Co dalej z ustawą o inwestycjach w elektrownie wiatrowe? [wywiad]
– Posłowie zezwolili na zabudowę mieszkaniową w odległości mniejszej niż 10–krotność wysokości elektrowni wiatrowej, jeżeli przewidują to plany zagospodarowania przestrzennego. W sytuacji, gdy takich planów nie ma, samorządy dostaną rok na ich stworzenie. To jak to jest? Wiatraka nie będzie można postawić w odległości ok. 1,5–2 km od domu, ale analogiczny dom będzie można postawić mimo istniejącego wiatraka jeśli zezwalają na to plany? To jest ten wiatrak niebezpieczny czy nie? – komentuje ostatnie zmiany w projekcie ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych (tzw. ustawy odległościowej) Grzegorz Skarżyński, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW).
Gramwzielone.pl: – Na jakim etapie procedowania w Sejmie jest obecnie ustawa o elektrowniach wiatrowych i jakie mogą być powody ostatnich opóźnień w procedowaniu tej ustawy?
Grzegorz Skarżyński, wiceprezes PSEW: – Projekt ustawy wpłynął do Sejmu 19 lutego. Do pierwszego czytania w komisji infrastruktury skierowano go już 10 marca. Sześć dni później odbyło się to czytanie. Natomiast 18 marca było gotowe sprawozdanie podkomisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia tego projektu, a pod koniec ubiegłego miesiąca, 30 marca, sprawozdanie Komisji Infrastruktury. Przy tak szybkim procedowaniu trudno mówić o jakichś opóźnieniach. Ja bym dotychczasowy przebieg prac nazwał raczej niczym nieuzasadnionym pośpiechem, biorąc pod uwagę złożoność materii, jaką ta ustawa ma regulować.
To nie jest prosta ustawa, a przypominam, że w uzasadnieniu do projektu ustawy nie było niestety oceny skutków regulacji. Tymczasem takie skutki będą i to poważne. Objawiły się bardzo szybko po ogłoszeniu projektu. Świadczą o tym z jednej strony poprawki, które wniesiono już w trakcie prac w Komisji Infrastruktury, a z drugiej publiczne zapowiedzi, że te poprawki nie są ostatnimi i będą proponowane kolejne. Dodatkowo jest jeszcze kilka kluczowych zapisów wokół których trwa spór. Czy więc eliminowanie wad tego projektu ustawy można określić jako opóźnienie? Wydaje się, że nie. Ponadto musimy pamiętać o tym, że nie ma absolutnie żadnego powodu, by na siłę przyspieszać procedowanie ustawy. Nikt dziś nie rozpoczyna bowiem budowy żadnych nowych projektów wiatrowych. System zielonych certyfikatów się przecież kończy, a aukcyjny się jeszcze się nie zaczął.
Jak będzie wyglądać dalszy etap procedowania tej ustawy?
– Kolejne etapy uchwalania tej ustawy zapewne przebiegną zgodnie z normalną procedurą. Odbędzie się drugie czytanie, w trakcie którego wciąż można wnosić poprawki. Potem będzie trzecie czytanie, następnie przepisami zajmie się Senat i znowu Sejm – jeżeli Senat zaproponuje wprowadzenie kolejnych poprawek. Na samym końcu będzie natomiast podpis prezydenta. Wydaje się, że intencją ustawodawców jest uchwalenie tej ustawy przed 1 lipca. Wtedy bowiem powinien zacząć działać system aukcyjny. Na prace nad ustawą cały czas mamy więc jeszcze 2,5 miesiąca.
Czy posłowie PiS, którzy forsują przyjęcie tej ustawy, są skłonni do ustępstw w stosunku do pierwotnego projektu?
– Zmiany, do jakich doszło do tej pory w projekcie ustawy, wciąż są zbyt małe, by mówić o realnym dialogu czy kompromisie. Jedna z głównych zmian, którą wprowadzili posłowie, dotyczy na przykład zakazu lokalizowania wiatraków w odległości od zabudowań wynoszącej do 10-krotności wysokości turbiny oraz domu, w takiej samej odległości od wiatraka. Posłowie zezwolili na zabudowę mieszkaniową w odległości mniejszej niż 10-krotność, jeżeli przewidują to plany zagospodarowania przestrzennego. W sytuacji, gdy takich planów nie ma, samorządy dostaną rok na ich stworzenie. To jak to jest? Wiatraka nie będzie można postawić w odległości ok. 1,5 – 2 km od domu, ale analogiczny dom będzie można postawić mimo istniejącego wiatraka jeśli zezwalają na to plany? To jest ten wiatrak niebezpieczny czy nie? Czy może jest bezpieczny tylko w ciągu roku od wejścia ustawy w życie, a potem nagle staje się niebezpieczny? O tym, że uchwalenie miejscowych planów w ciągu roku jest ogromnie trudne, jeśli nie niemożliwe i że wielu gmin na to po prostu nie stać, już nawet nie wspominam.
Czy to jedyna zmiana, na którą do tej pory zgodzili się posłowie?
– Zagwarantowano także, że istniejące pozwolenia na budowę będą ważne, niezależnie od tego, czy zostały wydane na podstawie planu czy warunków zabudowy. To dobra zmiana, bowiem gwarantuje poszanowanie praw nabytych dla tych, którzy posiadają ważne pozwolenia na budowę.
Wprowadzono również kilka technicznych zmian, które jednak nie maja zasadniczego znaczenia dla kształtu ustawy. Choćby tę, że pozwolenia na eksploatację trzeba uzyskać przed pozwoleniem na użytkowanie, co jest usunięciem oczywistej nielogiczności pierwotnych zapisów, albo że podatki od nieruchomości pozostaną w 2016 roku na poziomie z roku 2015, co też jest oczywiste, bo zmian podatkowych nie można przecież przeprowadzać w trakcie roku.
Słyszymy wiele deklaracji o tym, że możliwe są kompromisowe rozwiązania i że ustawa nie jest wymierzona w energetykę wiatrową. Bierzemy je za dobra monetę i oczekujemy otwarcia na dyskusję z naszą branżą. Nie jesteśmy przy tym bierni. Rozumiemy, że wolą ustawodawcy jest wprowadzenie dodatkowych regulacji w obszarze energetyki wiatrowej i dlatego proponujemy alternatywne rozwiązania spełniające cele ustawy, szanujące jednak przy tym prawa tych, którzy zainwestowali w tę branżę ponad 32 mld zł i stworzyli wiele tysięcy miejsc pracy.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych wskazało ostatnio, że zapisy ustawy o inwestycjach wiatrowych mogą być niezgodne z unijnym prawem. Jakie może mieć to konsekwencje dla dalszych losów tej ustawy?
– Opinia MSZ nie jest jedyną, która zwraca uwagę na problem zgodności z prawem UE. Podobne konkluzje wynikają także z opinii, która została wykonana na zamówienie PSEW. Można ją przeczytać na stronie internetowej www.dobrywiatr.pl (dostępna jest tutaj). Ponad wszelką wątpliwość wydaje się, że rzeczona ustawa – jako zawierająca ograniczenia o charakterze technicznym, które ograniczają swobodę przepływu towarów – powinna być przed jej uchwaleniem przedstawiona państwom członkowskim UE.
Dużo wątpliwości budzą też zapisy, które dyskryminują energetykę wiatrową w stosunku do innych technologii OZE. Poselski projekt ustawy narusza zasadę neutralności technologicznej, ponieważ wprowadza istotne bariery tylko dla jednego rodzaju OZE. Pozostałe formy odnawialnych źródeł energii mogą więc stać się uprzywilejowane, co z kolei może zostać uznane za niedozwoloną pomoc publiczną. Ustawa tworzy również liczne i nieproporcjonalne bariery administracyjne oraz finansowe, a do tego zdecydowanie wykracza poza to, co jest niezbędne do realizacji zamierzonego celu, co w konsekwencji stanowi także ograniczenie traktatowej zasady swobody przedsiębiorczości. Tymczasem zgodnie z dyrektywą Parlamentu Europejskiego i Rady 2009/28/WE z 23.04.2009 r. w sprawie promowania stosowania energii z odnawialnych źródeł, państwa członkowskie UE powinny przyjmować takie procedury i przepisy krajowe dotyczące elektrowni wiatrowych, które są proporcjonalne i niezbędne.
Tak jak już wspominałem, projekt ustawy, jako zawierający przepisy o charakterze technicznym, będzie też wymagał notyfikacji w Komisji Europejskiej. Brak przeprowadzenia tej procedury może spowodować, że sądy i organy administracji będą mogły odmówić zastosowania takich przepisów. Z kolei niezgodność zapisów z regulacjami dotyczącymi pomocy publicznej, może powodować ryzyko zwrotu takiej pomocy, co naraża potencjalnych beneficjentów na wysokie koszty.
Jakie działania chce jeszcze podjąć PSEW w walce o lepsze zapisy ustawy wiatrowej i jakie alternatywy zaproponuje?
– PSEW od początku deklaruje wolę współpracy. Ze swej strony skierowaliśmy do posłów oraz do ministerstw nasze propozycje rozwiązań, które realizują cele tej ustawy w sposób proporcjonalny, a nie dyskryminujący i nienaruszający praw nabytych. Przekazaliśmy opinie prawne komentujące poszczególne propozycje zapisów, a także analizy ekonomiczne pokazujące skutki wprowadzenia ustawy w pierwotnie projektowanym kształcie. Przeprowadziliśmy krytyczną ocenę argumentów, które znalazły się w uzasadnieniu do ustawy. Większość z nich opublikowaliśmy na stronie www.dobrywiatr.pl, są wiec powszechnie dostępne i można je wykorzystać w dalszych pracach nad ustawą.
W najbliższych dniach będziemy też proponować konkretne rozwiązania dotyczące tak zwanego „pakietu partycypacyjnego”. Zwiększy on korzyści, jakie lokalne społeczności będą czerpały w związku z obecnością instalacji wiatrowych na swoim terenie, choć wydaje nam się że rozwiązania tego pakietu powinny dotyczyć wszystkich inwestycji energetycznych realizowanych lokalnie, nie tylko elektrowni wiatrowych.
Jak w ostatnich miesiącach wygląda rynek wiatrowy w Polsce? Czy podejmowane są decyzje o realizacji nowych projektów i co dzieje się z rozpoczętymi inwestycjami? Jaki potencjał farm wiatrowych w Polsce może powstać w tym roku?
– Inwestycje, które zostały wcześniej rozpoczęte, są kończone. Jeżeli powstaną do 30 czerwca tego roku, to obejmie je system zielonych certyfikatów. Trudno jednak precyzyjnie ocenić wielkość tych inwestycji. Według naszych szacunków jest to około 100 MW. W stosunku do wielu projektów, które rozpoczęły wytwarzanie energii w ubiegłym roku, w pierwszym kwartale roku 2016 kończyły się procedury koncesyjne. Na rozpoczęcie nowych inwestycji nie ma jednak szans, ponieważ zapowiadany od dawna system aukcyjny wciąż nie zaczął działać. 2016 jest wiec pierwszym rokiem luki inwestycyjnej, o której PSEW mówił już od kilkudziesięciu miesięcy. Co gorsze, przyszły rok będzie pod tym kątem jeszcze gorszy. Dużym znakiem zapytania jest natomiast rok 2018. Nie wiemy bowiem kiedy i na jakich warunkach wystartują aukcje na zieloną energię. Z publicznych oświadczeń administracji rządowej wiemy jedynie, że na pewno nie będą to warunki, jakie znalazły się w ustawie uchwalonej w 2015 roku.
gramwzielone.pl