Ile właściciele instalacji OZE dostaną za energię od 2018 r.?

Znikający w przyszłym roku obowiązek odkupu energii z instalacji OZE to kolejna zła wiadomość dla właścicieli odnawialnych źródeł energii po gwałtownym spadku cen zielonych certyfikatów i przyjętej ostatnio przez parlament nowelizacji ustawy o OZE, która uniemożliwi powrót cen certyfikatów do poziomu umożliwiającego osiąganie rentowności.
Obecnie jedyną furtką dla wielu znajdujących się w coraz gorszej sytuacji finansowej właściciele elektrowni OZE, którzy na ich uruchomienie zaciągali kredyty, jest restrukturyzacja warunków finansowania.
Sprawę restrukturyzacji kredytów komplikuje przyjęta ostatnio nowelizacja ustawy o OZE. Jej autorzy, czyli formalnie grupa posłów PiS, a także przedstawiciele Ministerstwa Energii, pozostali głusi na argumenty bankowców i branży OZE, którzy alarmowali, że przyjęte przepisy uniemożliwią wytwórcom działającym w systemie certyfikatów powrót do rentowności.
Związek Banków Polskich wskazywał w toku prac nad ostatnią nowelizacją ustawy o OZE, że przeprowadzenie restrukturyzacji kredytów, które zaciągali m.in. właściciele wiatraków, byłoby możliwe w przypadku ustanowienia wartości opłaty zastępczej na minimalnym poziomie 150 zł/MWh. Takiego argumentu nie chciało jednak słuchać Ministerstwo Energii. Posłowie PiS, którzy formalnie reprezentowali autorów nowelizacji, w parlamentarnej dyskusji na temat zgłoszonych przez nich propozycji i podnoszonych w Sejmie argumentów w ogóle się nie wypowiadali.
Tymczasem ewentualny wzrost cen certyfikatów może zablokować dużo niższa opłata zastępcza, której wartość, zgodnie z ostatnią nowelizacją ustawy o OZE, będzie wyższa tylko o 25 proc. od rynkowej ceny certyfikatów za wcześniejszy rok. To w praktyce może zabetonować ceny certyfikatów w najbliższych latach na poziomach oznaczających trwałe straty dla producentów zielonej energii, a zaproponowane ostatnio przez Ministerstwo Energii podniesienie tzw. obowiązku OZE na przyszły rok może w tej sytuacji niewiele pomóc.
Kolejną regulacją, która uderzy w producentów zielonej energii działających w „starym” systemie wsparcia, jest – wpisane w połowie ubiegłego roku do ustawy o OZE – zniesienie obowiązku odkupu energii odnawialnej po gwarantowanej cenie, odpowiadającej średniej cenie energii z rynku hurtowego. Obowiązek zniknie w przypadku instalacji o mocy powyżej 500 kW.
Już wcześniej przedstawiciele branży alarmowali, że to „urynkowienie” energii z OZE koncerny energetyczne mogą wykorzystać do zmuszenia właścicieli małych wiatraków, instalacji fotowoltaicznych czy elektrowni wodnych do zgody na sprzedaż energii po dużo niższych cenach.
Dzisiaj w „Rzeczpospolitej” w artykule pt. „Żadnych więcej interesów z polskim rządem”, czytamy, że Energa i PGE już wysyłają wytwórcom propozycje zakupu energii po cenach oscylujących wokół 13-14 groszy za kWh. Tymczasem ostatnio średnie kwartalne ceny energii na rynku hurtowym wynosiły około 16 groszy za kWh.
Taki poziom przychodów, do którego można doliczyć tylko około 3-4 grosze za kWh z tytułu sprzedaży zielonych certyfikatów, oznacza dalsze straty przy produkcji energii odnawialnej. „Rzeczpospolita” informuje, że część inwestorów, którzy prowadzą również inną działalność, ratuje się wyprzedażą majątku, a niektórzy demontują i sprzedają posiadane turbiny – jednak nawet wówczas pozostaje im do spłaty zaciągnięty na wiatraki kredyt.
– Pozostałych na rynku małych przedsiębiorców po zakończeniu spłaty kredytu może być nie stać nawet na rozbiórkę turbin – komentuje „Rzeczpospolita”.
Szans na przeniesienie elektrowni wiatrowych do nowego, aukcyjnego systemu wsparcia, w drodze aukcji migracyjnych, nie widać. Ministerstwo Energii dało taką szansę właścicielom biogazowni i małych elektrowni wodnych, jednak uruchomione przed 1 lipca 2016 r. farmy wiatrowe i fotowoltaiczne nie mogą póki co liczyć na przejście nowego, stabilniejszego systemu rozliczeń.
red. gramwzielone.pl