Antidotum na braki energii? Prof. Żmijewski proponuje ideę spółdzielni energetycznych
{więcej}W wywiadzie dla wnp.pl prof. Krzysztof Żmijewski postuluje rozwój energetyki prosumenckiej i energetyki realizowanej na poziomie gmin m.in. w modelu spółdzielni energetycznych. Jego zdaniem takie rozwiązania mogą być odpowiedzią na problem spodziewanego niedoboru energii elektrycznej, który już teraz jest zauważalny na obszarach wiejskich.
Prof. Żmijewski podkreśla w wywiadzie dla wnp.pl, że poprawy stanu sieci energetycznych i jakości dostarczanej energii wymagają zwłaszcza obszary wiejskie, jednak energetyka nie jest zainteresowana inwestycjami w infrastrukyurę w regionach wiejskich, ponieważ ich mieszkańcy stanowią małą część jej klientów (niewiele ponad 8% odbiorców). Jak informuje prof. Żmijewski, na wsi niedobory energii występują 10 razy częściej niż w miastach, a energia, którą są zasilane obszary wiejskie, posiada często napięcie poniżej 180 V przy standardzie 230 V.
Jak wynika z opublikowanego niedawno raportu „Program Gospodarki Niskoemisyjnej na terenach wiejskich” energię spełniającą standardy jakości można dostarczyć do odbiorcy, gdy linia SN nie jest dłuższa niż 50 km, NN nie przekracza 500 metrów. Tymczasem ponad 12% linii NN na obszarach wiejskich przekracza 1 km, aż 44,8% przekracza 500 metrów, a 18% linii SN ma ponad 50 km i 2,3% ponad 100 km.
Zdaniem prof. Żmijewskiego, rozwiązaniem tego problemu może być rozwój energetyki rozproszonej – prosumenckiej, realizowanej na poziomie gospodarstw domowych, a także energetyki funkcjonującej na poziomie gmin – w tym w postaci tzw. spółdzielni energetycznych. Dzięki lokalnym elektrowniom i elektrociepłowniom można by produkować i konsumować energię na miejscu, omijając problem nierozwiniętej i przestarzałej infrastruktury przesyłowej.
Pomysł lokalnych spółdzielni energetycznych jest realizowany z powodzeniem w Niemczech, gdzie działa już ponad 700 tego rodzaju podmiotów. – Spółdzielnie niemieckie są z pełną świadomością wspierane przez prawo i władze niemieckie a nie potrafię wskazać żadnego przepisu, który by wspierał takie inicjatywy w Polsce. Raczej mogę wymienić listę barier do pokonania. W Niemczech został stworzony mechanizm systemowo wspierający oddolne inicjatywy w zakresie budowy źródeł energii i jest bardzo życzliwa atmosfera wokół spółdzielni energetycznych traktowanych przez władze federalne jako część Energiewende. (…) Eksperci mówią , że w Polsce budowa źródeł energii czy mikrosieci pod szyldem spółdzielni byłaby znacznie trudniejsza i że łatwiej byłoby to robić zawiązując inicjatywy w formie spółek prawa handlowego, co naturalnie nie do końca jest zgodne z ideą spółdzielczości. W każdym razie w inicjatywach gminnych nie chodzi o to, żeby zrobić biznes tylko o to, żeby zapewnić sobie lokalnie bezpieczne i nie najdroższe źródło dostaw energii o jakości (przepraszam) miejskiej, a nie wiejskiej czyli bez przerw w dostawach, bez wahań napięcia, czy bez prądów błądzących, co jest przypadłością rzadkich sieci niskich napięć w Polsce – wnp.pl cytuje prof. Żmijewskiego.
Prof. Żmijewski postuluje wprowadzenie regulacji ułatwiających produkcję energii na poziomie prosumenckim, zwracając uwagę, że obecne prawo uniemożliwia produkcję energii w modelu prosumenckim m.in. małym działalnościom gospodarczym. – Niestety, istniejące regulacje tego nie ułatwiają. Na przykład prosument powinien być zdefiniowany przedmiotowo, a nie podmiotowo jak obecnie. Przedmiotowo to znaczy, że każdy, kto produkuje energię w źródle o mocy mniejszej od 40 kW powinien być uznawany za prosumenta i cieszyć się m.in. ułatwieniami w przyłączaniu do sieci. Natomiast my definiujemy prosumenta jako osobę fizyczną nie prowadząca działalności gospodarczej, co wyrzuciło poza nawias energetyki prosumenckiej wszystkie warsztaty, niezależnie od formy w jakiej prowadzą działalność. Na szczęście rolnicy nie zostali wyrzuceni poza ten nawias ponieważ rolnik, chociaż prowadzi działalność gospodarczą, to w świetle prawa jej nie prowadzi, ale to oczywiście dotyczy najsłabszych ekonomicznie gospodarstw rolnych – zauważa na łamach wnp.pl prof. Żmijewski, dodając, że w Polsce energię może produkować nawet ok. 6 mln prosumentów.
Prof. Żmijewski uznaje też za niekorzystny dla rozwoju energetyki prosumenckiej zapis mówiący o ograniczeniu ceny sprzedawanej energii do 80% hurtowej ceny energii. – Niewątpliwie ograniczenie w przypadku prosumentów ceny sprzedaży energii do 80 proc. ceny z rynku konkurencyjnego zostało zrobione po to, żeby prosumenci nie handlowali energią i nie konkurowali na rynku wytwarzania z energetyką zawodową. Z drugiej strony to korzystny zapis dla kupujących, czyli spółek obrotu koncernów energetycznych, bo wprawdzie muszą kupić energię od prosumentów, ale tanio. Niewątpliwie zatem obecne regulacje nie zachęcają prosumentów, żeby produkować energię na sprzedaż. Nie krytykuję tego, tylko stwierdzam, że tak jest. W konsekwencji opłacalność przedsięwzięć prosumenckich będzie budowana wyłącznie na oszczędnościach, czyli na założeniu autoprodukcji energii na własne potrzeby zamiast korzystania z energii sieciowej. Teraz wygląda na to, bo można to policzyć, że około 2020 roku bardziej będzie się opłacało wyprodukować sobie prąd samemu niż kupić z sieci – wnp.pl cytuje prof. Żmijewskiego.
gramwzielone.pl