WWF o nowym projekcie ustawy o OZE: szef PSL nie pomoże rolnikom
{więcej}W ramach nowego projektu ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE), polski rząd wyszedł z założenia, że musi zrealizować dwa zasadnicze cele: dotrzeć do celu wytwarzania 19% energii elektrycznej z OZE – do 2020 roku – i zrobić to w jak najtańszy sposób. Na takim podejściu zyskają duże koncerny, a stracą obywatele, szczególnie rolnicy, którzy mają największe możliwości w zakresie produkowania zielonej energii. Obywatele mogliby zarabiać, produkując czystą energię. Jednak tak się nie stanie, bo wicepremier i minister gospodarki oraz szef PSL, Janusz Piechociński zdecydował się przyjąć niekorzystne dla nich przepisy w propozycji nowego prawa – pisze WWF Polska.
Zamiast traktować OZE, jako bodziec inwestycyjny w innowacyjny i czysty wzrost gospodarczy w Polsce, rząd postanowił postawić sobie za cel spełnienie minimalnych wymogów wynikających z prawodawstwa unijnego. Wsparcie finansowe dla podmiotów, które chciałyby zainwestować w OZE będzie uzależnione od najniższej ceny za megawatogodzinę. Powyższe kryterium sprawi, że wygrywać będzie współspalanie biomasy z węglem i nie będzie warunków do konkurencyjnego wzrostu innych rodzajów OZE w Polsce.
Ogólnym założeniem obowiązującego unijnego pakietu energetyczno-klimatycznego, przyjętego przez Polskę, było zrozumienie, że musimy budować nowoczesną gospodarkę, w sojuszu ze środowiskiem naturalnym, odporną na wahania cen surowców energetycznych, z długoterminowym wykorzystaniem pozyskanej technologii, jako towar eksportowy – mówi Tobiasz Adamczewski z WWF Polska. – Wydaje się, że polski rząd postanowił jednak potraktować rozwój OZE w inny sposób – jako konkurencję dla rodzimego węgla oraz spółek skarbu państwa – w szczególności energetycznych.
W zeszłym roku Ministerstwo Gospodarki, pod przywództwem Waldemara Pawlaka, miało już gotowy projekt nowej ustawy o OZE zawierający w sobie wiele pozytywnych elementów, które mogłyby stać się impulsem do rozwoju energetyki odnawialnej. Najważniejszymi elementami proponowanej poprzednio ustawy było rozróżnienie wsparcia w zależności od technologii i wielkości nowych elektrowni oraz znaczne ograniczenie wsparcia dla współspalania. Pozytywnym elementem był też z góry założony spadający poziom wsparcia względem czasu – widać było wyciągnięcie wniosków z przykładów pierwszych, nieoptymalnych systemów Czech, Hiszpanii i Niemiec. Bardzo dobrym pomysłem było też zastosowanie wsparcia w systemie gwarantowanych cen zbytu energii (tzw. Feed in tariff) dla mikroźródeł i prosumentów. Wszystkich tych elementów w nowym projekcie ustawy nie ma. Wniosek jest jeden: rządzącym zależy wyłącznie na wsparciu koncernów węglowych i na pozostawieniu OZE na bocznym torze.
Nowy projekt ustawy o OZE, który ukazał się w połowie listopada br., będzie gwoździem do trumny sektora OZE – dodaje Adamczewski. -Aukcje, przewidziane w procesie kupna energii z odnawialnych źródeł, będą wygrywały przede wszystkim instalacje współspalające biomasę z węglem, które są bezkonkurencyjne cenowo wobec technologii opartych na energii z wiatru, słońca czy biogazu.
Biorąc pod uwagę przepisy obecnego projektu założeń do ustawy o OZE, należy wyciągnąć wniosek, iż większość wsparcia trafi do dużych koncernów energetycznych. Chociaż nowe założenia do ustawy gwarantują 25-procentową pulę wsparcia finansowego dla mniejszych instalacji, pomiędzy 40 kW a 1 MW, nie oznacza to, że pieniądze trafią do wszystkich wytwórców energii odnawialnej. Wręcz przeciwnie! Proponowany przez rząd system wsparcia będzie przypominał procedurę przetargową, a wsparcie otrzyma ten, kto zaproponuje najniższą cenę energii. W tym przedziale mocy najbardziej uprzywilejowane będą małe elektrownie wodne. Z kolei preferowane kryterium produkcji wyniesie powyżej 3 500 godzin z zainstalowanej jednej MWh, co skutecznie uniemożliwi konkurowanie na rynku OZE instalacjom fotowoltaicznym i wiatrowym. Nawet dla inwestycji biogazowych znajdujących się w tych 25% ryzyko wcale nie będzie mniejsze niż do tej pory. Aukcje trzeba będzie przecież wygrać. Skoro roczna pula wsparcia będzie też ograniczona, projekty biogazowe będą konkurowały między sobą wraz z małymi elektrowniami wodnymi.
Warto podkreślić, iż procedura uzyskania decyzji dla instalacji biogazowych tj. warunki przyłączenia, umowa przyłączeniowa, pozwolenie na budowę i pozyskanie finansowania jest trudne i długotrwałe. Przy okazji rolnicy, jako główni posiadacze warunków o parametrach pozwalających na wykorzystywanie mikroinstalacji i produkcję zielonej energii, będą pozbawieni takiej możliwości, gdyż nowy projekt nie przewiduje wsparcia dla instalacji poniżej 40 kW. Ustawa dyskryminuje również obywateli, którzy noszą się z zamiarem sprzedaży nadwyżek wyprodukowanej energii z OZE.
To jest oburzające, iż energetyka obywatelska może liczyć na zaledwie 80% zeszłorocznej ceny rynkowej za wyprodukowaną energię – uważa Adamczewski. – Niestety nawet nowe założenia do ustawy o OZE nie zagwarantują warunków przyjaznych dla obywateli, którzy chcieliby zostać producentami energii. A to powinien być priorytet w polityce energetycznej naszego kraju.
Nowy projekt ustawy o OZE skutecznie wyeliminuje z rynku pozostałą resztkę inwestorów zajmujących się energią wiatrową (mniejszą i morską), fotowoltaiczną oraz sprawi, że inwestycje w biogaz będą bardziej ryzykowne. Podtrzyma jednocześnie preferencyjne warunki dla współspalania węgla z biomasą (oba surowce coraz częściej są sprowadzane spoza granic Polski) oraz pomoże w rozwoju małych elektrowni wodnych, które mogą mieć potencjalny negatywny wpływ na ekosystemy rzek, stwarzając m. in. bariery w migracji ryb wędrownych.
Dlatego WWF apeluje, by rząd powrócił do poprzedniego projektu ustawy, z października 2012 roku – podsumowuje Adamczewski. – Powinno tak się stać, ze względu na konieczność uniezależnienia sektora energetycznego w Polsce od importu paliw kopalnych i zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego kraju. Rząd powinien odejść od wsparcia dla współspalania węgla z biomasą*, na rzecz innych rodzajów energetyki, ze szczególnym uwzględnieniem pomocy obywatelom, którzy chcieliby zostać prosumentami.
*W projekcie nowej ustawy, zaproponowanym przez rząd, dotychczasowe instalacje współspalające biomasę z węglem będą mogły pozostać przy starym systemie, ale będą dostawały pół certyfikatu za MWh (czyli o 50% proc mniej). Jednak resort gospodarki, w ramach wsparcia współspalania, wprowadził definicję „dedykowanego spalania wielopaliwowego”, którego ta 50% obniżka wartości certyfikatu nie obejmie. Dedykowane współspalanie od zwykłego różni się tym, że wystarczy sprzęt podający osobno biomasę od węgla.
WWF