Model S symbolem przełomu?

Szefowie amerykańskiej Tesli pracują nad autem, które – jak twierdzą – zapoczątkuje erę elektrycznej motoryzacji. {więcej}

Następca Roadstera został po raz pierwszy pokazany w ubiegłym roku, co odbiło się za Oceanem szerokim echem. Model S swój „europejski” wygląd – jak charakteryzowały go wówczas amerykańskie media – zawdzięcza Franzowi von Holzhausenowi, który wcześniej projektował dla Mazdy, General Motors i Volkswagena. Elon Musk, CEO Tesli porównuje nowe auto – w zakresie jego praktyczności, a zarazem luksusu – do BMW serii 5 czy Mercedesa Benz CLS.

Zaplanowany na przyszły rok debiut czterodrzwiowego sedana może rzeczywiście okazać się przełomem. Jeśli Model S odniesie sukces, będzie to ważny krok na drodze do popularyzacji samochodów elektrycznych, a sama Tesla przestanie być kojarzona z niszowymi pojazdami. Czy jednak Model S może stać się – jak przekonuje Musk  – tym, czym okazał się dla motoryzacji legendarny Model T Forda?

REKLAMA

Czas pojazdów z napędem elektrycznym nadchodzi. Jednak czy nowy model Tesli może stać się symbolem motoryzacji bez spalin? Wierzy w to administracja Obamy, która w zeszłym roku – w ramach programu wspierającego rozwój zaawansowanych technologicznie pojazdów – udzieliła Tesli preferencyjnych pożyczek w wysokości 465 mln dol. W Teslę inwestują też szefowie Google, Larry Page i  Sergey Brin – ten drugi jest też właścicielem dwóch Roadsterów.

REKLAMA

Jednak – póki co – sukces Modelu S nie wydaje się pewny. Jak zapewnia Musk, nową Teslę będzie można kupić już w III kwartale 2011 roku – niewiadomo jednak, czy za Modelem S nadąży infrastruktura. Jakkolwiek jego zasięg ma wynosić nawet 480 km, brak punktów, w których będzie można naładować baterię, z pewnością odwiedzie od zakupu wielu Amerykanów.

Poza tym, przeszkodą może okazać się cena nowego auta. Ma ono bowiem kosztować w podstawowej wersji aż 50 tys. dolarów – i to przy uwzględnieniu federalnej ulgi podatkowej w wysokości 7,5 tys. dol. Klienci będą mieli do wyboru 3 wersje – z zasięgiem 250, 370 i 480 km. Oczywiście, wraz ze wzrostem wydajności samochodu, rosnąć będzie również jego cena.

Szefowie Tesli nie mogą też lekceważyć konkurencji. W tym samym czasie, w którym do salonów trafić ma nowe auto amerykańskiego producenta, debiut elektrycznych modeli zapowiadają też duże koncerny motoryzacyjne, m.in. Nissan czy General Motors.

Czy Tesla stanie się więc motoryzacyjnym hitem za Oceanem? Jeśli wierzyć zapewnieniom szefów firmy, będziemy mogli przekonać się o tym już w przyszłym roku. Przyspieszymy elektryczną rewolucję, aby uniezależnić nas od ropy – zapewnia Musk.


Red. Gramwzielone.pl