Offshore na Bałtyku: "jak nie wiemy dokąd idziemy, na pewno tam nie dojdziemy"
![Offshore na Bałtyku: "jak nie wiemy dokąd idziemy, na pewno tam nie dojdziemy"](https://cdn.gramwzielone.pl/wp-content/uploads/post/7035/d-7035-small_rect-63e0d065324ce-70e9920f29865a353b956285f936a739.png)
{więcej}Z budowy morskich farm wiatrowych – wobec zamieszania legislacyjnego i niepewności co do zasad przyszłego systemu wsparcia – zaczynają wycofywać się pierwsi inwestorzy.
W ubiegłym tygodniu „Rzeczpospolita” informowała, że z planów budowy morskich farm wiatrowych na Bałtyku może wycofać się portugalski EDP i hiszpańska Iberdrola. Powodem jest przede wszystkim brak ustawy o OZE i niepewność co do jej finalnego kształtu, która uniemożliwia jakiekolwiek planowanie w tym zakresie.
W dzisiejszym artykule poświęconym offshore „RZ” przygląda się obecnemu stanowi prac nad prawem dla morskiej energetyki wiatrowej i cytuje przedstawicieli instytucji, od których zależy stworzenie ram prawnych dla polskiego sektora offshore.
Cytowany przez „RZ” senator PO Krzysztof Kleina tłumaczy, że jest wola polityczna, aby budować morskie farmy wiatrowe, jednak należy wcześniej wziąć pod uwagę interesy wielu stron i rozważyć wiele kwestii – m.in. dot. aspektów środowiskowych i finansowych, a także sprawdzić jak tak drogie inwestycje mogą przełożyć się na wzrost cen energii.
– Na początku oczekiwania inwestorów co do poziomu wsparcia wydawały się zbyt wygórowane, ale dziś na pewno jesteśmy bliżsi porozumienia, bo branża wyraźnie pokazuje perspektywę spadku kosztów morskich farm wiatrowych w kolejnych latach, kiedy tak naprawdę będą one budowane w Polsce. Zamieszanie też wprowadza to, że nie wiadomo, od kiedy dla morskich wiatraków powinna zostać określona wysokość wsparcia, czy już teraz, czy dopiero na lata, kiedy będą oddawane do użytku – „Rzeczpospolita” cytuje Kazimierza Kleinę.
Rozwój morskiej energetyki wiatrowej na Bałtyku może przełożyć się na korzyści dla nadomorskiego przemysłu. Szacuje się, że polskie stocznie mogłyby zarabiać na produkcji wież czy statków do budowy morskich farm wiatrowych rocznie ok. 750 mln euro. Ernst & Young oszacował, że rozwój polskiego sektora offshore przełoży się na powstanie ok. 30 tys. miejsc pracy.
Piłeczkę w kwestii dalszych prac legislacyjnych w rządzie, które mogą umożliwić budowę morskich farm wiatrowych na Bałtyku, odbija Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej. – My tak naprawdę zrobiliśmy swoje. Zlikwidowaliśmy bariery czasowe i finansowe, zmieniając ustawę o obszarach morskich RP, wydaliśmy tzw. PSZW, czyli pozwolenia na wznoszenie sztucznych wysp będące pierwszym krokiem do budowy farm wiatrowych na morzu. (…) Ale sektor energetyki jest bardzo złożony, trzeba brać pod uwagę również przepływy energii, możliwość przyłączeń, inwestycje w sieci, a także stabilność źródeł energii – „RZ” cytuje Annę Wypych-Namiotko, wiceminister transportu.
Jak do tej pory resort transportu wydał ponad 20 decyzji lokalizacyjnych dla morskich farm wiatrowych, za które opłaty w wysokości 1 promila szacowanych kosztów inwestycji zostały uregulowane w 7 przypadkach.
Dalszy rozwój ram prawnych dla morskiej energetyki wiatrowej to przede wszystkim kwestia przyjęcia ustawy o OZE, za którą odpowiada w rządzie Ministerstwo Gospodarki. — Pracujemy nad projektem ustawy, który nie ma być kolejnym, a finalnym i nowym otwarciem dla rynku OZE i podmiotów na nim funkcjonujących. (…) Obecnie trwa przyjmowanie w Sejmie tzw. małego trójpaku energetycznego, czyli zmiany prawa energetycznego, co miejmy nadzieję nastąpi jeszcze przed parlamentarnymi wakacjami, potem skoncentrujemy się nad dużym trójpakiem, w tym ustawą o OZE – przekonuje na łamach „RZ” wiceminister gospodarki Jerzy Pietrewicz.
Z kolei cytowana przez „RZ” przedstawicielka kolejnego resortu, który ma wpływ na tworzenie ram legislacyjnych dla morskiej energetyki wiatrowej powtarza opinię artykuowaną ostatnio przez swojeg szefa Marcina Korolca i proponuje wycofanie subsydiów dla całej energetyki – konwencjonalnej i odnawialnej.
Zamieszane wokół polskiego offshore podsumowuje na łamach „RZ” Aleksander Gabryś z Ernst & Young. – Jak nie wiemy, dokąd idziemy, to na pewno tam nie dojdziemy. (…) Morskie farmy wiatrowe to całkiem nowy sektor gospodarki mogący dawać nawet ok. 0,4 proc. PKB rocznie. (…) Za długie czekanie w tworzeniu prawa dla OZE nikomu nie służy, zwłaszcza że krajowi inwestorzy są mocno obciążeni innymi projektami energetycznymi i utrzymanie inwestorów zagranicznych jest kluczowe dla branży – „RZ” cytuje przedstawiciela E&Y.
gramwzielone.pl