Feed-in tariffs daje gwarancje inwestorom

Feed-in tariffs daje gwarancje inwestorom
Michał Ćwil, PIGEO

Wielu ekspertów twierdzi, że Polskę nie jest stać na system feed in tariff. Ja się z tym nie zgodzę – mówi w drugiej części wywiadu dla Gramwzielone.pl Michał Ćwil, dyrektor generalny PIGEO.{więcej}

Czytaj pierwszą część wywiadu [kliknij]

 

REKLAMA

Polska jest jednym z nielicznych krajów, które w dalszym ciągu stosują system zielonych certyfikatów, podczas gdy większość krajów przyszła na system feed-in tariffs. Czy pozostawanie przy zielonych certyfikatach służy rozwojowi OZE i czy nie powinniśmy –wzorem innych europejskich krajów- przejść na bardziej elastyczny i w większym stopniu wspierający rozwój mniejszych instalacji OZE- system taryf gwarantowanych?

Zasadnicza różnica wskazanych systemów wsparcia, to gwarancja w przypadku taryf i jej brak w przypadku zielonych certyfikatów. Taryfy gwarantują przewidywalność przychodów przez ustalony okres czasu, zwykle 20 lat. Zielone certyfikaty tego nie gwarantują, tym bardziej że obowiązki regulujące rynkiem certyfikatów ustalone są obecnie w randze rozporządzenia, a nie ustawy; oby to się zmieniło. Poziom taryfy, zwykle, uzależniony jest od technologii i zainstalowanej mocy, zaś certyfikaty nie rozróżniają mocy i technologii. W efekcie funkcjonowania zielonych certyfikatów w Polsce, ponad 1,5 mld zł wsparcia rocznie kierowane jest nie tam, gdzie trzeba.  Wielu ekspertów twierdzi, że Polskę nie jest stać na system feed in tariff. Ja się z tym nie zgodzę. PIGEO wręcz postuluje za wprowadzeniem tego wsparcia bo daję gwarancję inwestorom, a to może zachęcić do zwiększenia intensywności inwestycyjnych. Ważna jest wysokość poziomu bo od niego zależy czy Polskę stać na ten system czy nie. „Na końcu” łańcucha i tak zapłacimy za to my – odbiorcy końcowi. Tak więc, nie zabiegamy przecież, aby poziom taryf był jak przykładowo na poziomie niemieckim. Można ustalić adekwatne poziomy na uwarunkowania polskie, dbając jednocześnie o odbiorców końcowych. Pojawia się także wiele sygnałów wskazujących o ewentualnym zmniejszaniu wsparcia dla odnawialnych źródeł energii. Skomentował bym to tylko w ten sposób, że Polska najpierw powinna trochę zbudować w OZE, aby o tym myśleć i to jest zasadnicza różnica przy porównywaniu jej, w tym zakresie, z innymi krajami.

Jakie zapisy powinny znaleźć się jeszcze w nowej ustawie, aby usprawnić i zwielokrotnić inwestycje w energetyce odnawialnej?

Z pewnością przepisy dla obligatoryjnego planowania przestrzennego oraz rozwoju sieci elektroenergetycznych na przyjmowanie OZE. To kwestie niezwykle ważne z punku widzenia elektroenergetyki. Ustawodawca powinien przewidzieć system zachęt podatkowych dla instalowanych pomp ciepła i kolektorów słonecznych.

Przykłady inwestycji w farmy wiatrowe czy biogazownie pokazują, że inwestowanie w OZE w Polsce to zadanie dla bardzo wytrwałych inwestorów. Kilka tygodni temu inspektorat ochrony środowiska wstrzymał w wyniku protestu ekologów budowę 50-megawatowej farmy wiatrowej w pobliżu Zgorzelca – inwestycji wartej 400 mln zł, mającej pełne poparcie lokalnych władz i społeczności, a także posiadającej wszelkie niezbędne pozwolenia na realizację. Co należy zmienić, aby inwestowanie w OZE w naszym kraju było bardziej przewidywalne i oparte na przejrzystych zasadach?

Nie znam dokumentacji projektu. Skoro dla przedmiotowego projektu wydana została pełna dokumentacja, więc zakładam że obejmuje ona także decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach, którą wydają władze lokalne po konsultacji z regionalną dyrekcją ochrony środowiska. Dlatego działanie ekologów w tym przypadku jest nie zrozumiałe. Zgodzę się, że w wielu miejscach nie należy budować farm wiatrowych, jednakże, niestety,  wielokrotnie inwestorzy mają do czynienia z nieuzasadnionymi protestami lokalnej społeczności. Obecne procedury w zakresie ocen oddziaływania na środowisko przedsięwzięć z zakresu odnawialnych źródeł energii nie ułatwiają życia polskim inwestorom, w tym szczególnie energetyki wiatrowej. Przeciętny czas przygotowania projektu średniej wielkości farmy wiatrowej 20 MW, od momentu powzięcia przez inwestora takiego zamiaru, do uzyskania wszystkich wymaganych prawem decyzji – wynosi ok 4 lat. Nawet w przypadku pojedynczych wież wiatrowych procedury środowiskowe trwają kilkanaście miesięcy.W tej delikatnej materii może pomóc tylko edukacja, intensywniejsze konsultacje i zmiana mentalności różnych grup społeczeństwa.

Jakie najważniejsze przeszkody czekają na inwestorów chcących budować nowe elektrownie wiatrowe? Co należy zrobić, aby ułatwić inwestowanie w farmy wiatrowe?

REKLAMA

Zasadniczą przeszkodą jest brak miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego uwzględniających lokalizowanie farm wiatrowych oraz brak gwarancji przyłączenia do sieci po zrealizowaniu projektu. Dziś, bowiem, należy uzyskać decyzję lokalizacyjną przed złożeniem wniosku o wydanie warunków przyłączenia do sieci elektroenergetycznej. Nie mając gwarancji przyłączenia, cała praca może pójść na marne. Dlatego warto rozważyć wprowadzenie gwarantowanego dostępu do siecu dla źródeł odnawialnych w taki sposób aby planowanie insfrastruktury sieciowej powiązane było z planami budowy jednostek wytwórczych. Można to właśnie zrobić w projektowanej ustawie. Podkreślę, że Dyrektywę 2009/28/WE powinniśmy wykorzystać nie do wypełnienia zobowiązania unijnego, tylko do wprowadzenia środków, które przełożą się na większą liczbę inwestycji ze zredukowanym ryzykiem, a co za tym idzie za mniejsze pieniądze. Ważną, jeśli nie najważniejszą, kwestą jest wspomniana wcześniej konieczność wprowadzenia stabilnych systemów wsparcia funkcjonujących, w aspekcie realizacji celów Dyrektywy, do, co najmniej, 2035 r.

W naszym kraju ostatnio coraz więcej mówi się o rozwoju morskiej energetyki wiatrowej. Kiedy na polskim Bałtyku powstaną pierwsze farmy wiatrowe i co należy zrobić, aby przyspieszyć ich rozwój?

Przygotowanie i realizacja takiego przedsięwzięcia to skomplikowany proces technologiczny i prawny, co podnosi ryzyko. Niestety pociąga to za sobą także większe nakłady inwestycyjne. Należy przystosować system prawny dla morskich farm wiatrowych głównie w ujęciu o ustawę o obszarach morskich. Dziś nie ma nawet procedur na posadowienie masztów do pomiarów prędkości wiatru. Zasadnicze kwestie dotyczyć będą zagadnień środowiskowych, stworzenia odpowiednich wytycznych do przeprowadzania oceny oddziaływania na środowisko, w ujęciu całego ekosystemu oraz możliwość przyłączenia do sieci. Sądzę, że pierwsza farma wiatrowa może powstać jeszcze na poczet Dyrektywy 28. Nie należy jednak spodziewać się więcej niż 2 do 3 inwestycji w okresie najbliższej 10 latki.

W ostatnim czasie w Polsce obserwujemy coraz większe zainteresowanie budową biogazowni. Tymczasem inwestorzy rozpoczynający projekty w tym zakresie napotykają na wiele barier począwszy od sprzeciwu lokalnych społeczności po czasochłonne i niejasne procedury administracyjne. Czy ambitne cele rządu w zakresie budowy biogazowni zapisane w „Polityce Energetycznej Polski do 2030” mają w takich warunkach jakiekolwiek szanse na realizację?

W międzyczasie rząd wydał inny dokument pt. „Kierunki rozwoju biogazowni rolniczych w Polsce na lata 2010-2020”. Cele tych dokumentów są ambitne. Ale, rzeczywiście, bez radykalnych zmian polityki ustawodawczej cele te nie zostaną osiągnięte. Plan 2 tys. instalacji podawany przez przedstawicieli rządu już w 2008 r. zrobił na wielu inwestorach, także zagranicznych, duże wrażenie – stąd zainteresowanie. Ale do dziś nie ma działań wykonawczych, w efekcie wiele firm przymierzających się do inwestycji w tym okresie, wycofało się z polskiego rynku. Takich przykładów PIGEO może podać kilka. Wielu inwestorów rozpoczęło prace przygotowawcze dla licznych inwestycji. Ponoszą koszty, nie przynosząc zysków. Zainicjowali kontraktowanie surowca, ale w efekcie uprawy wstrzymane są do czasu zrealizowania inwestycji. Przeciąganie w czasie realizacji planowanych inwestycji zaczyna niecierpliwić producentów rolnych planujących dostarczać surowce do biogazowni. Powstają praktycznie biogazownie tylko takie, które otrzymały wsparcie inwestycyjne. Środki z pomocy Programów Operacyjnych na lata 2007-2013 praktycznie wyczerpały się. Więc na tym może zakończyć się przyrost instalacji biogazowych, jeśli rząd nie podejmie pilnie działań w kierunku przyznania dedykowanego wsparcia dla wytwórców biogazu rolniczego czy energii elektrycznej i ciepła z biogazu. Nie wspomnę o braku regulacji w zakresie gospodarki odpadami, bo w dalszym ciągu masa przefermentowana, która powstała, z niczego innego jak, z surowców pochodzenia rolniczego, klasyfikowana jest dalej jako odpad.

W ubiegłym roku w Europie zainstalowano ponad 12 GW elektrowni słonecznych. W tym aspekcie fotowoltaika wyprzedziła pozostałe odnawialne źródła energii. Tymczasem potencjał fotowoltaki w Polsce jest w dalszym ciągu praktycznie zerowy. Z czego wynika Pana zdaniem taka sytuacja i co należy uczynić, aby energetyka słoneczna zaczęła rozwijać się także w naszym kraju?

Wykorzystanie potencjału energii słonecznej w elektroenergetyce rzeczywiście jest marginalne w Polsce. To wynika, przede wszystkim, z wysokiego nakładu inwestycyjnego na 1 kW mocy zainstalowanej (ok. 2 krotnie wyższy niż przykładowy dla energetyki wiatrowej), mała produkcja energii w przeliczeniu na jednostkową moc zainstalowaną (ok. 3 krotnie niższa niż w przypadku energetyki wiatrowej) i to samo wsparcie (w Polsce) na kWh jak dla pozostałych źródeł odnawialnych.

Koszt produkcji możemy zmniejszyć poprzez rozwój ogniw II generacji, tzw. cienkowarstwowych np. na bazie absorberów z tellurku kadmu (CdTe), czy selenku indowo miedziowo galowego (CuInGaSe2) – trwają prace badawcze w licznych ośrodkach, także w Polsce. Półprzewodniki te charakteryzują się odpowiednimi współczynnikami absorpcji światła, ale niestety sprawności ich w dalszym ciągu odstają od produkowanych na przemysłową skalę monokrystalicznych ogniw krzemowych. Rozwój badań nad organicznymi ogniwami słonecznymi może także być szansą dla fotowoltaiki w Polsce. Jest to jednak odległy czas komercjalizacji tej technologii w Polsce. Myśląc czasach dzisiejszych, dla osiągania celów roku 2020, pozostaje wola polityczna i wprowadzenie większego wsparcia operacyjnego dla PV. Tu zasugerowałbym ustawodawcy wprowadzenie zachęt dla indywidualnych instalacji zintegrowanych z fasadami budynków. W przeciwnym razie pozostanie wykorzystanie słońca tylko do produkcji ciepła z wykorzystaniem kolektorów. Należy jednocześnie zachęcić ośrodki naukowe dla rozwoju nowych technologii wykorzystujących konwersję energii z wykorzystaniem półprzewodnikowych ogniw słonecznych, ale z dużym nastawieniem na ich zastosowanie w przemyśle. Temu służyć powinny w szczególności środki w ramach Programów Operacyjnych Innowacyjna Gospodarka.

 

d.ł. , pp