Hybrydy – ekologiczna hipokryzja?
Ekologiczny samochód to taki, który nie emituje szkodliwych substancji do atmosfery, a jego produkcja oparta jest na naturalnych źródłach energii. Żadna hybryda nie spełnia tych warunków. {więcej}
Ekologia jest w modzie i stanowi produkt, na którym wielkie koncerny chcą zarabiać pieniądze. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby konsumenci świadomie dbali o środowisko, a nie byli „ekologicznymi hipokrytami”. To co „zielone” nie zawsze jest tak przyjazne środowisku, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.
Troska o środowisko staje się coraz ważniejsza dla koncernów motoryzacyjnych. Każda chcąca liczyć się na rynku marka, wprowadza do swojej oferty auta z napędem hybrydowym, a niektóre idą dalej pokazując światu samochody napędzane wyłącznie silnikami elektrycznymi. Na rynku mamy do czynienia z etapem przejściowym, który będzie trwał tak długo, aż technologia samochodów w pełni elektrycznych nie zostanie dopracowana w stopniu, który usatysfakcjonuje potencjalnych klientów.
W oczekiwaniu na samochody na prąd koncerny motoryzacyjne proponują swoim klientom swego rodzaju półśrodek, czyli samochody z napędem hybrydowym. Auta tego typu posiadają dwa współpracujące ze sobą silniki – najczęściej elektryczny i spalinowy. Założeniem tego typu rozwiązania jest ograniczenie zużycia paliwa i emisji szkodliwych substancji do atmosfery.
Jak to działa?
Podczas postoju silnik spalinowy nie pracuje, dzięki czemu żadne szkodliwe substancje nie są emitowane do atmosfery. Przy wolnej jeździe do napędu służy wyłącznie silnik elektryczny. Gdy kierowca chce szybko przyspieszyć wówczas włączane są oba silniki, co pozwala wykorzystać pełen zakres mocy. Podczas hamowania wytwarza się energia. Jest ona gromadzona w akumulatorach, którymi napędzany jest silnik elektryczny. Wszystkie te procesy obniżają poziom emisji szkodliwych substancji do atmosfery oraz ograniczają zużycie paliwa, czyli obniżają koszty eksploatacji. Są jednak fakty, o których rzadko się słyszy, a już na pewno nie chwalą się nimi producenci samochodów hybrydowych.
Druga strona medalu
Auta hybrydowe są oszczędne, co pokazuje chociażby trzecia edycja Eko–Challenge 2010, czyli testów, podczas których kierowcy starają się osiągnąć jak najniższe wyniki zużycia paliwa na konkretnej trasie. Uzyskany przez hybrydową Toyotę Prius III wynik to – średnio – 3,3 l/100 km. Zespół silnikowy zamontowany w tym aucie jest zdobywcą prestiżowej nagrody Engine of the Year w kategorii Green Engine of the Year.
Ostatnia premiera Forda zmusza jednak do zastanowienia się nad sensem istnienia hybryd. Mowa tu o Focusie ECOnetic, którego wyposażono w dieslowski silnik o pojemności 1.6 litra i mocy 105 KM. Samochód charakteryzuje niskie zużycie paliwa, które – według producenta – wynosi zaledwie 3,5 litra na 100 km. Skoro taki wynik potrafi osiągnąć samochód wyposażony w jeden silnik, to po co zwiększać koszty produkcji i masę pojazdu montując w nim dodatkowy silnik elektryczny?
Warto przyjrzeć się procesom produkcyjnym oraz recyklingowi baterii, które wykorzystywane są w napędach hybrydowych. Nie mają one nic wspólnego z troską o środowisko, co najlepiej pokazuje proces produkcji Toyoty Prius. By działać, silnik elektryczny potrzebuje akumulatora o wysokiej wydajności. Te produkowane są z niklu, który wydobywany jest w Kanadzie (powoduje to kwaśne deszcze). Stamtąd drogą morską trafia do Chin, gdzie odbywa się wstępna obróbka. Następnie transport trafia do Japonii – dopiero tu powstają akumulatory i reszta samochodu. Wyprodukowane auta są eksportowane do Stanów Zjednoczonych i Europy, co wiąże się z kolejną długą podróżą i ogromnymi ilościami szkodliwych substancji, które przedostają się do atmosfery za sprawą statków transportowych.
Kolejnym problemem jest trwałość akumulatorów. Według przedstawicieli Toyoty akumulatory montowane w Priusach mają wystarczyć na przejechanie 240 tys. kilometrów, podczas gdy w zwykłych silnikach benzynowych ich trwałość jest dwa razy dłuższa. Ponadto recykling niklowanych akumulatorów jest zdecydowanie droższy od standardowych.
System Start&Stop, który montowany jest w autach hybrydowych (ale nie tylko) to kolejny sposób mający zmniejszyć zużycie paliwa. Jego działanie jest proste – gdy samochód się zatrzymuje silnik spalinowy zostaje wyłączony, dzięki czemu auto nie emituje szkodliwych substancji do atmosfery. Przyspiesza to jednak proces zużywania poszczególnych części silnika, które trzeba poddać obróbce. To niesie za sobą konieczność zanieczyszczania środowiska.
Warto?
Samochody z napędem hybrydowym są drogą prowadzącą do wprowadzenia na rynek aut w pełni elektrycznych. To ekologiczny eksperyment, który każe się zastanowić jaki powinien być samochód prawdziwie ekologiczny. Nie można określać mianem „zielonego” auta, którego produkcja jest tak szkodliwa dla środowiska, jak żadnego innego samochodu o napędzie spalinowym. Jeżeli chcemy mówić o w pełni ekologicznych działaniach to również proces produkcji powinien spełniać ścisłe normy środowiskowe. Energia wykorzystywana w fabrykach powinna pochodzić z naturalnych źródeł, jak ma to miejsce m.in. w belgijskiej fabryce Forda, gdzie do produkcji samochodów używa się energii słonecznej i wiatrowej. Prawdziwie ekologiczny samochód to nie tylko taki, który nie emituje żadnych szkodliwych substancji do atmosfery, ale również do jego produkcji używa się wyłącznie naturalnych źródeł energii. Zgodnie z tą tezą żadna hybryda nie zasługuje na miano auta w pełni ekologicznego.
Autor: Piotr Kozłowski / chronmyklimat.pl