruktury do obsługi elektrycznych pojazdów, a także wsparły ich subsydiami liczonymi w miliardach euro – tak, jak robią to chociażby rządy USA czy Chin.
Niemniej jednak, w Niemczech powszechne są też opinie przeciwników elektrycznych pojazdów, którzy twierdzą, iż – biorąc pod uwagę fakt, że energia, którą będą konsumować takie samochody, będzie w dużej mierze produkowana przez elektrownie węglowe – tradycyjne pojazdy będą w niedalekiej przyszłości spalać ok. 3 l. benzyny , co uczyni je bardziej ekologicznymi od samochodów napędzanych energią elektryczną.
ADAC – niemiecki automobilklub – obliczył, że Smart z silnikiem diesela emituje 86 g CO2 na kilometr, tymczasem elektryczny Smart wykorzystujący energię dostarczoną przez elektrownię węglową wydala do atmosfery 107 g CO2/km. Tak więc, aby elektryczna motoryzacja była rzeczywiście przyjazna środowisku, musi konsumować energię produkowaną w dużym stopniu ze źródeł odnawialnych.
Dodatkową barierą w rozwoju elektrycznej motoryzacji jest cena tego rodzaju samochodów, która czyni je mało konkurencyjnymi wobec ich spalinowych odpowiedników. Rządy krajów wspierających rozwój elektrycznych pojazdów zachęcają więc do ich kupna ulgami podatkowymi. Amerykanin, który kupi samochód na baterię, otrzyma rabat w wysokości ok. 5,5 tys. euro, Francuz – 5 tys. euro, a Chińczyk nawet 6,5 tys. euro.
Niemieckie koncerny motoryzacyjne nie mogą już jednak odejść od rozwoju elektrycznych pojazdów, a zmuszają je do tego m.in. przepisy Unii Europejskiej w zakresie ograniczenia emisji CO2. W dodatku, w dłuższej perspektywie należy pamiętać o ograniczonych zasobach ropy i pewnym wzroście jej cen.
Pytanie tylko, czy odpowiedzią na te zagrożenia jest samochód elektryczny? Aby tak się stało, koncerny motoryzacyjne – nie tylko niemieckie – czeka jeszcze wiele pracy. Muszą one sprawić przede wszystkim, aby technologia ta była o wiele bardziej wydajna, niezawodna, a przy tym – znacznie tańsza.
Red. Gramwzielone.pl